Z tymi wieżami to było tak: najpierw Kaczyński długo miał namawiać austriackiego kuzyna, by ten mu wybudował wieże, a gdy Bilfilgner wreszcie się zgodził, to JarKacz zażądał 50000 łapówki. Wiarygodne niczym Gang Olsena, nieprawdaż? W dodatku Austriak rzekomo zdecydował się wręczyć dziubę w ten sposób, że kopertę zostawiał gdzieś, komuś, w recepcji ...
Kurtyna na tę żenadę (a proces, który Bilfilgner wytoczył Kaczyńskiemu w Austrii, jakoś złowrogiego JarKacza do więzienia nie zaprowadził).
Teraz der Onet wykrył, że Obajtek wraz z działaczami Solidarnej Polski założyli w garażu tajną drukarnię, gdzie drukowano plakaty wyborcze, nadzorować zaś cały proceder miała urzędniczka z Ministerstwa Sprawiedliwości. Rozumiem, że Obajtek, Jaki i inni, zawinąwszy rękawy, po nocach, w pocie czoła, nosili do garażu - na własnych plecach - setki tysięcy kilogramów papieru, żeby potem wytłoczyć na nich swoje plakaty. Po co? Zapewne z oszczędności ...
Ludzie - idźcie do weterynarza, bo w waszym stanie stanie psychiatra już nie pomoże!
Inne tematy w dziale Polityka