Po opłynięciu łęku Warty dalsza droga prowadziła prosto na północ. Aż do miejsca, w którym Warta zmienia swój kierunek na zachodni. Tutaj podążanie jej nurtem wydłużyłoby niepotrzebnie drogę, ale dla podróżujących otwierała się teraz możliwość wykorzystania licznych polodowcowych jezior ustawionych jak paciorki na sznurku w kierunku północ-południe.
Najlepsza okazja do wykorzystania tej naturalnej drogi wodnej nadarza się w rejonie obecnego Konina. Tutaj możliwe było przepłynięcie łodziami do jeziora Pątnowskiego, a dalej do Mikorzyńskiego i Ślesińskiego. Dalej droga prowadziła kanałami do jeziora Gopło.
Jezioro Gopło zajmuje w historii Polski szczególne miejsce. To tutaj w miejscowości Kruszwica miał zostać zjedzony przez myszy król Popiel.
https://krysztalowywszechswiat.blogspot.com/2015/07/starozytna-historia-polakow-miedzy.html
Jezioro Gopło jak i miejscowość Kruszwica znajdują się w strategicznym miejscu, jeśli chodzi o kontrolę handlu między Odrą a Wisłą. Tędy przebiegał główny szlak bursztynowy jak i główny szlak ze wschodu na zachód Europy. Już od najdawniejszych czasów musiał być więc to teren, o którego kontrolę toczyły się zaciekłe walki między słowiańskimi plemionami. Dane historyczne wskazują na to, że teren ten zachował bardzo długo polityczną niezawisłość i można nawet powiedzieć, że przez wieki jego mieszkańcy kontrolowali politycznie wszystkie inne plemiona Wielko- i Małopolski.
Wiemy, że nazywano ich „Goplanami“ przynajmniej tak nazywani są w polskojęzycznej literaturze. Wszystko wskazuje jednak na to, że Rzymianie i Grecy nazywali ich inaczej.
Zgodnie z rozpowszechnioną tradycją nadawano nazwom obcych plemion końcówkę „dae“.
Tak więc Rzymianie dla mieszkańców okolic jeziora Gopło użyliby określenia Goplidae. Ponieważ jednak, jak wszystkie ludy zachodniej Europy, mieli oni problemy w wymowie niektórych spółgłosek, zbitka „pl“ byłaby dla nich niewymawialna. Stąd konieczność modyfikacji tej nazwy do formy Gepidae, spolszczonej do Gepidzi. Ta zaś nazwa jest powszechnie znana i lud ten odegrał w starożytności bardzo ważną rolę.
Dopiero sojusz Wawelan z Polanami złamał ich władzę nad polskimi terenami.
https://krysztalowywszechswiat.blogspot.com/2015/08/starozytna-historia-polakow.html
Można więc z całą pewnością przyjąć, że siedziba władcy Gepidów musiała znajdować się w strategicznym miejscu kontroli szlaków handlowych i to tam handlarze musieli uiszczać opłaty za korzystanie z nich.
Takie miejsce nie mogło być również pominięte w opowieściach osób relacjonujących Ptolemeuszowi wrażenia z pobytu w tym kraju. Dlatego umieścił on również na swojej mapie nazwę stolicy Gepidów nazywając ją imieniem „Setida“. Na innych wersjach tej mapy zapisana jest ona jako „Setidava“.
Oczywiście nie sposób nie zauważyć podobieństwa tej nazwy do polskiego słowa „Siedziba“.
Wersja druga przypomina bardziej określenie „Sadyba“, którego znaczenie jest identyczne do poprzedniego.
Tym bardziej że również w innych językach słowiańskich słowo oznaczające „siedzibę“ bardzo przypomina ptolemeuszowski wzorzec, tak jak np. w czeskim „sedadlo“.
Co potwierdza nasze przypuszczenie, że chodzi w tym przypadku o siedzibę władcy kraju Gepidów. Tak samo określali to miejsce również mieszkańcy tego państwa. Zresztą paralele do etymologii nazwy miasta Gniezna są tu nie do przeoczenia.
Jest pewne to, że chodzi tu o miasto Kruszwica, którą to nazwę otrzymało ono w czasach późniejszych na pamiątkę jego świetności. Etymologia tej nazwy zdradza nam też, jak ważną rolę odgrywało ono w przeszłości.
Nazwa ta składa się z dwóch wyrazów „Krusz“ i „wica“. Określenie „Krusz“ pochodzi w tym wypadku od słowa kruszec, oznaczającego cenne metale takie jak złoto i srebro.
Z określeniem „wica“ spotkamy się np. w słowie Rękawica.
Możemy wnioskować, że „Wica“ oznaczała chronić „osłaniać“. Tak więc określenie Kruszwica używały sąsiednie plemiona słowiańskie, aby podkreślić to, że jej mury ochraniały nieprzebrane bogactwa władcy Goplan.
Bogactwo, jakie osiągnęło plemię Gepidów, kontrolując handel bursztynem, pozwoliło im przejąć władzę również nad olbrzymimi połaciami Europy Środkowej. To oni kontrolowali Bramę Morawską i przeniknęli dalej aż do Panonii, opanowując coraz to dalsze tereny, po których odbywał się handel bursztynem.
Po opuszczeniu Kruszwicy Bursztynowy Szlak kierował się ciągiem kanałów i jezior polodowcowych aż do rzeki Noteci i podążał dalej jej nurtem aż do momentu, kiedy skręcała ona na zachód w kierunku Odry.
W tym miejscu handlarze musieli opuścić jej nurt i skierować się licznymi kanałami dalej na północny-wschód, aż do osiągnięcia rzeki Brdy, a tym samym dorzecza Wisły.
To był kolejny charakterystyczny etap tej drogi, który musiał być szczególnie ważny dla orientacji i którego nazwa zachowała się na mapie Ptolemeusza.
Czytamy ją jak Escualis lub Ascaukalis.
Jeśli postawimy się w roli takich handlarzy, którzy już od tygodni nie widzieli niczego innego, poza płaskim jak stół terenem środkowej Polski, to dotarcie do brzegów Wisły musiało im się wydawać, jakby znaleźli się wśród wysokich gór.
Brzeg Wisły tworzy w tym miejscu bardzo wysokie skarpy i zamek lub miasto, które się tam znajdowało, wydawało się jakby leżało na skalach. Do tego nie jest wykluczone, że faktycznie zamek ten mógł mieć mury zbudowane z częstych na tamtym terenie otoczaków moreny lodowcowej i nazywany był przez okoliczna ludność „NA SKAŁCE“.
Tę nazwę zapisał następnie Ptolemeusz jako „(n)A scauca(lis)“.
Miejsce jego położenia musiało być bardzo ważne i tak charakterystyczne, że znalazło się w opisach handlarzy. Możemy się domyśleć, że z jednej strony było to miejsce nieopodal ujścia Brdy do Wisły, po drugie jednak musiało być ono położone na wysokiej skarpie, oraz znajdować się w miejscu, gdzie podróżujący musieli uiszczać znowu opłaty za prawo do poruszania się po terenach kolejnego związku plemiennego.
Takie warunki spełniałaby bardzo dobrze Bydgoszcz, a szczególnie jego dzielnica Fordon. Dla mnie to położenie jest wykluczone, ponieważ Bydgoszcz znajdowała się jeszcze w zasięgu wpływów Gepidów, a więc nie była niczym niespodziewanym dla wędrowców.
Natomiast po przeciwnej stronie Wisły rozpościerały się już tereny o odmiennej przynależności plemiennej.
Możliwe, że w tym czasie tereny te znajdowały się na granicy zasięgu państwa Wawalan (Wendów, Wandali). Można z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, że to właśnie oni byli zainteresowani w utrzymywaniu na tym terenie szczególnie silnej warowni i z tego tytułu mogli też pobierać opłaty od podróżujących Wisłą. Twierdza ta musiała się znajdować na tyle blisko, aby widoczne było ujście Brdy do Wisły i na takim terenie, aby jej zdobycie nie należało do łatwych przedsięwzięć.
Jeśli spojrzymy jeszcze raz na mapę, to zauważymy dwie możliwości usadowienia tej warowni. Albo znajdowała się ona niedaleko miejscowości Ostromecko, tam gdzie usytuowany jest obecnie dwór, albo bardziej na południowy-zachód, na terenach, które obecnie porośnięte są przez las.
Szukając rozwiązania tej zagadki, szukałem też, czy aby nie ma tam gdzieś w pobliżu miejscowości, która do dzisiaj nazywa się „Na Skałce“ lub podobnie.
Na mapie współczesnej początkowo nic nie zauważyłem, ale z pomocą przyszły mi mapy sporządzone jeszcze przez Niemców. I faktycznie na takiej właśnie pruskiej mapie udało mi się znaleźć ciekawe wskazówki.
Występują tam dwa określenia „Ostrometzker Steinort“ oraz „Steinort“. Po niemiecku „Steinort“ znaczy „Kamienne Miejsce“ i odpowiada znaczeniowo dość dokładnie naszemu określeniu „Na Skałce“.
Etymologia słowa Ostromecko jest zapewne dużo młodsza i znaczy moim zdaniem, ni mniej ni więcej, tylko „Ostrów Mieszka“. Ostrów to w pierwszym znaczeniu po polsku wyspa, z tym że jednocześnie wyspy były też najbardziej ulubionymi przez Słowian miejscami usadowienia twierdz opasanych ostrokołem, tak że ostrów był w tamtych czasach zamiennikiem słowa twierdza lub warownia.
Można się więc domyśleć, że kiedy Mieszko I podporządkował sobie Pomorze Gdańskie, to mógł to uczynić tylko poprzez budowę odpowiedniej sieci warowni. W rejonie obecnego Ostromecka powstała jedna z nich, a materiał do jej budowy dostarczyły kamienie ze starej warowni z czasów rzymskich.
Po zajęciu tych terenów przez Niemców z „Ostrów Mieszka“ zrobiło się Ostromecko.
Późniejsze moje poszukiwania pozwoliły mi stwierdzić, że również na dokładniejszych polskich mapach tego rejonu można znaleźć miejscowość o nazwie „Kamieniec“
Te wszystkie dane pozwalają również na weryfikację proponowanej przeze mnie trasy Szlaku Bursztynowego. Jeśli dedukcja znaczenia nazwy Askaucalis jest prawdziwa, to w podanym przeze mnie miejscu muszą się jeszcze do dzisiaj znajdować resztki kamiennej twierdzy z czasów rzymskich.
CDN
Inne tematy w dziale Kultura