Anna Mieszczanek Administracjo przeginasz Anna Mieszczanek Administracjo przeginasz
85
BLOG

Jak budować otwarte społeczeństwo, kiedy biurokracja zamknięta.

Anna Mieszczanek Administracjo przeginasz Anna Mieszczanek Administracjo przeginasz Polityka Obserwuj notkę 12

Lezę na trzecie piętro do przyszpitalnej poradni. Mogłabym windą ale żeby do niej wsiąść powinnam wejść z zupełnie innej strony, przebyć z pół kilometra labiryntem szpitalnych łączników i korytarzy. Kiedyś się zgubiłam, więc teraz lezę. Trzydzieści stopni w cieniu ale lezę.

 

Szpital porządny, wojskowy. Potrzebuję tylko  kopię swojej dokumentacji medycznej. Każdą część ciała musi badać osobny specjalista, więc jest trochę tych papierów. Nie, żebym lubiła takie dokumenty czytać do porannej kawy ale  mam je przekazać wysokiemu sadowi, który od dwóch lat nie może się zdecydować czy jestem chora czy raczej nie. Różnimy się z wysokim sądem w opiniach, rzecz jasna.

 

Odstawszy swoje w kolejce do recepcji, dowiaduję się, że chcę niemożliwego. Pani nie może mi dać kopii, bo ma zarządzenie.

 

Tu, na dobrą sprawę, Czytelnik może zakończyć lekturę części głównej i przejść od razu do tekstu pod gwiazdkami. Ponieważ w zasadzie szkoda gadać, ale że nie mam innej terapeutycznej możliwości pod ręką – to męczę mojego laptopa.

 

Zdejmuję okulary i pocieram nerwowo nos. Pani, pod wpływem sugestii koleżanki zmienia zdanie i może dać kopię ale bez wyników badań, co mi w sumie odpowiada, bo wyniki badań mam u siebie. Ale zaraz, znów pod wpływem sugestii tej samej koleżanki, powtórnie zmienia zdanie i już nie może mi dać kopii oraz sugeruje, żebym udała się do kancelarii medycznej, na pierwszym piętrze, łącznikiem w prawo, windą w lewo i potem na półpiętro.

 

Mówię że nigdzie nie pójdę, dokumentacja jest moja własnością – tak pisze w karcie praw pacjenta, więc ja poproszę kopię. Pani pyta skąd ja wiem o tej karcie praw pacjenta. Czytałam jak leżałam u nich na oddziale, na ścianie wisiała - mówię. Pani wydaje się zdezorientowana i proponuje, żebym udała się do gabinetu kierownika, pokój numer trzy. Przy czym koleżanka nadal sugeruje kancelarię. Gdzie mam pójść oraz napisać podanie o wydanie kopii dokumentacji.

 

Ja – że nie pójdę.

 

Sugeruję, żeby pani zadzwoniła do tej kancelarii i spytała jaka jest podstawa prawna tego, że mam pisać podanie o coś, co jest moje. Pani nie ma numeru telefonu. Ale stara się być uprzejma więc telefonuje do ogólno-szpitalnej informacji medycznej, gdzie uzyskuje numer, pod który następnie dzwoni, żeby usłyszeć że to jednak nie kancelaria. Na szczęście pod tym błędnie podanym numerem podają jej inny, który w końcu okazuje się numerem kancelarii.

 

Kancelaria w osobie koleżanki potwierdza, co było do potwierdzenia: że mam napisać podanie i oni rozpatrzą i  wydadzą po odpowiednim czasie oczekiwania.

 

Ja, z atawistycznym wstrętem wobec roli petenta, w którą chcą mnie wrobić, mówię: nie pójdę.

 

Pani jest bezradna, ale proponuje (wciąż miło i grzecznie, szkolenia z europejskie pieniądze robią swoje!) że może w takim razie do kierownika poradni, gabinet numer trzy. Nie zgubię się – myślę. Żywy człowiek, niedaleko – idę. Pani major – bo w końcu to wojskowy szpital – nic nie rozumie bo tylko zastępuje kierownika, który na urlopie. Wiec idzie do pań w recepcji, żeby się dowiedzieć czy może dać mi tę kopię czy nie. Jak wraca to już może, ale nie może mi na niej przybić pieczątki, że to zgodne z oryginałem. Takie coś mnie na plaster – wysoki sad przyjmuje tylko z taką pieczątką, bez pieczątki nieważne.

 

Pani major, żeby się uwiarygodnić, przyprowadza  kierowniczkę recepcjonistek, która mi tłumaczy:  mam napisać podanie.  Trochę konwersujemy sobie na temat tego, czy nie przeszkadza im taki brak zaufania. W końcu jeśli recepcjonistka, która zrobi ksero z mojej karty nie może poświadczyć, że to ksero jest zgodne z oryginałem, to oznacza, że nie ufają jej jako pracownikowi. Czym sobie na to zasłużyła?

Obie panie rozumieją ale przecież mają zarządzenie.

 

Mnie się już  odechciewa, wpadam na pomysł, że  napiszę wysokiemu sądowi, że ta dokumentacja jest w przychodzi,  tylko pani major nie chce mi jej wydać. Może wysoki sąd sam sobie te papiery ściągnie?  Pani major się obraża jak jej to mówię ale trudno. Już bym chciała stamtąd pójść. Boli mnie żołądek, za tydzień mam wyznaczony planowy pobyt w szpitalu, muszę jakoś dotrwać.

