Moim zdaniem wszystko zależy od tego, czy można wyznaczyć efektywny objazd: jeżeli tak, to zostawiamy aktywiszcza przyklejone do jezdni na całej szerokości i koniec pieśni. Oczywiście, jeżeli kogoś sumienie bardzo szturcha w plecy, można postawić znaki ostrzegające, ale - moim zdaniem - jest to fałszywy humanitaryzm. Chcącemu nie dzieje się krzywda (wyjątkiem jest sytuacja, gdy na jezdni siedzą osoby poniżej 18 roku życia - wtedy dzieciaki faktycznie nie odpowiadają same za siebie).
Jeśli jednak jest to miejsce, gdzie żadną miarą nie d się poprowadzić objazdu, tu już trudno. Usunąć tych blokujących za skrajnych pasów, zostawiając tych pośrodku. Bezwzględnie postawić wcześniej znak ostrzegawczy, który należy wprowadzić do Kodeksu drogowego" stado ludzkich pawianów kuca na jezdni. Większość kierowców będzie omijać; nieliczni będą mieć pecha i, niestety, nie wyhamują. Tym należy zapewnić bezkarność i opiekę psychiatryczną plus psychologiczną na koszt państwa na najwyższym poziomie.
No i medale za taką postawę należy przewidzieć już dziś.
Dziękuję za uwagę.
P.s. Osobom, które się przykleiły do jakiegoś miejsca w muzeum, należy zapewnić maksimum intymności. To nie są łatwe decyzje, uszanujmy je.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo