Jak zwykle w ostatnich dniach wszyscy nagle poczuli, że z imigrantami-uchodźcami zmierzającymi do Europy trzeba sobie jakoś poradzić. Niestety problem systematycznie od 2011 roku czyli tak zwanej Arabskiej Wiosny narastał. Obecnie obserwujemy tylko jego kulminację. I tak mimo codziennych doniesień z "linii frontu" i tak świadomych skali wyzwania jest niewielu. Słuchając wypowiedzi polityków i komentatorów i to nie tylko polskich można odnieść wrażenie, że nie zdają oni sobie sprawy z tego o czym mówią. Podsumujmy więc dwa największe wyzwania jakie obecne fala emigracji stawia przed Unią Europejską.
Od czasu rozpoczęcia Arabskiej Wiosny mamy do czynienia z niespotykaną skalą przemieszczeń ludności w tamtym regionie. Jeszcze w styczniu 2015 roku szacowano, że w wyniku wojen i represji w szczególności Syrii, Iraku, Libii i Erytrei uchodźcami zostało około 16,7 mln ludzi. Jeśli porównać to z ludnością UE (505 mln ludzi) to stanowi to 3,3% populacji. Dodatkowo swoje domy wewnątrz tych krajów opuścić musiało dodatkowe 33,3 mln ludzi (6,7% populacji UE). Należy pamiętać, że od tego czasu mamy do czynienia z zaostrzeniem sytuacji, np. wojny domowej w Jemenie. Łącznie więc samych uchodźców wojennych którzy potencjalnie mają ochotę znaleźć się w UE jest 50 mln ludzi, czyli 10% obecnej populacji UE (dla przypomnienia jedynie Niemcy, Francja, UK i Włochy mają większe populacje). Oczywiście należy pamiętać też o tym, że obecnie napływający do UE imigranci-uchodźcy (imichodźców) to nie tylko ofiary wojen więc podana liczba jest z góry zaniżona. Pytanie czy ktoś w UE ma pomysł, pieniądze i możliwości zagospodarowania tego morza ludzi? Obecnie wydaje się, że nie. Potwierdzić może to prosty rachunek. Jeśli chcieli byśmy utrzymać tych wszystkich uchodźców to rocznie powinniśmy im zapewnić dochód na poziomie jakiegoś minimum. Dla porównania użyjmy Ukrainy. Mieszka na niej ok. 42 mln ludzi, prawie tyle ile potencjalnie łącznie mogło by napłynąć do UE imichodźców. Jeśli mieli by mieć na roczne utrzymanie około 8500 USD (7500 EUR) to mówimy o łącznej kwocie 370,8 mld USD (330 mld EUR), na razie nikt nie mówi o takich pieniądzach, nie wspominając skąd je wziąć. Spójrzmy jednak bardziej realnie od zeszłego roku do teraz do UE przybyło ok. 1 mln ludzi co przy szacunkach potrzebnych na uchodźcę pieniędzy daje 11,2 mld EUR od zeszłego roku jakie łącznie trzeba było wydać na ten cel. Ciągle więc pozostanie pytanie czy UE jest aż tak bogata by było ją na to stać? Pamiętajmy, że budżet UE na lata 2014-2020 wynosi 960 mld euro.
Innym problemem o którym się już kompletnie zapomniało to zdrowie ludzi którzy już do UE dotarli. I tu niestety kompletna cisza. Rejestruje się imichodźców, a potem bez oceny ich stanu zdrowia mogą sobie pójść gdzie oczy poniosą, np. na pociąg do Niemiec albo UK. Spójrzmy jednak na przekładowe dane WHO o poziomie szczepień na Polio wśród rocznych dzieci.
Widać, że region z którego dociera obecnie najwięcej ludzi do UE ma ten wskaźnik poniżej bezpiecznego poziomu 90% (obszar Eastern Mediterranian).
Mówimy tu oczywiście o średniej, w państwach w których trwa wojna oczywiście odsetek szczepień jest niższy. Pewnie nie było by to problemem gdyby obszar w którym brakuje ochrony populacyjnej był wolny od Polio, ale niestety tak nie jest, np. w Syrii rejestruje się Polio od 2013 roku i jest to choroba przywleczona tam z Afganistanu i Pakistanu. Jeśli więc przyjmujemy imichodźców do UE to z wszystkimi tego konsekwencjami, wybuchami epidemii w ich skupiskach lub zarażaniem niezaszczepionych mieszkańców UE przez imichodźców włącznie. Przypadek Polio oczywiście jest tylko obrazowy. Bardziej niebezpieczna do południowych krajów UE jest np. malaria. To o czym powinniśmy więc pamiętać to wzrastająca z falą imichodźców presja na służbę zdrowia. Tutaj niestety trzeba mieć na uwadze, że w sporej części państw UE służba zdrowia już jest ledwo wydolna.
Kolejne wyzwanie to klimat. Podróż imichodźców na północ UE da o sobie znać zapewne podczas najbliższej cięższej zimy. W północnych państwach UE będzie rzesza bezdomnych ludzi którzy po raz pierwszy będą musieli dać sobie radę z mrozem trwającym dłużej niż noc czy dwa dni. Nie słyszałem nigdzie o planach zapewnienia schronienia dla ponad miliona ludzi którzy nigdy nie przeżyli tygodnia ze średnią temperaturą -5 oC. I nie mówię tu o pieniądzach ale o miejscu w którym by ci ludzie mieli mieszkać.