Czy aby napewno znasz List Pawła do Filipian (3:7-8)?
Większość nie zna.
W Biblii poznańskiej przetłumaczono to tak:
I naprawdę uważam za stratę to wszystko w porównaniu z najwyższą wartością, jaką jest poznanie Chrystusa Jezusa, mojego Pana. Właśnie dla Niego wyzbyłem się tego wszystkiego i uważam to za śmieci,
A ksiądz Kowalski twierdzi, że Paweł napisał to tak: ftp:pxk!Flp:3,7-8
Lecz wszystkie te wyróżnienia, które stanowiły dla mnie kiedyś wartość, nauczyłem się poczytywać, ze względu na Chrystusa, za stratę.
Istotnie poczytuję sobie wszystko w ogóle za stratę wobec tego najwyższego daru, jakim jest poznanie Chrystusa Jezusa Pana mojego. Dla niego porzuciłem to wszystko i uznaję za śmiecie. Byle tylko zdobyć Chrystusa
w przekładzie Nowego Świata: ftp:pns!Flp:3,7-8
A jednak to, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę.
Jeśli już o to chodzi, doprawdy też wszystko za stratę uznaję z uwagi na niezrównaną wartość poznania Chrystusa Jezusa, mojego Pana. Ze względu na niego zniosłem stratę wszystkiego i uznaję to wszystko za stertę śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa
w przekładzie "brytyjki" jest to: ftp:bw!Flp:3,7-8
Ale wszystko to, co mi było zyskiem, uznałem ze względu na Chrystusa za szkodę.
Lecz więcej jeszcze, wszystko uznaję za szkodę wobec doniosłości, jaką ma poznanie Jezusa Chrystusa, Pana mego, dla którego poniosłem wszelkie szkody i wszystko uznaję za śmiecie, żeby zyskać Chrystusa
w Biblii Tysiąclecia jest to tak: ftp:bt!Flp:3,7-8
Lecz wszystko to, tak kiedyś cenne dla mnie, teraz, ze względu na Chrystusa, zapisuję na straty.
Zresztą wszystko inne również - w porównaniu z wartością, jaką przedstawia dla mnie możność poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego - uważam za stratę. Dla Chrystusa wyzbyłem się [dobrowolnie] wszystkiego i wszystko przedstawia dla mnie wartość nie większą niż zwykłe śmieci. Cenię sobie jedynie to, bym mógł pozyskać Chrystusa
Honor ratuje biblia gdańska: ftp:bg!Flp:3,7-8
Ale to, co mi było zyskiem, tom poczytał dla Chrystusa za szkodę.
Owszem i wszystko poczytam sobie za szkodę dla zacności znajomości Chrystusa Jezusa, Pana mojego, dla któregom wszystko utracił i mam to sobie za gnój, abym Chrystusa zyskał,
ale już Biblia Brzeska go traci ftp:bb!Flp:3,7-8
Ale to co mi było zyskiem, tom rozumiał dla Krystusa być szkodą.
Ktemu zaiste mam wszytki rzeczy sobie za szkodę dla zacności uznania Jezusa Krystusa Pana mego, dla którego utraciłem ty wszytki rzeczy i mam je sobie za śmieci, abym Krystusa zyskał.
(ciekawe czy to nie o to słowo kłócili się wydawca z tłumaczem).
A przekład Dosłowny? ftp:dpl!Phi:3,7-8
Ale cokolwiek było mi zyskiem, uznałem ze względu na Chrystusa za stratę.
Ale i więcej: wszystko uznaję za stratę ze względu na ważność poznania Jezusa Chrystusa, mojego Pana, dla którego wszystko straciłem i uznaję za śmieci, żeby zyskać Chrystusa
. Jest kłamliwy i co do swojej nazwy i co do tłumaczenia.
W oryginale Paweł użył wulgaryzmu oznaczającego w starożytnym świecie odchody. Ni mniej ni więcej "gówno".
Wulgaryzmem nie warto się ekscytować. Ale obłudą tłumaczy tak. Smutne, że ludzie są tak ślepi i że trzeba palcem pokazywać im obłudę i zakłamanie ich religijnych przywódców, a i tak z marnym skutkiem. Już samo ich istnienie urąga nauce Jezusa, który zakazywał swoim naśladowcom czynienia siebie czyimkolwiek nauczycielem. ftp:bw!Mat:23,8-10
Ale wy nie pozwalajcie się nazywać Rabbi, bo jeden tylko jest - Nauczyciel wasz, Chrystus, a wy wszyscy jesteście braćmi.
Nikogo też na ziemi nie nazywajcie ojcem swoim; albowiem jeden jest Ojciec wasz, Ten w niebie.
Ani nie pozwalajcie się nazywać przewodnikami, gdyż jeden jest przewodnik wasz, Chrystus.
