"Art. 32. 1. Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne.
2. Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny." (Konstytucja RP)
Nie interesuję sportem w żadnej mierze, poza tą niewielką sferą, jaką uprawiam dla zdrowia i własnej przyjemności, więc do dziś nie miałam pojęcia o istnieniu sędziego piłkarskiego Szymona Marciniaka. Dopiero też dziś dowiedziałam się, że człowiek ten okazał się na tyle zuchwały, by spotkać się ze Sławomirem Mentzenem, wrogiem publicznym nr 1 "polskiej" opozycji. Dowiedziało się tego jednak stowarzyszenie "Nigdy więcej" i wzorem Pawków Morozowów wszelki czasów złożył donos do UEFA. To jest taki kod kulturowy: "uprzejmie donoszę, aczkolwiek ze wstrętem," jest w pańszczyźnianej części naszego społeczeństwa wszechobecne.
No więc tak: donos w Polsce to nic dziwnego. Poststalinowcy mają to wdrukowane w geny; taka uroda, nic z tym nie zrobisz. To, że UEFA podobno postanowiła na podstawie donosu wywalić sędziego za fraki, to też zero zdziwień: ostatecznie mafia to mafia, robią znacznie boleśniejsze rzeczy (i zapewne dlatego sędzia Marciniak tak skwapliwie odciął się od całej sytuacji).
Jednak, panie święty, żyjemy jednak nie w czasach Stalina i Bieruta i publicznego samopotępienia, tylko tu i teraz: w tympaństwie. W Rzeczypospolitej Polskiej, gdzie obowiązuje Konstytucja, która zakazuje dyskryminacji z jakiejkolwiek przyczyny. W tym przypadku dyskryminacją z powodu obrzydliwego delatora padły dwie osoby: polityk legalnie działającej partii, którego jakiś mentalny gówniarz postanowił obrzucić garścią gówna, i sędzia, który ma zostać pozbawiony zajęcia i dobrego imienia.
Ciekawe, czy hołota, która latami darła szaty z bojowym okrzykiem "Konstytucja" na pyskach, zrobi teraz cokolwiek w obronie jawnie dyskryminowanych obywateli?
Wiem - to żart był.
Inne tematy w dziale Polityka