WHO co jakiś czas robi rewolucję (ściśle zależną od tego, który koncern zostawił na parapecie najlepszy dowód wdzięczności) i przemeblowuje piramidę żywieniową. Mam dla tej instytucji głęboką pogardę połączoną z obrzydzeniem i moja piramida oznacza zupełnie co innego.
1. Na szczycie jest, niestety, kawior. Jeszcze ćwierć wieku temu można go było nabyć za niezbyt wielkie pieniądze od Rosjan handlujących z koca czy bagażnika, ale obecnie kosztuje koszmarne pieniądze. I komu to przeszkadzało? ...
2. Gravlax. Nic na to nie poradzę, że skandynawska forma łososia jest tą najdoskonalszą?
3. Świeżo wędzony pstrąg na ciepło, kupiony w górach, po całodziennej wędrówce. Kiedyś taki okaz przejechał ze mną pół Europy, a po dojechaniu do domu okazał się o niebo świeższy i lepszy od tych kupionych w renomowanych sklepach rybnych.
4. Kartoflak, czyli placek po węgiersku, ale w wersji autentycznej: tarte ziemniaki i cebula, drobno pokrojone mięso pieczone albo wędzone, jajka, śmietana, sól i pieprz upieczone ,,,, no cóż, najlepiej w piecu chlebowym. A jeśli nie można, to w prodiżu - ostatecznie w piekarniku. Niektórzy mówią, że najlepszy jest odgrzewany na patelni, ale to ci, którzy nie jedli kartoflaka w moim domu rodzinnym ....
5. Szynka dojrzewająca (jamon serrano, parmeńska, prsut, te klimaty.
A jaka jest Państwa piramida żywieniowa? ...
Inne tematy w dziale Rozmaitości