 

***

I nagle: deja vu! Przecież już byłam w takiej sytuacji. Pół roku temu kazali mi pisać podanie w innej dużej przychodni! Zagryzłam wtedy zęby i nagryzmoliłam na kartce co tam trzeba a w nagrodędostałam potwierdzoną kopię karty od doktora. Nawet tekst o tym napisałam przecież a Kaśka – Pyzol mi tłumaczyła, ze w Kanadzie tak samo jest. Zapomniałam. Albo może raczej wyparłam. Rozbestwiły mnie dwie małe przychodnie, w których dokumentację mi skserowali i opieczętowali do ręki.

 

Wygląda na to, że w małej strukturze mogą dać mi od ręki to, czego potrzebuję. Duża struktura, ze swoimi procedurami wynikającymi z braku zaufania i do mnie (jestem podejrzana bo chcę czegoś?) i do pracownika (może poświadczyć nieprawdę?)   wpycha mnie w role petenta i za dobre odgrywanie roli daje mi nagrodę! Dostaję z fanfarami to, co i tak jest moje. Moją dokumentację medyczną, w tym przypadku.

 

Tak, tak, Goffman o tym pisał, w tekście o instytucjach totalnych, klasyka socjologii w końcu. I nasza polska Hanna Świda-Ziemba, charakteryzująca totalitaryzmy jako zbiory scenariuszy budowanych ze skostniałych reguł, nie uwzględniających życia. Te scenariusze wpływają potem na rzeczywistość i kształtują ją, chociaż powinno być odwrotnie – to życie powinno kształtować scenariusze i reguły, jeśli ludzie mają mieć poczucie, że rzeczywistość im służy.

 

Nie wiem ile osób na sto odmówi w podobnej sytuacji  napisania podania.

Ile napisze je dla świętego spokoju, zagryzając zęby w niemej złości, żeby nie mieć problemu?

Ilu osobom przyjdzie do głowy pomysł jak obejść durne zarządzenie przy pomocy czekoladek albo małej kopertki, żeby szybko załatwić sprawę?

Ile wreszcie uzna, że skoro władza wydała zarządzenie, to musi w tym być jakaś mądrość, która przez władzę przemawia, wiec trzeba się podporządkować?

 

Ilu osobom będzie się chciało policzyć niepotrzebne koszty jakie ponoszą podatnicy utrzymując  totalitarne z gruntu struktury.

Wymierne łatwo – jak choćby pensje dla pań i panów z różnych kancelarii. Oraz wymierne trudniej – jak koszty społeczne poczucia wyalienowania, braku zaufania do instytucji służących pomocy, koszty dystansowania się od wszystkiego co nie-prywatne.

 

Od społeczeństwa peerelowskich klientówdo społeczeństwa petentów, ładnie dygających przed każdą biurokratyczną głupotą - rozumiem, że o take Polske chodziło. Taki  nasz szczególny wsad do europejskiego kotła.

 

 

Mediuję i pisuję. www.mediator.vel.pl www.obywatel.org.pl NIE NALEŻY USUWAĆ BLOGÓW!!! Państwa już nie ma,tylko szyldu z napisem "POLSKA" nie wypada jeszcze zdjąć. Tak napisał unukalhai pod moim tekstem: http://www.pojedyncze.salon24.pl/150255,rozklada-sie-rozpada-znika-panstwo Nie wierzyłam, że będziemy lepsi, ale nie sądziłam, że będziemy podlejsi - napisała u siebie Ufka cztery miesiace po smoleńskiej katastrofie. wierzę w to co wierzę i robię to, co robię nie zamykaj mnie w szufladzie szufladę zostaw sobie - to cytat z płyty Budynia78, o której tu Mój tekst prawie programowy: Polska jazda bez przepychanki SKWzus to nie tajemnicza druzyna koszykarek tylko Salonowy Klub Wielbicieli zusu Halo-centralo to blog, który zalożyłysmy z Aspiryna, żeby rozmawiać z Igorem i Radkiem. www.rozmawianie.salon24.pl Notatki - zeby było pod ręką: Ustawa o dostepie do informacji publicznej: http://www.bip.gov.pl/articles/view/41 Jak się zakończyły afery - hazardowa - stoczniowa - z poprzednim prezesem ZUS - senatora Misiaka - Pawla Grasia z domem - sprzedazy WNiT czyli Weroniki MP - prezydenta Sopotu - pożyczek posła Palikota - mostowa(Most Siekierkowski) - zabójstwo KOmendanta Głownego policji Niewyjasnione peerelowskie - śmierć Ksiedza Jerzego Ten cytat z Lamy Zopy, lubie pamiętać: Your up and down emotions are like clouds in the sky; beyond them, the real, basic human nature is clear and pure. I lubię pamiętać życzenia wielkanocne Starego,który tako rzekł był: "Bez siebie nie moglibyśmy istnieć jako różnorodna, błyszcząca grupa namiętnych wielbicieli swojego zdania." Otóz to! lech janerka - konstytucje/reformator lech janerka - śpij aniele mój linkin park - faint Moje teksty, które najbardziej lubię: wspólnie z lorenzo, eumenesem, Starym, Referentem Bulzackim, Igłą, Jackiem Jareckim i przy życzliwym wsparciu Panów Jacka Ka., sapiensa, maxa, michaela i stefa. RZECZPOSPOLITA POPRAWIONA według Salonu24 Ballada o Narodzie http://www.pojedyncze.salon24.pl/42980,ballada-o-narodzie Naród przy stole Nasz czas sie kończy, Obywatele? A moze sie zaczyna? Siła, co nie zaciagnie mnie do urny Demokracja w berecie Modlitwa o demokracje z wisienką Igło, ścieg za ściegiem, uszyjemy te demokrację

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Polityka