Nie rozumiem doprawdy, czy telewizja publiczna nie może sobie pozwolić na prawnika? Czy może jest tam jakiś prawnik, ale całkowity nieudacznik? A może jest jeszcze inaczej: kierownictwu TVP nie zależy na tym, aby umowy z gwiazdami były konstruowane tak, jak w normalnych państwach?
Przecież to oczywiste: każdą umowę należy konstruować na wypadek, gdyby coś poszło nie tak. Kontrakty z gwiazdami w większości państw są negocjowane tygodniami, a nawet - miesiącami, i przewidują takie kwestie, jak repertuar, długość występu, wynagrodzenie, ale też i takie drobiazgi, jak np. alkohol w garderobie. Przewidziane są kary umowne za naruszenie bodaj najdrobniejszego szczegółu. Przy kwotach, jakie wchodzą w grę, precyzyjne wyliczenie, czego kontrahent się spodziewa po występie, a co jest absolutnie niedozwolone, to przecież PODSTAWA.
Po tylu przypadkach, gdy gwiazdy i gwiazdeczki opłacone przez TVP strzelają focha w rozmaity sposób albo działają wbrew interesowi płatnika (ostatnio mamy przykład mocno przeterminowanej Mel C) niezabezpieczenie interesów telewizji publicznej zakrawa już na dywersję. Proszę bardzo - w razie czego służę pomocą (oczywiście nie za darmo).
Do diaska - TVP dysponuje pieniędzmi PUBLICZNYMI i powinna być kontrolowana. Może wreszcie NIK, CBA, prokuratura albo inna odpowiednia służba zajęłaby się rzetelnością wydatkowania środków przez kolejnych prezesów tej instytucji? ...
Inne tematy w dziale Polityka