Czym kierowali się tłumacze rezygnując z wiernego tłumaczenia wypowiedzi Pawła? Po prostu uprościli sobie sprawę i nie musieli tłumaczyć Pawła z używania brzydkich słów?
Na wiele sposobów można próbować wytłumaczyć Pawła z wulgarności. Na przykład, że słowa same w sobie nie są brzydkie tylko my je takimi czynimi. I tak dalej. Ale to nie jest właściwa interpretacja zachowania Pawła.
Myśl jaką Paweł chciał przekazać w tym tekście można streścić następująco: ludzkie dążenie do zaspokojenia dążeń Ego jest nie tylko niczym, ale jest szkodliwe. To, że możesz mieć wątpliwości co do znajomości przez Pawła pojęć współczesnej psychologii też jest częściowo winą tłumaczeń. Teoria osobowości nie była Pawłowi obca i dobrze znał mechanizmy ludzkiej psychiki choć wyróżniał inne jej elementy niż Freud czy Jung. Paweł w omawianym tekście stwierdził, że wszystkie dążenia jakie człowiek podejmuje aby zreallizować swój ideał czy plan są bzdurą, są dla niego szkodą. I tę myśl tłumacze oddali doskonale(?). Ale dlaczego nie użyli oryginalnego słowa?
Ta powszechność przekłamania w tłumaczeniu wulgarnej wypowiedzi Pawła jest warta zastanowienia. Jest jak zmowa. Wydaje się, że sens myśli Pawła tłumacze oddali, więc przekłamania nie ma i można mówić tylko o nieścisłości. Dlaczego więc zrezygnowali z dosłowności? Ona też sensu wypowiedzi by nie zmieniła. W naszym świecie jest zasada, że wszystko ma swoją przyczynę. Więc nie można skwitować tej powszechnej translacyjnej „nieścisłości” słowami: nie ma o co się spierać. Nawet jeśli dobrze ukryta - intencja jest!
Rezygnacja z wulgaryzmu w tłumaczeniu nie miała zmienić sensu wypowiedzi Pawła o wartości nauki Jezusa, ale miała zmienić prawdziwy obraz autora tej wypowiedzi. Czytelnik jego listów, nie wiedząc, że użył wulgaryzmu w swoich apostolskich listach, będzie konstruował swój obraz apostoła Pawła innym niż był on w rzeczywistości. Tak więc zafałszowanie listu do Filipian nie jest kłamstwem o tym co Paweł myśli o Jezusie, ale kłamstwem o Pawle jakim był. Znowu okazuje się,że prawda jest prawdą a kłamstwo kłamstwem i nie da się napisać prawdy kłamiąc tylko trochę. Bez względu na intencje tego robić nie wolno.
Zakończenie tematu taką konkluzją byłoby jednak porażką. Bo nie zastosowalibyśmy naszego małego zwycięstwa w poszukiwaniu prawdy do dokonania dalszych odkryć, dalszych wyłomów w religijnym kamuflażu. Trzeba bowiem zastanowić się nad motywami i dążeniami fałszowania osobowości Pawła. Przyczyna jest taka sama jak nakładania ubrań - nie chcemy aby otoczenie znało nas takimi jakimi jesteśmy naprawdę. Kwestia ubrań jest dobrą ilustracją omawianej kwestii. Ubieramy się stosownie do sytuacji i pozycji społecznej. Nie wypada(?) aby burmistrz miasta chodził w berecie z antenką, ale takie nakrycie głowy u profesora uniwersytetu nie będzie niczym bulwersującym. Bo w przypadku tego drugiego trzeba być nieco niepoważnym, aby będąc inteligentnym dobrowolnie zrezygnować z władzy i pieniędzy- czyż nie? Prawdą jest, że mądry człowiek nie musi się wstydzić swej pogardy dla władzy i pieniędzy a nawet się nią szczycić, dlatego beret z antenką na głowie profesora stanowi subtelną wiadomość dla inteligentnych ludzi. To oznaka szlachetności. Przywódcy religijni też nie bez przyczyny ubierają się "inaczej" niż otoczenie. Próbują, na ogół skutecznie, wywołać wrażenie swojej odmienności. Gdybyśmy wiedzieli, o wulgarnym wyrażeniu apostolskiej myśli, nasz apostoł byłby w naszych oczach zwyczajnym człowiekiem. Zupełnie różnym od szacownych przywódców religijnych. Pozornie tłumaczom chodzi o ochronę wiarygodności i „świętości” Pawła, ale czy jest coś świętszego niż prawda? Skoro więc Paweł całkiem świadomie użył w piśmie wulgaryzmu, a kopiści przed dwoma tysiącami lat wiernie to „gówno” kopiowali czy nam godzi się to zmieniać? To pytanie retoryczne. Gybyśmy znali Pawła jako zwykłego człowieka, na czym polegałaby świętość apostoła i jego autorytet? A no na tym jaki był w stosunku do swojego otoczenia, ile miał dla niego miłości, a nie na tym, że był INNY i brzydkich wyrazów nie używał.
Czy był święty? Pozwól zacytować ftp:bw!2tes:3,6-10
Nakazujemy wam, bracia, w imieniu Pana Jezusa Chrystusa, abyście stronili od każdego brata, który żyje nieporządnie, a nie według nauki, którą otrzymaliście od nas.
Sami bowiem wiecie, jak nas należy naśladować, ponieważ nie żyliśmy między wami nieporządnie
ani też u nikogo nie jedliśmy darmo chleba, ale w trudzie i znoju we dnie i w nocy pracowaliśmy, żeby dla nikogo z was nie być ciężarem;
nie dlatego, jakobyśmy po temu prawa nie mieli, ale dlatego, że wam siebie samych daliśmy za przykład do naśladowania.
Bo gdy byliśmy u was, nakazaliśmy wam: Kto nie chce pracować, niechaj też nie je.
6Nakazujemy wam, bracia, w imieniu Pana Jezusa Chrystusa, abyście stronili od każdego brata, który żyje nieporządnie, a nie według nauki, którą otrzymaliście od nas. 7Sami bowiem wiecie, jak nas należy naśladować, ponieważ nie żyliśmy między wami nieporządnie 8ani też u nikogo nie jedliśmy darmo chleba, ale w trudzie i znoju we dnie i w nocy pracowaliśmy, żeby dla nikogo z was nie być ciężarem; 9nie dlatego, jakobyśmy po temu prawa nie mieli, ale dlatego, że wam siebie samych daliśmy za przykład do naśladowania. 10Bo gdy byliśmy u was, nakazaliśmy wam: Kto nie chce pracować, niechaj też nie je.
Wcześniej padło retoryczne pytanie czy wolno kłamliwie tłumaczyć biblijne teksty. Zadajmy jeszcze jedno: czy użycie wulgaryzmu przez apostoła Pawła było przypadkowe, "wypadkiem przy pracy"? Czy można to sobie wyobrazić, że odpowiedzialny człowiek mógł pozwolić sobie na podyktowanie czy napisanie nieodpowiedzialnego listu? Czy się zapomniał, albo coś zaniedbał? A jeżeli tak, to czy wolno "wybielać" jego wizerunek poprzez stosowne tłumaczenie? Czy ktoś ukrył zbrodnię jakiej dopuścił się Dawid?
W moim mniemaniu Paweł był świadomy tego co robi, użył wulgaryzmu kontrolując swoje emocje i chciał obrzydliwie nazwać wszystko co nie jest nauką Jezusa. Paweł wyraził w ten sposób fakt, że nawet staranność w dobieraniu słów wobec miłości jest niczym. Jeżeli jesteś grzeczny, a nie kochasz ludzi jesteś „skubala”. Po prostu staranność w dobieraniu słów nie jest istotą nauki Jezusa. Ktoś wyrażający się wulgarnie może kochać ludzi i jego miłość przewyższa jego wulgarność. Nie zachęcam oczywiście do „wulgarności”. Podpowiadam wam tylko, abyście nie kojarzyli miłości z salonami czy salami katechetycznymi. To jest sedno myśli Pawła. I to zostało ukryte kłamliwym tłumaczeniem.
Tłumacze zrezygnowali z dosłowności bo nie używający "brzydkich słów" apostoł jest bardziej podobny do "dystyngowanych", poważnych i myślących o wzniosłych rzeczach, księży i pastorów niż jest to w rzeczywistości. Tym samym dystyngowani przywódcy religijni są bardziej podobni do apostoła i nie muszą upodabniać się do niego na sposób opisany w liście do tesaloniczan. To powszechnie stosowane rozwiązanie problemu: czy wóz do konia czy koń do wozu. Skoro przywócy religijni nie są podobni do apostoła Pawła, to trzeba apostoła Pawła upodobnić do przywódców religijnych.
I to jest rzeczywisty powód kłamliwego tłumaczenia. Innego też blasku nabiera teologia jaką zaprzątniete są głowy naszych religijnych przywódców.
-------------
σκυβαλα czytaj skubala lub gówno (bardziej swoisko)
cytat z książki „Normalne narodziny chrześcijanina”, J.David Pawson,
© 1993 by Instytut Wydawniczy AGAPE, Warszawa:
...Dlatego Paweł nawet opamiętał się ze swych dobrych uczynków, które nazywa „gnojem” (Flp 3,8-9; słowo to w grece jest ordynarnym określeniem na ludzkie odchody).
Inne tematy w dziale Rozmaitości