Premier Rosji Władimir Putin przekonywał w czwartek, że służby specjalne jego kraju, w odróżnieniu od służb innych państw, nie stosują takich metod, jak likwidacja zdrajców. Mało kto oczywiście w to dementi wierzy. Powstaje pytanie, czy polskie służby mogą zajmować się „mokrą robotą” poza granicami? Formalnie nie. Jednym z powodów jest oczywiście brak kary śmierci w naszym kodeksie karnym (niektóre rodzaje szpiegostwa zagrożone są karą do 25 lat więzienia, a za tzw. zdradę dyplomatyczną można dostać maksymalnie 10 lat). Nie znam się na tym, więc nie potrafię powiedzieć, czy ktoś niewygodny za granicą „spadł ze schodów”, „zatruł się ołowiem” albo „poślizgnął się na mydle”. Informowanie o tym opinii publicznej nie leży też w interesie polskich służb.
Ponieważ jestem prawnikiem, to pragnę zwrócić uwagę na aspekt prawny zagadnienia. Co istotne, polskie służby (nie tylko zresztą specjalne) mogą jednak ścigać zdrajców za granicą, a nawet - zgodnie przepisami - mają taki obowiązek. Przewiduje go kodeks karny. Odnoszą się do tego art. 5 oraz 109-114 k.k. Nie dość, że można za granicą ścigać obywateli polskich za czyny popełnione nad Wisłą, to dotyczy to również przestępstw dokonanych przez nich poza ojczyzną. Nawiasem mówiąc – nie chodzi tylko o Polaków. Nasz kodeks karny znajduje też zastosowanie do cudzoziemców, którzy popełnią czyn zabroniony skierowany przeciwko interesom Polski. Nie jest istotne, czy przestępstwo ma miejsce za granicą czy w Polsce. Wątek ten przewijał się zresztą w mediach przy okazji porwania i zabójstwa Piotra Stańczaka w Pakistanie. Co ciekawe - analogiczne zasady odnoszą się do przestępców działających za granicą przeciwko m.in. interesom jakiegoś obywatela polskiego lub polskiej osoby prawnej, np. prywatnej firmy(!). To tylko pozornie dziwne, bo chodzi najczęściej o zbrojeniówkę, nowe technologie i koncerny energetyczne.
Warto też przypomnieć, że „popełnienie przestępstwa” jest rozumiane bardzo szeroko – chodzi nie tylko o działanie, ale też usiłowanie, a niekiedy (przy najpoważniejszych przestępstwach) także o przygotowanie. Karalne jest też pomocnictwo i podżeganie. Istnieje więc duże pole do popisu dla polskich służb, uzależnione od potrzeb wymiaru sprawiedliwości, współpracy z policjantami, ograniczeń budżetowych oraz zadań ustawowych Agencji Wywiadu i Służby Wywiadu Wojskowego. Jak widać nie chodzi tylko o osoby nielojalne wobec ojczyzny, ale też – trochę upraszczając – o tych, którzy godzą w interesy ekonomiczne polskich podmiotów, nie tylko zresztą państwowych, ale i prywatnych. To także przyczynek do dyskusji, czy warto (trzeba) utrzymywać placówki dyplomatyczno-wywiadowcze w wielu nieraz egzotycznych miejscach globu. Czy mamy tam jakieś interesy? – takie pytania słyszałem już przy kilku dalekich podróżach polskich oficjeli – parlamentarzystów, prezydentów, ostatnio podczas wyjazdu premiera Tuska do południowo-wschodniej Azji.
Analizuję fakty i wyciągam wnioski. Nie lubię gołosłownych twierdzeń. Nie schlebiam tłumowi.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka