Leszek Miller, były premier RP, ma szczęście do polityki: u schyłku PRL był członkiem Biura Politycznego PRL, a potem, już za "wolnej" Polski, założył partię za tzw. "moskiewską pożyczkę". Niestety, w jego przypadku sprawdza się (nieco zmodyfikowane) przysłowie: kto ma szczęści w polityce, ten nie ma go w życiu rodzinnym. Kilka lat temu jego syn popełnił samobójstwo, zaś wnuczka, jak się okazuje, ma chorobę afektywną dwubiegunową.
Rzeczywiście zachowanie młodej kobiety jest co najmniej dziwne: wrzuca do sieci prowokujące zdjęcia, epatujące golizną lub wulgarnymi napisami, a potem się uskarża, że dostaje wulgarne komentarze.
Żal mi tej dziewczyny. Widać wyraźnie, że jest bardzo pogubiona: świadczą o tym choćby tatuaże, które zawsze, zwłaszcza w przypadku młodych dziewcząt, są wołaniem o pomoc. Uważałam, że dziadek - ustosunkowany i niebiedny - mógłby ją namówić i zafundować pomoc bardzo dobrego psychiatry. Myślałam tak do dziś, kiedy - przez zupełny przypadek - trafiłam na takie oto zdjęcie panny Millerówny, wrzucone przez Leszka Millera: https://twitter.com/leszekmiller/status/1250821000943620097
Jak widać, Monika Miller wyglądałaby tu, gdyby nie murzyńskie paciorki na twarzy, niczym gwiazda Hollywood lub Bollywood: zjawiskowo piękna blondynka o długich włosach, w klasycznej pozie heroin srebrnego ekranu, lekko otulona ręcznikiem, który trochę zakrywa, a trochę - odkrywa. Wyeksponowane są walory kobiety w rozkwicie urody - urodziwa twarz, zgrabne ciało - a zakryte szpecące tatuaże.
Takie zdjęcie powinien wrzucić narzeczony panny Miller, a nie jej DZIADEK! Fotka jest przepiękna i emanuje erotyzmem - to widzę nawet ja, stuprocentowa hetero, żona jednego męża od ... dziestu lat, matka dorosłego syna, a w niedalekiej przyszłości, mam nadzieję, babcia.
Zrekapitulujmy: syn popełnia samobójstwo, wnuczka ma ogromne problemy osobowościowe, a dziadek wrzuca do sieci zdjęcie wnuczki, jakby ta była jego kochanką ...
Nie mam pojęcia, o co chodzi w tej rodzinie, ale na pewno nie są to normalne relacje. Zdjęcie, samo w sobie PRZEPIĘKNE, budzi ciarki na plecach, gdy się wie, kto je zamieścił.
Prawda jest taka, że nasi politycy i celebryci gremialnie nie radzą sobie z własną progeniturą. Dzieci i wnuki Wałęsy - tragedia, i to tym smutniejsze, że inne odnogi tej familii to ludzie nie tylko porządni, ale wręcz - nieprzeciętni. Paweł Wałęsa, dla którego Bolek jest, z tego, co pamiętam, bratem jego dziadka, to fantastyczny kucharz, który w jednej z edycji Top Chef doszedł do finału. Rafał Wałęsa jest szefem kuchni i właścicielem restauracji - bardzo prestiżowej - "Sztuczka" w Gdyni. Jak widać, problem nie jest w genach, co chętnie sugerują niektóre osoby. Nie - ta sama rodzina może wydać świętych i bandytów. Rzecz polega na wychowaniu, a tego nasi celebryci nie potrafią.
Inne tematy w dziale Rozmaitości