W Warszawie wybuchła kolejna wojna religijna. Wypowiedział ją prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski katolikom pod pretekstem Yeti ... wróć, nie tyle Yeti, ile "neutralności światopoglądowej". Zresztą - wszystko jedno, tak czy inaczej chodzi o byt nieistniejący, a wypowiadanie słów o "neutralności światopoglądowej państwa" prezydenta Trzaskowskiego nie tyle nawet kompromituje, ile dyskredytuje go - jako kompletnego głupca.
Otóż: nie istnieje takie zwierzę jak Yeti ani "neutralność światopoglądowa państwa". Każde państwo ma jakiś system wartości i MUSI go mieć, bo inaczej nie można byłoby tworzyć prawa. Bredzenie o "państwie neutralnym światopoglądowo" można byłoby wybaczyć, gdyby to robiła pani Halinka ze sklepu mięsnego. Kiedy robi to osoba powołana do stanowienia prawa, nawet jeśli tylko miejscowego, to groźby obłęd albo skrajna głupota.
Tertium non datur.
Inne tematy w dziale Polityka
