Przeczytałam w salonie, ze RPO otworzył portal www.codziennikprawny.pl co powinno mnie w zasadzie ucieszyć, jako że każda ręka wyciągnięta do mnie w gąszczu prawnym mogłaby oznaczać jakąs pomoc.
Kliknąwszy tam razy kilka oraz przeczytawszy kilka objaśnień dla obywatelstwa, uznałam, że nie ma dla mnie ratunku. Ponieważ nie potrafię skupić się na prawniczych definicjach, nie potrafię ich zrozumieć oraz zaczynam się bać.
Przyszedł mi wtedy na myśl francuski socjolog Bourdier ze swoją koncepcją przemocy symbolicznej, której poddają innych grupy posiadające pewien symboliczny kapitał.
Korzystając z różnych środków (a to monumentalna architektura, a to zawiły język, a to drogie przedmioty) właściciele symbolicznego kapitału stwarzają dystans miedzy sobą a resztą społeczeństwa i tym łatwiej sprawują nad nim władzę.
Ci zaś, wobec których symboliczna przemoc jest stosowana, nie zauważają wcale a wcale, że jest to forma przemocy. I uważają, że nierówność oraz ich gorsze położenie są rzeczą naturalną.
Zastanawiam się co musiałoby się stać, żeby postulat, iżby prawo było spójne i zrozumiałe dla przeciętnego maturzysty – nie był postulatem traktowanym jako skrajnie nierealistyczny?
Komentarze
Pokaż komentarze (7)