Dość często ludzie, którzy mają do czynienia z - na przykład - morderstwem, zadają sobie pytanie: "jak to jest możliwe, że człowiek jest zdolny do aż tak wielkiego ZŁA? ... Skąd Hitler brał tych lekarzy jak Mengele, którzy przeprowadzali okrutne eksperymenty czy wręcz uśmiercali ludzi?". Odpowiedź na to pytanie jest trywialna: ci ludzie nie biorą się znikąd. Na ogół są to nasi sąsiedzi; czasem znajomi. W zdecydowanej większości zachowują się normalnie, wyglądają przyzwoicie, rozmawia się z nimi jak z każdą inną osobą - do czasu, gdy jakiś katalizator (wojna, pandemia) spowoduje wydobycie z tego człowieka najgłębszych, najbardziej ukrywanych - czasem nawet przed samym sobą - pokładów zła. I wtedy taki lekarz podpowiada Hitlerowi, aby segregować ludzi na roznoszących tytus Żydów i pozostałych, którym chwilowo przynajmniej pozwoli się żyć. Albo - podpowiada ministrowi zdrowia, aby segregacją sanitarną objąć niewyszczepionych.
Słodziutkie, nieprawdaż? Z Żydami w czasie II wojny było identycznie: roznosili tytus, więc się ich wysegregowało. Niemcy zakazali im uczestniczenia w masowych imprezach, chodzenia do restauracji, nakazano segregację w pociągach. Kropka w kropkę pan profesor powtarza nazistowskie przepisy sanitarne. Potem już pójdzie szybko: niezaszczepionych, niczym Żydów roznoszących tytus, zamknie się w obozach zamkniętych. Nie będzie w tym nic złego - przecież taki współczesny Żyd ma wybór: może się zaszczepić! ...
Tak to właśnie wygląda. Tak wygląda Zło, które się kończy zagładą milionów ludzi. Jakiś lekarz wpada na pomysł, żeby odizolować zdrową tkankę społeczną od Żydów albo od niezaszczepionych.
I to są nazi sąsiedzi. Nie jakieś abstrakcyjne byty.
https://portal.abczdrowie.pl/prof-halota-jestem-przeciwnikiem-lockdownu-w-polsce
Komentarze
Pokaż komentarze (40)