Najlepiej pamiętam sklep Centrali Rybnej koło Rotundy (w Warszawie, rzecz jasna - róg Jerozolimskich i Marszałkowskiej. Łatwo było znaleźć nawet przyjezdnym i niedowidzącym: zapach był charakterystyczny. Zaopatrzenie było, oczywiście, zróżnicowane w czasie, ale pewne rzeczy były constans: ogromny wybór świetnej jakości konserw rybnych z ZSRR (jak oni to robili, że mieli tyle świetnych produktów eksportowych? ...), prawdziwe śledzie w beczkach (z głowami i - jeśli był sezon - mleczem albo ikrą) i karpie pływające w zbiornikach wodnych.
Byłam częstą klientką tego sklepu - a nie było to łatwe, bo często kolejki ustawiały się na dworze), jako nieodrodna córa swoich rybożernych rodziców. Dla nas śledź był ważny, gdy był w całości zasolony w beczce, a we wnętrzu skrywał dodatkowe skarby. Ojciec celował w mleczko, a ja - choć nieświadoma naonczas japońskich preferencji - uwielbiałam ikrę. Co tu dużo mówić: dla mnie śledź to smaczne, ale nie ekscytujące, opakowanie, i rarytas w postaci jajeczek.
Strasznie trudno jest pozbyć się soli z ikry śledziowej - potrzeba kilku dni i wielu zmian zimnej wody, ale finalnie otrzymujemy prawdziwy rarytas, i to za niewielkie pieniądze. Taka ikrę można zalać olejem razem ze śledziami, przekładając plastrami cebuli, zielem i liściem laurowym, a potem zjeść z ziemniakami, pieczywem albo samą, z kwaśną śmietaną. Można ikrę uwędzić i użyć do taramasalata albo do sałatek. Można też wymoczoną ikrę panierować na wzór schabowego, usmażyć na dużej ilości bardzo mocno rozgrzanego oleju i zjeść z ziemniakami lub na kanapce (to drugie jest tradycyjnym przysmakiem Amerykanówi i Brytyjczyków, dziś już nieco zapomnianym).
A mlecz? ... No cóż: nie ma bez niego prawdziwego śledzia ze śmietaną (tak, tak!). Otóż: wymoczone filety śledziowe kroimy w zgrabne kawałki i układamy w rawierce. Przytotowujemy sos: kwaśną śmietanę doprawiamy solą, cukrem i sokiem z cytryny (smak ma być harmonijny, należy zachować równowagę - po prostu próbować, aż smak będzie idealny), dodajemy mleczko ze śledzi, oczyszczone z błonek i rozgniecione widelcem, mieszamy dokładnie i wylewamy na śledzie.
Poytawa musi się przegryzać co najmniej 4 godziny, ale lepiej przez noc.
Nie tęsknię do PRL, ale sklepy rybne mogłabym przywrócić prosto z PRL. Komu one przeszkadzały? ...
Inne tematy w dziale Rozmaitości