Jak się dowiadujemy, Komendant Główny Policji przywiózł sobie w prezencie od ukraińskich przyjaciół prezent w postaci nie jednego, ale dwóch granatników - cieszmy się więc, że tylko jeden strop się zawalił, bo mogło być jak w WTC ...
RMF FM podaje, że granatniki to miał być"nietypowy, wojenny prezent, jaki robią teraz Ukraińcy - zużyty granatnik przeciwpancerny, którym ostrzeliwano rosyjskie czołgi".
Nie znam się na broni kompletnie, a o istnieniu granatników tak naprawdę dowiedziałam się wczoraj, więc poprosiłam męża o wyjaśnienie, czy granatnik to urządzenie jednorazowe i po użyciu musi być wyrzucone. Zapewnił mnie, że nie, a jakoś tak mężowi wierzę - już od kilkudziesięciu lat - i nigdy mnie nie zawiódł. Rozumiem więc, że faktycznie KGP od naszych ukraińskich braci dostał dwa granatniki - działające, jak się okazuje - i że jest to POWSZECHNA PRAKTYKA na Ukrainie. No to do pytań z poprzedniej notki dodaję jeszcze jedno: jakim prawem Ukraińcy, w czasie wojny, rozdają w prezencie broń, którą sami otrzymali w darze? A przecież strona ukraińska nieustannie domaga się nowych dostaw broni: czyżby po to, żeby mieć ją na podarunki dla zagranicznych delegacji? ...
Cóż - sprawa jest śmieszno-obrzydliwa od samego początku, ale wątek z masowym rozdawaniem broni jest po prostu SKANDALICZNY. To się powinno przedostać do opinii publicznej na zachodzie - aby obywatele wiedzieli, na co tak naprawdę idą ich pieniądze - jak i do Ukraińców, którzy powinni mieć świadomość, jak ich waaaadza szafuje bronią i ich bezpieczeństwem.
Bagno; a pewnie z czasem będzie wychodzić więcej takich śmierdzących kwiatków!...
Inne tematy w dziale Społeczeństwo