ODYSSEY Club Hotel Welnnes & Spa - Dąbrowa, koło Kielc
Region pełen niespodzianek
Od pierwszych kilometrów po przekroczeniu granic województwa kieleckiego daje się zauważyć duże zmiany, które powodują, że ten dotychczas osamotniony w turystyce zakątek Polski - wprawdzie jeszcze raczkuje, ale powoli zmienia się w atrakcyjny pod względem aktywnego wypoczynku i relaksu region. Konsekwencją zmian są piękne murowane domy, gustowne ogrody, zadbane podwórka, nowe drogi z licznymi ścieżkami rowerowymi, stadiony sportowe, parki, miejsca rozrywki i do uprawiania różnych form aktywności fizycznej. Wykiełkowały ośrodki i hotele kuszące ofertami programowymi z wellness i spa. Atutem jest również korzystne położenie regionu (szybki dojazd z Krakowa, Warszawy, Łodzi). Zaryzykuję stwierdzenie, że jak tak dalej pójdzie, to najstarsze góry w Europie wielu turystom pozwolą na nowo się odkryć i być interesującym punktem na mapie Polski.
Szklany hotel
Wypatrzyłam go z drogi S7 w Dąbrowie. Chociaż dochodziło już południe, miałam przeczucie, że warto zjechać z trasy i spędzić w nim choć godzinkę. Krajobraz górski jeszcze bardziej utwierdził mnie w słuszności szybkiej decyzji. Pnącą się w górę drogą dostałam się do wrót …ODYSSEY Club Hotel Welnnes & Spa.
Tutaj, ze szczytu góry Domaniówka ujrzałam z perspektywy Kielce. Widok leżącego u stóp miasta niemal zwalił mnie z nóg. Przede mną roztaczała się panorama miejskich dachów i leśnych wzgórz pokrytych zimowym puchem. Przeuroczy krajobraz uzupełniały gigantyczne białe kule, które zwieńczają szczyt wzgórza, na którym byłam. Punktowo rozrzucone po zboczu, pełnią zapewne rolę lamp rozświetlających ścianę góry w ciemnościach.
W hotelowym holu czekała mnie odmiana: panującą na zewnątrz zimę zastąpiły zielone ściany z żywych roślin przywołujące na myśl tropiki. Olbrzymie kamienie ustawione wzdłuż jednej ze ścian okazały się wygodnymi kanapami, a mniejsze - mięciutkimi siedziskami. Obok recepcji dostrzegłam szklaną podłogę z wysypanym na jej dnie piaskiem.
Intuicja, która podpowiedziała, żeby tu zajrzeć nie zawiodła mnie – znalazłam się w …otchłani witalnej podróży wellness.
Przyjemna wędrówka
Rozpoczęła się od windy, którą z holu recepcyjnego dostałam się do świata basenów i saun. Zniewolił mnie wystrój przebieralni z gustownie urządzonymi kabinami prysznicowymi. Tutaj, w intymnej atmosferze mogłam zrzucić z siebie grube odzienie i po chwili – już w stroju kąpielowym – oddać się wodnym przyjemnościom.
Luksusowy, duży basen rekreacyjny pozwolił mi na początek rozgrzać mięśnie. Mogłam swobodnie w nim popływać nie obawiając się, że po kilku ruchach rękami i nogami moja głowa uderzy zaraz o brzeg. Duża, jak na hotelowe warunki, tafla wody zachęcała do wysiłku pływackiego. Tym bardziej było to intrygujące i wspaniałe, bo pływając miałam wrażenie, że unoszę się nad ziemią, nad dachami domów. To unikalne doznanie dodawało niesamowitego uroku basenowi.
Ekspozycja miękkich leżaków uzupełniała apetyt na wypoczynek. Byłam bliska przekreślenia dalszych wodnych przeżyć. Nie pozwoliła mi na to obsługa basenu. Wręczając mi płaszcz kąpielowy, poprowadzono mnie do świata saun.
W strefie dla golasów
Najpierw skoczyłam w przepaść jaskini wypełnionej gorącą morską wodą. Cudowne ciepło, panujący półmrok, atmosfera tajemniczości przepełniały moje zmysły i ciało. Unosiłam się niczym tratwa na morzu, wypierana przez sole. Straciłam poczucie czasu. Jednak nęcące propozycje ze strony obsługi, aby skorzystać z dobrodziejstw saun uświadomiły mi, że przede mną jest jeszcze podróż pełna wrażeń. Po kolei w saunach: parowej i infra-red adoptowałam się do „piekielnych” warunków, schładzałam się lodem ze studni lodowej, zimnymi prysznicami i wodą, którą dobrowolnie wylewałam na siebie z drewnianego cebrzyka zawieszonego nad głową. Schronienie przed wyciskaniem z siebie potów dał mi znów basen rekreacyjny z leżankami masującymi. Mięśnie karku zostały rozluźnione pod strugami wody wydobywającej się z dyszy. Dzieła rozprężenia dokonały bąbelki w jacuzzi.
W klimacie rozleniwienia i oczyszczenia brakowało mi na basenie baru zaopatrzonego w napoje, soki. Bo choć przebywałam w środowisku wodnym, to marzyłam o wypiciu niegazowanej wody z cytryną lub aromatycznej zielonej herbaty, np. z jaśminem. Wprawdzie mogłam zaspokoić łaknienie wodą z dystrybutora ustawionego przy saunach, to jednak z chęcią delektowałabym się jakimś dobrym orzeźwiającym napojem.
Wymarzona sielanka
Szczęśliwe chwile mają to do siebie, że szybko mijają. Zanim się obejrzałam - minęły 4 godziny. Przyszedł czas, by powoli pożegnać się - śmiem powiedzieć - z emblematem nowoczesnego, pełnego zdrowotnych wrażeń świętokrzyskiego.
Ogród bez kwiatów
Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie chciała skorzystać z okazji i wziąć udział w oferowanych przez hotel zajęciach z jogi. Niestety, oferta okazała się tylko na papierze. Piękna lustrzana sala z Buddą i cudownym widokiem na góry, świeciła pustką. Szkoda, że podczas mojej wizyty jedno z najaktywniejszych miejsc w hotelu z nowoczesnym sprzętem treningowym pozostało w sferze moich domysłów skutecznego wyciszenia organizmu.
Inne tematy w dziale Rozmaitości