Obserwacje kropli płynnej wody na powierzchni elementów stojaka sondy Phoenix można wyjaśnić w następujący sposób:
Wewnętrzna temperatura materii sondy, związana z frekwencją oscylacji jej atomów, powoduje sublimację lodu w marsjańskim gruncie w bezpośredniej jej bliskości. Powoduje to lokalne zwiększenie wilgotności powietrza aż do jego przesycenia wodą.
Woda ta kondensuje następnie na elementach konstrukcyjnych sondy których temperatura znajduje się w punkcie zamarzania wody na Marsie, czyli ziemskich ca. -20°C,.
Obserwowane krople wody nie mogą zamarznąć, ponieważ frekwencja oscylacji molekuł wody musi się przystosować do frekwencji oscylacji materii sondy.
Jeśli ten mechanizm jest prawidłowy to musi się on również objawić, ależe tak powiem w odwrotny sposób, w warunkach panujących na Wenus.
Frekwencja oscylacji podstawowych elementów przestrzeni (wakuol), z których zbudowana jest materia na Wenus, musi być o wiele większa niż na Ziemi, nie mówiąc już o Marsie.
Sondy Venera były zbudowane z ziemskiej materii i odpowiednio oscylowały też ich atomy w momencie wylądowania na Wenus.
W takim razie musimy zaobserwować po ich wylądowaniu, że materia atmosfery Wenus będzie zmniejszać frekwencje oscylacji w bezpośrednim kontakcie z powierzchnią sondy.
Zmniejszenie oscylacji jest równoznaczne z drastycznym spadkiem temperatury.
Jeśli założymy istnienie pary wodnej w atmosferze Wenus to musi to oznaczać kondensacje pary wodnej na powierzchni sondy.
Jest to jednak tylko wtedy możliwe jeśli rzeczywista temperatura powierzchni Wenus jest o wiele niższa niż pomierzona ziemskimi instrumentami.
Zobaczmy w takim razie parę zdjęć sond Venera, może a nuż rzuci się nam coś w oczy.
I rzeczywiście, od razu zauważymy, że pokrywa obiektywu kamery fotograficznej odrzucona po wylądowaniu wykazuje obecność białych nieregularnych plam.
Również podstawa lądownika jest usiana takimi plamami.
Nie zauważamy jednak obecności wody płynnej co oznacza,że różnica oscylacji materii sondy i atmosfery Wenus jest tak duża, że cząsteczki pary wodnej przechodzą natychmiast w stan stały i na elementach sondy osadził się szron i lod.
Na następnych zdjęciach widzimy nawet,że pokrycie lodem elementów sondy ulega z czasem zwiększeniu, i białe plamy pokryły już całą powierzchnię pokrywki kamery.
W ten sposób udało się nam udowodnić, że wyobrażenia fizyków dotyczące temperatury są całkowicie fałszywe, orazże w atmosferze Wenus występuje w znacznej ilości para wodna oraz że temperatura na jej powierzchni nie wyklucza obecności życia.
Oczywiście nie trzeba nadmieniać że także wyniki pomiarowe innych parametrów fizycznych zmierzone na Marsie i Wenus nie odpowiadają rzeczywistości.
Ciekawym aspektem jest na przykład to, że utrata kontaktu z lądownikami an Wenus przez sondy macierzyste nie wynikała z wyjścia tych sond z zasięgu nadajnika ani z przegrzania lądownika, ale była rezultatem zmiany frekwencji nadajnika na skutek stopniowego przejmowania frekwencji oscylacji materii typowej dla Wenus, przez materie z której zbudowane były lądowniki.
Analogiczne zjawisko zostało zaobserwowane w trakcie wyprawy sondy Cassini-Huygens
Przed startem nadajnik sondy Huygens został dostrojony idealnie do odbiornika sondy Cassini. Jednak poza orbitą Jowisza okazało się, że te obie sondy nie mogą się już więcej komunikować ze sobą. Wymyślono oczywiście różne brednie, żeby zatuszować bezradność fizyki w wytłumaczeniu tego fenomenu.
W istocie frekwencja oscylacji podstawowych jednostek materii maleje wraz z odległością od Słońca co powodujeże zmienia się też frekwencja sygnału nadajnika w tym otoczeniu.
Idealne dostrojenie nadajnika i odbiornika spowodowałoże przesuniecie frekwencji sygnału uniemożliwiło ich wzajemną komunikację.
Inne tematy w dziale Technologie