Zasłyszane dzisiaj w warszawskim tramwaju:
Wódz wezwał szefa policji i kazał mu pozamykać stadiony, bo pojawiały się na nich nieprzychylne mu transparenty. Komendant nie był zbyt szczęśliwy. Wychodząc z gabinetu Wodza mruknął pod nosem: „A to rudy matoł”. Usłyszał to największy przydupas w kancelarii Wodza. „Co powiedzieliście komendancie? – spytał szybko. „nie, nic” – odparł komendant. „no to chodźmy wyjaśnić sprawę z premierem – odrzekł przydupas, wpadł szybko do gabinetu Wodza i zaczął donosić: „Wodzu, komendant policji powiedział przed chwilą „rudy matoł”!. Wódz podniósł oczy znad papierów, kazał wprowadzić komendanta i zapytał go: „Komendancie, kogo mieliście na myśli mówiąc o rudym matole?”. Komendant, raz to blady jak ściana, raz czerwony jak burak, zaczął nerwowo przestępować z nogi na nogę: „Ja…, ja…, jak kto kogo, panie premierze? Oczywiście tego wrednego pismaka Tomasza W., co to myśli, że zna się na piłce, ale on tylko tak myśli”. Wtedy Wódz popatrzył przeciągle na największego przydupasa i spytał go: „A Wy, panie ministrze, kogo mieliście na myśli?”
Analizuję fakty i wyciągam wnioski. Nie lubię gołosłownych twierdzeń. Nie schlebiam tłumowi.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka