"Sars-Cov-2 manipuluje naszymi umysłami w ten sposób, żebyśmy się w tej pierwszej, najbardziej zakaźnej fazie, bardziej społecznie udzielali" (prof. Tomasz Szlendak)
"Brak przekonania do szczepień przeciw COVID-19 może być związany z traumatycznymi przeżyciami w dzieciństwie, w tym przemocą domową, zaniedbaniem oraz nadużywaniem substancji psychoaktywnych w domu rodzinnym (bad. opublikowane na łamach BMJ).
Współczuję Wam, antyszczepionkowcy." (prof. Bartosz Fiałek)
""Coraz więcej ekspertów wskazuje, że w pełni zaszczepieni stajemy się po 3 dawkach szczepienia przeciw COVID-19."" (prof. Bartosz Fiałek)
Tego pierwszego tekstu nie zamierzam komentować: poziom infantylizmu jest taki, że po prostu nie warto w to brnąć.
Natomiast tekst prof. Fiałka wydaje się mieć pozory jakiegoś tam sensu, no i powołuje się na badania naukowe ... gdyby nie to, że badania naukowe to nie to samo, co "badania naukowe".
Przede wszystkim profesor myli antyszczepionkowca z osobą, która nie chce się zaszczepić przeciw Sars-Cov-2, co samo w sobie dyskredytuje go jako naukowca - czy osoba, która się zaszczepiła na wszystkie możliwe choroby, ale unika pfizerów, to antyszczepionkowiec? Przecież to jest kompletny absurd. Poza "badanie naukowe", którego konkluzja brzmi "coś MOŻE mieć wpływ", to szamaństwo, a nie badania. Skoro może mieć wpływ, to może też nie mieć wpływu, i tyle w temacie bełkotu.
Jeśli zaś chodzi o trzecią dawkę szczepienia, to chyba najlepszym ekspertem jest firma, która wyprodukowała szczepionkę. Otóż prezes Pfizer twierdzi, że już niedługo zostanie wyprodukowana szczepionka przeciw Omikronowi, bo ta obecna, niestety, jakoś nie działa. Przed kolejnymi dawkami przestrzega też prezes AstraZeneca, ale również Europejska Agencja Leków. Na jakiej więc podstawie ci "eksperci" rekomendują kolejne dawki? ...
Oczywiście, podejrzenia są, jakie są, i uważam, że służby odpowiedzialne powinny wkroczyć już dawna. Jednak generalna konkluzja mojej notki jest następująca: w 20123 r. badanie prestiżu zawodów pokazało, że Polacy bardzo wysoko cenią profesorów - zaszczytne drugie miejsce. Kolejne takie badanie, z 2019 r., strąciło profesora poza podium, na miejsce piąte - i jest to oczywisty efekt polityczne zaangażowanie środowiska naukowego w kryterium uliczne: nieustające próby siłowego odebrania władzy legalnie wybranej partii. Zaangażowania, dodajmy, po stronie przegranej, przez co wszyscy myślą: eeeee tam, jakie to profesory, skorą włączą się po ulicy jak ulicznice, a maniery mają o wiele gorsze, niż Lepper? ... Profesorowie są od tego, żeby rząd obalić inteligencją i wiedzą, a nie siłą! ...
No więc obstawiam dolary przeciwko orzechom, że kolejne badanie prestiżu zawodów zepchnie profesorów na znacznie niższe pozycje. Pytanie, czy poniżej urzędników, czy raczej w ich okolice:-D
Inne tematy w dziale Rozmaitości