Ojciec Maty to idiota - zawyrokowała wczoraj kilka osób. Otóż - spodziewam się, że wątpię. Już kilka razy pisałam o tym, że nie zgadzając się z poglądami i postępowaniem prof. Matczka, cenię jego wiedzę prawniczą i inteligencję. Spaczoną, owszem, ale wystarczającą do tego, żeby w pewnych okolicznościach nie robić z siebie błazna.
Wojtunik, od 6 lat "zwalczający" korupcję w Mołdawii, najpierw robi konferencję, by wyrzygać z siebie, że PiS to gangsterzy (proszę łaskawie zauważyć - nie wspomina nic o władzach mołdawskich, choć to tam rzekomo przez 6 długich lat się narażał mafii), a potem ... oferuje dodatkowo nagrodę pieniężną za ujęcie "sprawcy" - wszystko po to, żeby nawet największego debila przekonać, że były szef CBA świetnie wie, kto dzwonił. Może nawet, że tak powiem, od urodzenia? ...
Potem słyszymy, że "ktoś" dzwonił do mecenasa Konia, "podszywając się" po numer jego przyjaciela mecenasa D. Głos był zniekształcony ... co oczywiście jest okolicznością wskazującą, że "sprawcy" należy szukać w najbliższym kręgu adwokata - po co jakiś anonim miałby zniekształcać głos? ... Taki zabieg ma sens WYŁĄCZNIE w przypadku, jeśli dzwonił sam mecenas D. albo jego najbliżsi.
Potem mecenas Koń ... wróć, jego numer telefonu ... odwdzięczył się mecenasowi D. i z kolei to z tego numeru ktoś dzwonił.
Banda debili.
Matczak na tym tle wychodzi na człowieka poważnego, który wie, na co może sobie pozwolić bez utraty tej absolutnej resztki zaufania publicznego, niezbędnego do wykonywania zawodu. Za nosicielem narkotyków ujęła się zgodnie cała lewica (łącznie z mecenasem Koniem, który, oczywiście, bezrefleksyjnie powołał się na sakramentalną "sprawę polityczną", a sam Tata Mata siedzi cicho i obmyśla strategię obrony dla syna. Sprzedaż książki o wychowaniu dobrego człowieka i obywatela raczej poszła się pasać, ale syna wybroni, to oczywiste.
A tym, którzy jadą sobie po starym Macie przypominam starą zasadę: nie ma nic gorszego niż niedocenienia przeciwnika. To zawsze się mści.
Inne tematy w dziale Polityka
