Nigdy w życiu nie napisałam nic o Powstaniu - starałam się też omijać głupie i czasem odrażające teksty o "obłędzie '44" czy jeszcze chyba nawet obrzydliwsze notki pisane przez blogerów udających, że sami cierpią w okupowanej Warszawie. Dziś jednak stwierdziłam, że milczenie jest niewłaściwe, bo wygląda, jakbym się zgadzała. A ja się NIE zgadzam.
A nie zgadzam się, bo pamiętam, co mi kiedyś powiedział dziadek, którego dwaj bracia zginęli w Powstaniu: ono i tak MUSIAŁO wybuchnąć. Ludzie po prostu nie chcieli i nie mogli dalej tak żyć.
W sierpniu 2009 roku IPN oszacował, że liczba polskich ofiar II wojny światowej wynosi pomiędzy 5,6 a 5,8 miliona ludz, co stanowiło prawie 17 procent ludności Polski. Prawie 6 milionów, co oznacza milion osób rocznie. Część z nich to byli żołnierze, ale pozostali to cywilne ofiary wojny: rozstrzelane w łapankach, zamęczone w obozach, zmarłe z wycieńczenia czy z chorób spowodowanych niedożywieniem. Polacy byli Murzynami we własnym kraju, podludźmi, istotami niższej rangi. Gdy polski mąż czy narzeczony szedł z dziewczyną chodnikiem, to musiał ustępować niemieckim ubermenszom.
Miliony już zginęły, a kolejne miały ginąć - i KOŃCA TEGO NIE BYŁO WIDAĆ. Przyszłość rysowała się właśnie taka: śmierć, choroby, niedożywienie, kombinowanie, aby zdobyć cokolwiek do jedzenia, upokorzenia na każdym kroku. Ludzie żyli na skraju śmierci głodowej, a ci, którzy coś tam mieli sprzed wojny, ratowali się klejnotami rodzinnymi czy "świnkami" po przodkach, co oznaczało stopniową pauperyzację. Jako tako żyli tylko folksdojcze.
Przypominam - jakiś milion Polaków rocznie.
Ci młodzi ludzie uznali, że albo wywalczą wolność sobie i swoim bliskim, albo umrą i już będą mieli spokój. Alternatywą była zagłada całego społeczeństwa w ciągu kilku, może kilkudziesięciu lat. Oppenheimer dopiero opracowywał swój wynalazek, koniec wojny wydawał się odległy i nierealny.A dowódcy świetnie sobie zdawali sprawę (bo słyszeli to na co dzień), że w razie czego młodzież ruszy do walki sama. Niezorganizowana.
Natomiast to, jak brutalnie Niemcy rozprawią się z mieszkańcami Warszawy i jak bezwzględnie się zemszczą, było nie do przewidzenia i doprawdy trudno powstańców oskarżać o winę Niemców.
I w ogóle pisanie o Powstaniu z perspektywy dzisiejszej, kiedy już znamy wszystkie konsekwencje, jest nie tylko krańcowo głupie, ale i podłe.
Inne tematy w dziale Kultura