Jestem pewna, że rok 2020 zapamiętamy na długo: po pierwsze z powodu najgroźniejszego wirusa tej strony Drogi Mlecznej, który daje objawy pod postacią wysypki albo ... wcale, a po drugie - z powodu lata, które zapowiada się (odpukać w niemalowane!) bardzo grzybowo: już teraz zrobiłam pierwsze słoiki marynowanych kurek. Cudnie - oznacza to jednak, że kanikuła jest bynajmniej nie wakacyjna: mimo, że weszliśmy już w drugą połowę lipca, temperatura ani razu nie przekroczyła jeszcze 30 stopni. Globalni ocieplacze jakby się pod ziemię zapadli, ale ja się cieszę: co prawda ogórki i pomidory mocno spóźnione, ale wysyp grzybów (odpukać w niemalowane!) jakoś mi to wynagrodzi.
Oczywiście, w tych okolicznościach przyrody raczej mało kto myśli o rozpalaniu grila, ale jestem pewna, że lato wreszcie do nas zawita, a w dodatku przecież mamy piekarniki i patelnie grilowe. O mięsach już trochę pisałam i napiszę jeszcze, a dziś o dodatkach do tego mięsiwa.
Ukochaną warzywną potrawą z rusztu od kilkudziesięciu lat jest dla mnie cebula z tymiankiem i miodem (to akurat wyjątkowo dobrze wychodzi w piekarniku). Średniej wielkości cebule - mogą być czerwone i żółte, byle nie cukrowe, które mają zbyt łagodny smak - obieramy ze skórki, przekrawamy wzdłuż na pół, każdą połowę posypujemy solą, czarnym mielonym pieprzem, dajemy sporo listków tymianku (świeżego - tu akurat suszony nie pasuje) i czubatą łyżeczkę miodu. Każdą połówkę zawijamy w folię aluminiową, układamy w miejscu trochę oddalonym od żaru i pieczemy około pół godziny do nawet godziny, aż będzie całkowicie miękka. O ile często sama zachęcam do zastępowania jednych produktów innymi, tak w przypadku tej cebuli cała magia tkwi w połączeniu smaku cebuli, tymianku i miodu, więc proponuję nie używać innych ziół. No, ale jeśli ktoś koniecznie musi sam włożyć rękę do ognia:)
Równie dobrze na ruszcie sprawdza się czosnek w główkach, któremu należy ściąć wierzch i również zawinąć w folię. Piec powoli, co najmniej godzinę, a potem wyciskać jako dodatek do wszystkiego poza lodami. Chociaż? .... Zrobiłam kiedyś - ćwierć wieku temu - lody z karmelizowaną cebulą i były wyśmienite!
Uwielbiam pieczone pomidory: również należy je przekroić na pół i grilować dość szybko - najpierw od strony przecięcia, a potem odwrotnie. Pycha!
Bakłażany myję i kroję wzdłuż na grube plastry, takie 4-5 centymetrowe (nie solę plastrów, ponieważ nie przeszkadza mi lekka goryczka, a poza tym jakoś głupio pozbywać się soku, w któym jest mnóstwo smaku i składników odżywczych, ale jeśli ktoś woli, to proszę bardzo) i smaruję marynatą od mięsa (dowolną, byle było tam choć trochę oleju). Griluję na dużym ogniu do miękkości. Bakłażan tak przyrządzony nabiera smaku grzybów.
Oczywiście wspaniałe są szaszłyki przygotowane z pomidorków koktajlowych, małych grubych plastów młodziutkiej cukinii, niewielkich pieczarek lub innych grzybów, kawałków kolorowej papryki lub połówek małych słodkich papryczek i cebuli - ale nie małych cebulek (które nigdy nie staną się miękkie), tylko pojedynczych plastrów: obraną cebulę kroimy wzdłuż na ćwiartki, które rozdzielamy na poszczególne płatki; tylko w ten sposób cebula ma szansę stracić surowiznę. Dobrze jest każdy gotowy szaszłyk posmarować marynatą na pół godziny przed pieczeniem - da to smak i ułatwi grilowanie.
Z rusztu można również przygotować deser: banany w skórce, które pieką się bardzo szybko, obrane ananasy w plastrach lub połówki jabłek i gruszek. Z owoców, oczywiście, również można przygotować kolorowe szaszłyki, które zachwycają szczególnie dzieci.
Inne tematy w dziale Rozmaitości