No i cóż. Jak za Gierka. Mamy pieniądze tylko jakoś rozumu nam trochę brakuje.
Po naszym wejściu do UE wydawało się, że środki pomocowe na modernizację polskiej gospodarki pozwolą nam wykonać "skok cywilizacyjny" - jak to wielu zapowiadało. Po otrzymaniu organizacji mistrzostw europy w piłce nożnej wszyscy zapowiadali, że ta modernizacja tylko na tym skorzysta i przyśpieszy.
Jak wygląda to po około 5 latach?
Spójrzmy na jasne strony:
- wreszcie poprawia się jakość polskich dróg - szczególnie tych lokalnych realizowanych ze środków UE i wkładu własnego samorządów. Wystarczy spojrzeć na google maps Krakowa obecne i porównać je z archiwalnymi zdjęciami. W ostatnich latach oddano do użytku: rondo Polsad, rondo Grzegórzeckie, rondo Mogilskie, itp. itd. Widać więc, że samorządy były w stanie skonsumować gigantyczne przyznane im środki na infrastrukturę.
- poprawiła się komunikacja miejska - jak by na to nie patrzeć jest lepiej niż można się tego było spodziewać. Wreszcie w Warszawie rozpoczęto budowę drugiej linie metra, w Krakowie wybudowano tramwaj na Płaszów i buduje się tramwaj na Ruczaj. Poprawiono jakość usług - nowe tramwaje i autobusy, szczególnie z klimatyzacją, można było sobie 5 lat temu pooglądać na zdjęciach, teraz miałem wreszcie okazję się w takim luksusie jak klimatyzowany tramwaj przejechać.
- chłop potęgą jest i basta - czego by nie powiedzieć jest to jedyna grupa społeczna która dostała środki z UE tylko dlatego, że chodzi do pracy. Za posiadanie i uprawianie ziemi - co i tak by polscy chłopi robili bez dopłat - otrzymali dotacje bezpośrednie. Przy prawie całkowitym braku obciążeń fiskalnych (symboliczne składki na KRUS i podatek gruntowy to kpina) powoduje to, iż polscy rolnicy są chyba najszybciej bogacącą się grupą społeczną.
- poprawa edukacji - dotacje na edukacje, czyli programy pozalekcyjne dla uczniów, wyposażenie szkół dały wreszcie oddech polskiej edukacji. W niektórych szkołach poraz pierwszy po 20 latach zakupiono jakieś wyposażenie do sali chemicznej, fizycznej, biologicznej. Może to śmieszne ale jednak zobaczyć jak działa II Zasada Dynamiki Newtona, a tylko wryć ją na pamięć to duży szok dla polskiej szkoły, uczniów i rodziców.
Pewnie można by tak dalej i każdy coś by znalazł, ale pora i na beczkę dziegciu do tej łyżki miodu.
- remonty i modernizacje wykonywane są często pospiesznie, niecelowo, zbyt drogo lub zbyt tanio - tu prosty przykład - Chińczycy budujący A2 od początku byli skazani na klęskę. Jak już w 2009 roku pisała BBC , wykonanie kontraktu na budowę A2 przez konsorcjum COVEC budzi poważne wątpliwości. Jeśli było to widać, aż z Londynu trudno uwierzyć, że nie dostrzeżono tego tu. Wydaje się, że nikt nie chciał widzieć rzeczywistości bo mało posowiała do planu "wielkiego skoku". Tak niestety zdaje się jest bardzo często. Nikt nie patrzy na jakość realizowanych projektów, ich zasadność, czy koszta. Są pieniądze to budujemy byle było.
- skąd na to wziąć - czego by nie powiedzieć o UE nie jest to organizacja charytatywna. Żeby dostać środki trzeba mieć wkład własny. Filozofia za tym taka, że jeśli musisz sam dopłacić to będziesz dbać, żeby zapłacić za dobry produkt. niestety u nas to się nie sprawdza. Jak są pieniądze unijne to do ich wykorzystania służy zazwyczaj kredyt który spłacać będzie następna ekipa. Można się więc zadłużać po uszy za kilka czy kilkanaście lat problem będzie miał kto inny.
- nie zmienia się zasad w trakcie gry - mamy do czynienia z ramami budżetowymi unii na lata 2007 - 2013 . W ramach tych ram stworzono system wykorzystania środków UE w Polsce. Niestety ostatnio MF postanowiło zmienić te zasady w trakcie wydatkowania obecnych pieniędzy. Wynik jest taki, że obecnie rozdysponowane środki UE zapewne nie zostaną zużytkowane - samorządy przy obecnie wprowadzanym systemie nie mają sens na zadłużanie się w celu wykorzystania już przyznanych środków.
- czy tak naprawdę nas na to wszystko stać - zapewne mało kto zauważył, że poza zbudowaniem autostrady czy stadionu za unijne pieniądze, trzeba taki obiekt potem przez długie lata utrzymywać. Często koszta utrzymania ostatecznie przekraczają koszta samej inwestycji. Pytanie budzi, czy nas na to stać? Jeśli są problemy z pozyskaniem wkładów na drogi, przedszkola, boiska, remonty szkół, to skąd instytucja zaczynająca taką inwestycję weźmie w późniejszych latach pieniądze na ich utrzymanie. Tu pytanie do Państwa. Jeśli gmina chce wybudować drogę i potrzebuje na to 25% wkładu własne, którego nie ma, to zaciąga kredyt spłacany przez 5 lat od daty zakończenia inwestycji. Z odsetkami daje to rocznie ok. 8% wartości inwestycji. Koszta utrzymania drogi w zależności od jej klasy (oświetlenie, koszenie pobocza, odśnieżanie, itp.) mogą wynieść nawet wartość raty do spłacenia czyli kolejne 8%. Razem od zakończenia inwestycji daje to 16% wartości inwestycji do płacenia przez 5 lat po jej zakończeniu. Jeśli gmina na początku nie miała 25% na rozpoczęcie inwestycji to jakim cudem zdobędzie po 3 latach inwestycji 16% jej wartości na coroczne stałe wydatki związane z utrzymaniem gotowej drogi i to przez 5 lat. Problem może się wydawać śmieszny, ale jeśli mówimy o małej gminie dla której droga taka jest niezbędna i to jedyna szansa na jej budowę. Która gmina w Polsce nie zbudowała czegoś zasłaniając się tym, że nie będzie mogła tego później utrzymać. Taki przypadek jest mi nieznany?!
Cóż więc, czy mamy sytuację jak za Gierka czy nie ?
Tu pozostanę optymistą. Nie.
Po pierwsze dlatego, że za Gierka inwestycje realizowaliśmy z kredytów w 100%, obecnie płacimy tylko ułamek kwoty inwestycji z kredytów.
Po drugie, jest UE. Zasady przyznawania środków na inwestycje są tak w UE skonstruowane, że można z dużą dozą pewności powiedzieć, iż choć w jakiejś części te wydatki się zwrócą (nie licząc stadionów).
Po trzecie. Zbliża się 2013. Kończy się obecny wieloletni plan ramowy UE i w następnym ilość, środków spadnie. Będzie ich mniej i przez to tylko każda złotówka będzie dokładniej oglądana i racjonalniej wydawana.
Po ostanie. Euro jest już za rok. Skończy się wmawianie, że musimy zdążyć i jest to warte każdych pieniędzy. Może wreszcie ktoś dojdzie do wniosku, że lepiej wydłużyć czas trwania inwestycji aby obniżyć jej koszty i lepiej nadzorować jakość.
Co nam pozostaje, ano mieć tylko nadzieję, że rozbuchana machina budowania wszystkiego na za unijne pieniądze nie będzie się musiała nagle zatrzymać bo zadłużenie sektora publicznego przekroczyło
60% PKB i prawo się musi martwić o to o czym politycy zapomnieli.
Jedyne czego nam życzę w ramach nowego WIELKIEGO EURO SKOKU to żeby upadek nie był tak bolesny. Obecna wysokość naszych ambicji i oczekiwań jest tak duża, że do twardej rzeczywistości mamy długą drogę. Byle jej nie przebyć za szybko i nie zakończyć bolesnym hukiem.
Inne tematy w dziale Gospodarka