Podobno w sporcie obowiązuje zasada: tak się gra, jak przeciwnik pozwala. Okazuje się, że w polityce jest bardzo podobnie - i do tej pory Polacy dawali się ogrywać niczym zawodnicy trzeciej ligi hokeja przez mistrzów. Czy tym razem też tak będzie? Uwaga: podrzucam idealne rozwiązanie problemu niemieckich uchodźców! Brać i wykorzystywać!
Jak wiadomo, Niemcy sami sobie (i słynnemu "Herzlich willkommen! kanclerz Merkel) zawdzięczają ból głowy z ogromną liczbą nielegalnych migrantów, którymi teraz postanowili się podzielić z innymi, bardziej przewidującymi, państwami. Polsce też przypadnie do podziału jakaś pula, mimo faktu, że to właśnie my wzięliśmy na siebie dużą część uchodźców z Ukrainy. No cóż - po hitlersynach nigdy nie spodziewałam się niczego innego, jak bezczelności, chciwości, chamstwa i okrucieństwa. Tym razem jednak można wykorzystać zasadę obowiązującą we wschodnich sztukach walki, gdzie wykorzystuje się SIŁĘ przeciwnika.
Oczywiście imigranci z własnej woli nie opuszczą Niemiec, żeby jechać do Polski. To przecież zupełnie oczywiste. Ktoś będzie musiał tych wszystkich arabskich i murzyńskich lekarzy i inżynierów wraz z rodzinami odszukać, aresztować i ciupasem dostarczy do nas - i, rzecz jasna, MUSZĄ to być Niemcy. Ze względów, których nie muszę, mam nadzieję, tłumaczyć, uderzenie musi mieć charakter zmasowany; tak, aby jednocześnie aresztować jak największą liczbę imigrantów: reszta przecież, naturalnie, ucieknie i się pochowa. Otóż - widok będzie absolutnie wstrząsający: co prawda teraz oprawcy będą mieć inne mundury, ale posługiwać się będą tą samą niemiecką odmianą języka nazistowskiego, który najstarsi pamiętają z dzieciństwa, a reszta - z filmów o II wojnie.
I te sceny powinny być utrwalone na taśmie (tfu, na cyfrze). Tego nie da się przeoczyć: oznaki grupowania się wielkich sił policyjnych (a zapewne i wojskowych) będą widoczne gołym okiem. Zresztą: co szkodzi umieścić w strategicznych miejscach w Berlinie kilku dyskretnych, lecz czujnych, obserwatorów? ... Dziennikarze, kamerzyści, blogerzy powinni dostać sygnał odpowiednio wcześnie i stawić się na miejscu. I filmować, filmować, filmować, jak SS-mani (co prawda teraz ta formacja nazywa się inaczej, ale skojarzenie będzie nieuchronne; zresztą podkład dźwiękowy itd. zrobią swoje). Potem już tylko podrzucam filmy zaprzyjaźnionym redakcjom w obcych państwach (jeśli nowy Kurski nie wie, jak to się robi, to niech idzie na piwo z pierwszym lepszym lewakiem).
Z tym, że to jeszcze nie koniec, ponieważ tych pojmanych w obławach ludzi trzeba będzie przetransportować. Liczba transportowanych będzie spora, więc pociąg - zaplombowany, choć nie bydlęcy, pod ostrym spojrzeniem niemieckich mundurowych) - nasuwa się sam. To też filmujemy z życzliwym komentarzem z offu, że wąż Uruboros ugryzł się we własny ogon; historia zatoczyła koło i znów, jak 80 lat temu, rasa niemieckich nadludzi wywozi ludzi innej rasy do obozów, i też na terenie Polski.
Bo przecież wiadomo, że inaczej niż w obozach nie można będzie tych ludzi umieścić, bo natychmiast będzie fugas chrustas ... Czyli: obozy otoczone wysokim płotem; co jakiś czas wieża strzelniczo-wartownicza. Tu już proponuję pójść na całość i wystąpić do rządu niemieckiego z prośbą o plany takowych obozów tudzież o przeszkolenie strażników obozowych według starych, sprawdzonych wzorów niemieckich nadludzi odmiany nazistowskiej. Założę się, że co najmniej kilkudziesięciu oryginalnych strażników z Auschwitz czy innych niemieckich obozów w Polsce zgłosiłoby się na ochotnika. No i mundury - koniecznie przypominające te oryginalne! Niech to kosztuje co chce; prawa autorskie Niemców mogą nas dużo kosztować, ale inwestycja będzie BAAAARDZO opłacalna!
A na obozach, w doskonale widocznych miejscach, tablice: "Zbudowane z funduszy Unii Europejskiej, w interesie i na wzór niemiecki".
Taki scenariusz mi się marzy; choć wiem doskonale, że nasi rządzący nie mają takich jaj, by z porady skorzystać.
Inne tematy w dziale Polityka
