Chodzi o przypowieść o robotnikach w winnicy i pracy za denara - jednych przez cały dzień, a innych tylko przez jedną godzinę. Ci pierwsi poczuli się trochę urażeni, że dostali tyle samo co ostatni, choć przecież umawiali się na denara. Powszechnie interpretuje się tę przypowieść jako pokazanie, że każdy ma szansę na zbawienie, choćby nawet "załapał" się na nawrócenie pod koniec życia. Większosć z S24, jak podejrzewam, w kościołach bywa, to pewnie zna tę przypowieść i jej interpretację.
W pewnym sensie pokazuje to, że przed Nergalem jest szansa. Może chłopak jednak trochę poczytał Biblii i wykalkulował, że nie wszytsko w niej to bzdury. Całe życie porobi więc karierę, a na stare latka zmieni front (czym pewnie wywołalby kolejny skandal). Był juz taki przypadek, który zapisał się złotymi zgłoskami - Dobry Łotr. Szanse więc Nergal nadal ma. Ja się osobiście modlę, aby ją wykorzystał. Wszystkich też do takiej modlitwy zapraszam. Przypominam, że co by nie robił, to nadal pozostaje naszym Bliźnim, a jego ciało jest świątynią Ducha Świętego, choćby nawet chwilowo trochę od niego jechało siarką.
Analizuję fakty i wyciągam wnioski. Nie lubię gołosłownych twierdzeń. Nie schlebiam tłumowi.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka