ABW i prawnicy Weroniki M. interesują się książką-wywiadem Tomasza Kaczmarka. Do prokuratury trafiło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa ujawnienia tajemnicy państwowej i służbowej. Ponieważ pojęcia obu tych tajemnic są nadzwyczaj pojemne, to w praktyce trudno byłemu asowi CBA powiedzieć coś sensownego bez balansowania na granicy ujawnienia którejś z tych tajemnic, a nawet ich przekroczenia. W końcu książka nosi zobowiązujący tytuł - „Spowiedź”. Z tymi tajemnicami chodzi pewnie m.in. o czynności rozpoznawczo-operacyjne. Tajemnicą może być wszystko to, czego uczą „przykrywkowców” na kursach nasze służby. Książka byłaby więc nudna bez choćby niewinnej odsłony części „kuchni” pracy służb. Mecenasi pięknej Weroniki książkę już przeczytali i – jak mniemam – w swoim zawiadomieniu podsunęli ABW i prokuratorowi co lepsze kąski. Na czymś swoje zawiadomienie przecież musieli oprzeć. Na agenta Tomka zapewne więc znajdzie się jakiś paragraf. Ujawnienie tajemnicy państwowej jest zagrożone nawet pięcioma latami odsiadki, a tajemnicy służbowej – dwoma. Tak wynika z art. 265 § 1 i 266 § 1 kodeksu karnego.
Jedno już wiadomo na pewno - nie dane nam raczej będzie oficjalnie poznać prokuratorskiej i sądowej oceny czy sposób, w jaki agent Tomek wyrywał laski z elity III RP, był tajemnicą państwową służb. Tu skazani będziemy na przecieki. W postępowaniu przygotowawczym przeciek to już niejako u nas norma, dlatego więcej uwagi można poświęcić sądowi.
Sam proces dotyczący tajemnicy państwowej – abstrahując od sprawy agenta Tomka - może być niejawny. Pozwala na to kodeks postępowania karnego. Art. 360 § 1 pkt 3 k.p.k. nakazuje wręcz sądowi wyłączenie jawności rozprawy w razie, gdy mogłoby dojść do ujawnienia „okoliczności, które ze względu na ważny interes państwa powinny być zachowane w tajemnicy”. Najczęściej ma to miejsce w procesach karnych dotyczących przestępstw przeciwko bezpieczeństwu państwa. Co ważne, świadkowie zobowiązani do zachowania tajemnicy państwowej i służbowej zawsze mogą być przesłuchiwani jedynie z wyłączeniem jawności. I choć na tajnych procesach części publiki daje się wcisnąć na salę, bo każda ze stron może – w razie utajnienia rozprawy – wyznaczyć po dwie osoby, które mogą zostać na sprawie, to nie dotyczy to sytuacji, gdy zachodzi obawa ujawnienia tajemnicy państwowej. No chyba, że sędzia ma akurat dobry humor i łaskawie zrobi dla kogoś wyjątek, bo ma takie prawo.
O ile doszłoby do procesu agenta Tomka, to prokuratorską i sądową ocenę jego sztuki uwodzenia w kontekście tajemnicy państwowej poznamy wtedy, gdy będzie to jedyny zarzut i oskarżony zostałby skazany. Nawet wtedy jednak w razie utajnienia sprawy możemy nie poznać uzasadnienia wyroku. Na podstawie art. 364 § 2 k.p.k. sąd może bowiem utajnić przytoczenie powodów wyroku, choć oczywiście nie musi tego robić.
Analizuję fakty i wyciągam wnioski. Nie lubię gołosłownych twierdzeń. Nie schlebiam tłumowi.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka