Animela Animela
2042
BLOG

Życie na kocią łapę? O ile to jest życie, a nie śmierć!

Animela Animela Styl życia Obserwuj temat Obserwuj notkę 226

https://www.salon24.pl/u/karolinanowicka/1204476,zycie-na-kocia-lape-pochwalac-ganic-czy-wzruszyc-ramionami

Wypada chyba zacząć, co to jest małżeństwo i jaką pełni funkcję - na przestrzeni czasu i w różnych miejscach na Ziemi. Otóż małżeństwo to instytucja wymyślona po to, by chronić kobietę i, w konsekwencji, dzieci. Czyli: by zapewnić społeczeństwu przetrwanie i rozwój. Oczywiście, nie zawsze i nie wszędzie małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny; znamy przecież związki, w których jeden mężczyzna poślubia dwie lub więcej kobiet i podobno to się zaskakująco dobrze sprawdza. Niemniej będziemy się zajmować małżeństwem najbardziej rozpowszechnionym w naszym kręgu kulturowym, czyli dożywotnim związkiem kobiety i mężczyzny, chronionym przez prawo.

Z biologicznego punktu widzenia rzecz jest oczywista: kobieta rodzi dziecko o stosunkowo dużej głowie, które potem przez dłuższy czas jest od niej absolutnie zależne. Z tego powodu każda kobieta starała się usidlić mężczyznę, który nie tylko spłodzi dziecko, ale też zaoferuje jej i potomkowi opiekę - upoluje zwierzynę, obroni przed drapieżnikami ... Oczywiście nie każda kobieta miała takie szczęście; mężczyźni mają to do siebie, że są znacznie mniej przywiązani do dzieci, niż matki (już choćby z tego względu, że matka jest pewna, iż wychowuje własne dziecko). Usankcjonowanie małżeństwa zapewniło stabilizację kobietom i ich dzieciom, ale też zmusiło mężczyzn do poszukiwania nowych źródeł pożywienia, a potem - dochodów, i tak się zrodziła cywilizacja.

Obecnie, oczywiście, samotna matka miewa czasem lepsze warunki niż kiepsko zarabiający mężczyzna, więc z praktycznego punktu widzenia małżeństwo przestało pełnić dawną funkcję. Niemniej jednak trzeba wziąć pod uwagę uwarunkowania społeczne: o ile w przypadku par bezdzietnych formalne zawarcie małżeństwa w zasadzie jest obojętne, o tyle w przypadku dzieci nadal ma ogromne znaczenie. Przede wszystkim - właśnie dla dzieci. Dzieci, nawet małe, wcale nie są głupie i ZAWSZE porównują się z rówieśnikami. Oczywiście fakt, że rodzice nie zawarli małżeństwa, rzutuje na ich psychikę: no jak to - Małgosia, Adaś, Krysia i Basia mają rodziców, którzy się kochają i którzy są mężem i żoną, a ja mam rodziców, którzy nie są pewni swoich uczuć. A inne dzieci dopowiadają: pewnie ojciec cię nie kocha, pewnie zaraz odejdzie od twojej matki ...

Tak: dzieci są okrutne.

Tym jednak, co najbardziej przemawia za instytucją małżeństwa, są przerażające statystyki zabójstw i innych okrutnych czynów w konkubinatach. Właściwie wszystkie najbardziej okrutne, odrażające akty przemocy wobec dzieci mają miejsca w związkach nieformalnych (piszę o takich przypadkach od wielu lat, choć przecież nie poruszam wszystkich przypadków).

I teraz jeszcze odrobina naukowego wytłumaczenia: istnieje coś takiego, jak interioryzacja, czy inaczej - uwewnętrznienie, norm moralnych, prawnych czy religijnych. Jest to taka sytuacja, gdy człowiek tak nasiąka tymi normami, że uznaje je za coś oczywistego. Czyli: kocham dziewczynę, chcę mieć z nią dzieci, więc biorę ślub. Potem, oczywiście, dbam o rodzinę - nie gwałcę, nie biję, nie zabijam. Jak się okazuje - człowiek, który jest z tymi normami na bakier, łatwiej się decyduje na rozbrat z nimi. Pierwszy krok to spłodzenie dzieci, co do których nie ma pewności, że będzie się nimi opiekować, a potem ... to już w zasadzie można wszystko.

Od rzemyczka do koniczka.

I od razu proszę o przeczytanie tekstu ze zrozumieniem: wielkimi literami zaznaczam, że NIE twierdzę, iż każdy konkubinat musi się skończyć śmiercią dziecka. NIE twierdzę również, że w małżeństwach nie zdarzają się zbrodnie. Oczywiście - wszystko się zdarza. Ja piszę o statystyce: niesłychanie mało zbrodni zdarza się w małżeństwach w stosunku do dzieci i odwrotnie: szokująco dużo gwałtów ze szczególnym okrucieństwem i wprost zabójstw zachodzi w konkubinatach. Zwłaszcza, jeśli kobieta należy do gatunku niebieskich ptaków i każdą latorośl ma z innym panem, ale tym wiernusiom też to się przytrafia często. No - konkubent to jednak nie mąż.

Tak więc, oczywiście, indywidualną sprawą dorosłych ludzi jest, czy chcą brać ślub, czy żyć na kocią łapę. W obliczu druzgoczących statystyk widać jednak wyraźnie, że przestaje to być kwestią indywidualną, gdy pojawiają się dzieci. Wówczas - tak, dokładnie tak uważam - dla dobra maluchów, ale i społeczeństwa - należy taki związek bardzo bacznie obserwować. A w ogóle to jednak najlepiej, by kobiety były odpowiedzialne i wybierały sobie odpowiednich mężów. Jeśli pan nie chce się żenić, to powinien być skreślony z listy kandydatów na ojców.

Mówię o MĄDRYCH kobietach.

Animela
O mnie Animela

Jestem człowiekiem - przynajmniej się staram.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (226)

Inne tematy w dziale Rozmaitości