pokolenie 83 pokolenie 83
35
BLOG

Praca

pokolenie 83 pokolenie 83 Gospodarka Obserwuj notkę 1

Po ostatnich dygresjach związanych z pieniądzem i jego naturą pora wrócić do źródeł. Dziś postaram się przedstawić koncepcję pracy ("laboure") u A.Smitha. Dlaczego jest to takie ważne ? Po pierwsze autor poświęca pierwszy tom swojego dzieła pracy, jej sile nabywczej i sposobowi dystrybucji. Jeśli spojrzymy na spis treści "The Wealth of Nations" zauważymy łatwo, że tematem tym A.Smith zajmuje się przez zgoła 250 stron I tomu. Szczegółowość i czas jaki poświęca temu problemowi wydaje się zdumiewająca. Tezy zawarte tam podpiera także dokładnymi jak na XVIII wiek danymi statystycznymi co do wynagrodzenia za pracę i rynku który może mieć wpływ na wycenę pracy.
Po drugie dlatego, że moim zdaniem nie docenia się tej części jego dzieła. Prawdą jest, że wykorzystuje tam do opisu pracy opisu tych zajęć które mu były znane i w jego czasach powszechne. Zwraca więc dużo uwagi na pracę rolne i zawody które obecnie są niespotykane albo reliktowe. Nie zmienia to jednak jego spostrzeżeń na pracę jako taką. Zawarte tam spostrzeżenia dotyczące rynku pracy i jego podstawowego charakteru dla całej gospodarki wydają się wystarczająco uniwersalne.
Po trzecie więc pewne niezrozumienie wynikające z mylnego tłumaczenia bądź interpretacji jego dzieła. Kładzie on wyraźny nacisk na rozróżnienie "labour" od "work". Przy czym należy zaznaczyć, że XVIII - wieczna angielszczyzna jest tak samo różna od współczesnej angielszczyzny jak j.polski. Prowadzić to może do pewnych nieporozumień. Czytając tłumaczenia a nawet dzieło w oryginale możemy odnieść mylne wrażenie a nawet mylnie zinterpretować myśli A.Smitha przykładając do nich współczesną kalkę. Po prostu pojęcia te posiadały inne znaczenia wtedy nawet jeśli językowo nie podlegały od tego czasu żadnej ewolucji.
A więc co A.Smith rozumiał mówiąc "laboure" (dalej tylko praca). Moim zdaniem praca w jego rozumieniu to było wszystko to co prowadziło do wytworzenia czegokolwiek co mogło później zostać na cokolwiek innego wymienione. Definicja szeroka i potwornie pojemna. Ale tak właściwie jest. Jeśli podejmujemy jakieś działanie mające na celu wytworzenie czegokolwiek co ma nam zapewnić byt wykonujemy pracę. Jeśli tego co potrafimy wytworzyć jest zbyt dużo na nasze potrzeby możemy to wymienić na inny wyrób (barter), jeśli przy tym posługiwać będziemy się czymś pełniącym rolę pieniądza to mamy do czynienia z najprostszą postacią rynku. Zauważmy, że u podstaw rynku w takim rozumieniu leży praca. Co więcej rynek powstanie tylko wtedy gdy jedna ze stron uzna, że ilość pracy jaką musi włożyć w wytworzenie dobra A jest mniejsza niż w wytworzenie dobra B i zacznie wytwarzać więcej dobra A. Równocześnie jednak druga strona rynku musi uznać, że wytworzenie dobra B wymaga mniej pracy niż wytworzenie dobra A i postąpi analogicznie. Co ciekawe taki pierwotny rynek wydaje się opłacalny dla każdego uczestnika.
W pierwotnych społecznościach każdy umiał wytworzyć wszystko czego potrzebował na własne potrzeby więc wymiana nie musiała następować pomiędzy żadną społecznością a nawet pomiędzy rodzinami w ramach jednej społeczności. Nie było rynku. Może to się wydawać dziwne ale faktycznie Homo Sapiens Sapiens (czyli my) istnieje na Ziemi ok. 150 tyś. lat a szczątki kopalne świadczące o istnieniu zaczątków rynku nie są starsze niż 100 tyś. lat.
Warto więc zauważyć, że praca jest czymś bardziej pierwotnym od pieniądza, rynku czy handlu. Dopiero kiedy wymiana zewnętrznych emanacji pracy czyli dóbr okazała się efektywnym sposobem podniesienia poziomu życia przy wykonaniu tej samej pracy narodził się rynek. Rynek natomiast rozwijał się dzięki wzrostowi efektywności prowadzonej na nim wymiany dóbr, między innymi poprzez zastosowanie pieniądza. Jakie to daje wskazówki na dziś ?
Odpowiedź jest dwuznaczna. Po pierwsze wszyscy uczestnicy rynku muszą być przekonani, iż odnoszą w swoim mniemaniu korzyści z uczestnictwa w rynku. Po drugie, że w trakcie wymiany zewnętrznych emanacji swojej pracy na inne potrzebne im emanacje pracy nie dochodzi do inflacji ich pracy.
Pierwszy postulat można wyrazić stosunkowo łatwo, jeśli ktoś uzna, że wytworzone przez kogoś dobro wymaga małego nakładu pracy nie kupi go za swoją pracę lub postara się znaleźć bardziej odpowiadający jego poczuciu sprawiedliwości zamiennik. Na przykład jeśli uznamy, że wytworzenie takiego dobra jak pomalowana ściana przez malarza wymaga od nas oddania pracy odpowiadającej naszym trzem dniom w biurze (musimy zapłacić trzy dniówki które przepracowaliśmy w biurze) to albo poszukamy tańszego malarza który zrobi to równie dobrze, albo poświęcimy jedną sobotę na zakup materiałów i własnoręcznie wymalujemy ścianę. W ostatecznym rozrachunku taka nierównowaga może prowadzić do powstania grup wykluczonych z rynku (wykonywana przez nich praca służy tylko zaspokojeniu ich potrzeb) lub powstania grup których praca jest tak słabo wyceniana, że nie są wstanie oni zapewnić sobie za nią bytu (patrz WALMART). Co ciekawe taka sytuacja bardzo często powstaje w wyniku działania prawa które teoretycznie tworzy społeczeństwo. Powstają grupy które ze względu na wytwarzaną przez nich emanację pracy mają zapewnione przepisami prawa lepszą ich wycenę (korporacje, często prawa autorskie i patentowe).
Drugi postulat związany jest ściślej z wyceną i wymienialnością pracy. Zewnętrzną emanacją pracy są zawsze jakieś wytworzone dobra. Możliwość wymiany tych dóbr związana jest z koniecznością ich dostarczenia na rynek i tam wymiany na inne dobra. Okazać się może jednak i obecnie tak powszechnie jest, że proces taki jest wieloetapowy i wymaga użycia pieniądza na różnicy jego etapach. Proszę sobie spróbować wyobrazić ile razy trzeba użyć pieniądza aby wymienić zboże na bochenek chleba jeśli przywozimy je do młyna i kupujemy chleb z piekarni zaopatrywanej w mąkę prze ten młym. Ponieważ pieniądz obecnie jest płynny jak wszystkie inne dobra na rynku więc wycena jakiej podlegają dobra będące zewnętrzną emanacją pracy może prowadzić do szybkiej i częstej zmienności wyceny naszej pracy. A więc nigdy nie możemy być pewni czy nasza praca będzie wymienialna na tą samą ilość pracy tylko przedstawioną w innych dobrach. Dlaczego napisałem tam o inflacji ? Ponieważ podstawowym problemem takiej płynnej wymiany jest chęć skorzystania z tego by nabyć czyjąś pracę za mniej swojej i prostym sposobem osiągnięcia tego celu jest obniżenie wartości wyceny tej pracy poprzez obniżenie wartości środka w którym praca jest wyceniana. Ostatecznie środkiem w którym praca jest wyceniana jest pieniądz (większość z nas za pracę otrzymuje pieniądze a nie chleb, mięso i prąd potrzebny nam do życia). Powstaje więc pokusa podtrzymywania inflacji w celu zmuszenia ludzi do szybkiego wyzbywania się swojej pracy. Wydaje się, że skutki takiego postrzegania rzeczywistości mogą także prowadzić do powstania grup wykluczonych z rynku i niewystarczająco wynagradzanych.
Widać więc, że podstawowym problemem rynku może być nie brak równowagi na samym rynku ale brak podstaw poprawnego funkcjonowania rynku wynikający ze złej konstrukcji prawa na danym obszarze lub złego zarządzania wyceną pracy i sposobem jej wymiany, czyli niewłaściwego podejścia do polityki pieniężnej danego państwa.
Mam nadzieję, że ten krótki wstęp o pracy i jej podstawowym znaczeniu dla nas czyli ludzi handlujących na szeroko rozumianym rynku swoją pracą pozwolił choć trochę uświadomić wszystkim, że dla A.Smitha podstawowym problemem w rozwoju dobrobytu narodu jest niewłaściwe regulowanie przepływem i wymianą pracy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Gospodarka