Oficjalnie Chiny utrzymują dystans wobec wojny w Ukrainie. W praktyce Pekin dostarcza Rosji i Białorusi kluczowe materiały dla przemysłu zbrojeniowego — również takie, które mogą zagrażać bezpieczeństwu regionu. Dla Polski to kolejny powód do niepokoju.
Niebezpieczny import z Chin. Broń dla Rosji, przez Białoruś
Pomimo deklarowanego "neutralnego" stanowiska, Chiny coraz bardziej angażują się w działania wspierające rosyjską armię — przede wszystkim poprzez dostawy surowców wykorzystywanych do produkcji amunicji. Jak pokazują dane handlowe i niezależne źródła z Białorusi, do Rosji — a pośrednio także do Białorusi — trafiają ogromne ilości chińskiej nitrocelulozy oraz octanu celulozy. To substancje niezbędne do produkcji prochu i materiałów wybuchowych.
Oficjalnie Mińsk korzysta z surowców pochodzących z Rosji. W praktyce jednak mowa o chińskim imporcie, który następnie trafia do białoruskich zakładów zbrojeniowych. Część tych materiałów nie spełnia nawet minimalnych norm jakości — co nie tylko podważa skuteczność rosyjskiej broni, ale także zwiększa ryzyko katastrof przemysłowych.
Katastrofy w Rosji. Czy Białoruś będzie następna?
Do czego może prowadzić wykorzystywanie tanich, niskiej jakości materiałów z Chin, pokazuje przykład rosyjskiego zakładu prochu strzelniczego w Permie. Od początku wojny fabryka pracuje w trybie trzyzmianowym, co przy braku odpowiednich standardów bezpieczeństwa i używaniu wadliwych surowców doprowadziło do serii poważnych wypadków — w tym eksplozji z ofiarami śmiertelnymi (2022) oraz dużego pożaru (2024).
Według informacji publikowanych przez kanał Telegram „Sosiedzi B…”, lokalne rosyjskie instytuty badawcze potwierdziły, że przyczyną wypadków był chiński kontrefakt — octan celulozy wyprodukowany przez Sichuan Push Acetati Co Ltd. Mimo to zakład kontynuuje współpracę z chińskim dostawcą, ponieważ nie ma alternatyw.
Dziś podobna sytuacja może mieć miejsce na Białorusi — która przejęła część rosyjskiej produkcji zbrojeniowej, aby uchronić ją przed ukraińskimi atakami z powietrza. W tle pojawia się również presja polityczna: rosyjskie prawo przewiduje odpowiedzialność karną za niewywiązanie się z zamówień wojskowych, co zmusza przedsiębiorców do akceptowania ryzyka.
Białoruś — cichy wykonawca rosyjskich zamówień wojskowych
Dane z białoruskiego projektu BelPol wskazują, że do 2028 r. aż 287 białoruskich przedsiębiorstw będzie w stanie wyprodukować łącznie: do 450 tys. pocisków artyleryjskich, 300 tys. rakiet 122 mm do systemów BM-21 Grad.
Znaczna część tej produkcji opiera się na surowcach z Rosji — a więc de facto z Chin. W 2023 roku sam eksport nitrocelulozy z Chin do Rosji przekroczył 1300 ton, a w pierwszym kwartale 2024 roku wyniósł już ponad 100 ton. Wiele wskazuje na to, że część tej substancji trafia do białoruskich fabryk, gdzie powstają komponenty broni używanej w Ukrainie.
Polska i UE muszą zareagować
Z perspektywy Polski, a także całej Unii Europejskiej, mamy do czynienia z niebezpiecznym precedensem:
Po pierwsze, Chiny, mimo formalnego dystansu, wspierają agresora dostawami kluczowych materiałów.
Po drugie, Białoruś pełni rolę technicznego i logistycznego zaplecza Kremla, unikając bezpośrednich sankcji.
Po trzecie, sytuacja ta podważa skuteczność unijnych i amerykańskich sankcji, zwłaszcza w zakresie tzw. materiałów podwójnego zastosowania.
Polska, jako jeden z liderów wsparcia dla Ukrainy i państwo graniczące z Białorusią, powinna intensyfikować działania dyplomatyczne na rzecz:
rozszerzenia sankcji na chińskie firmy dostarczające wojsku Federacji Rosyjskiej surowce i komponenty,
objęcia sankcjami białoruskich podwykonawców realizujących rosyjskie zamówienia,
budowy wspólnego europejskiego mechanizmu kontroli nad przepływem materiałów wrażliwych.
"Neutralność" Chin to fikcja — a Polska nie może jej ignorować
Dziś już nie wystarczy pytać, czy Pekin wspiera Moskwę. Rzeczywistość pokazuje, że robi to systemowo, choć ostrożnie i w cieniu. Współpraca na linii Chiny–Rosja–Białoruś stwarza nowy wektor zagrożenia: dla Ukrainy, dla Polski, dla bezpieczeństwa całego regionu.
Warto o tym pamiętać, zanim usłyszymy kolejne chińskie deklaracje o "nieangażowaniu się" i "poparciu dla pokoju". Bo w magazynach rosyjskich i białoruskich fabryk wojskowych ten pokój już dawno zamieniono na proch — wyprodukowany w Chinach.
Materiał został przygotowany na podstawie publikacji agencji informacyjnej Belnovosti.
Inne tematy w dziale Polityka