poetapamięta poetapamięta
66
BLOG

Syndrom przeczekania, czyli taktyka uników stosowana koniunkturalnie.

poetapamięta poetapamięta Polityka Obserwuj notkę 2
Informacja dla Pana cenzora z Salonu24 – niniejszy felieton jest wytworem wyobraźni autora a wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest wyłącznie przypadkowe.

Czasem, kiedy wydaje nam się, że jakaś sytuacja nas przerasta, powstaje pomysł żeby ją przeczekać, bo pewnie samo jakoś się ułoży. I zazwyczaj się układa. Mamy albo szczęście, albo potrzebny był nam po prostu reset myśli i nowe, trzeźwe spojrzenie na sytuację, albo ktoś zrobił coś za nas, albo ktoś wykonał inny ruch niż się spodziewaliśmy i dzięki temu jesteśmy uratowani, albo… . Tych albo może być równie dobrze kilka innych ale, co bardzo ważne w naszej sytuacji, skutecznych. Jednak często jest też tak, że takie przeczekanie pogarsza całą sytuację, bo potrzebne było działanie szybkie acz przemyślane, przygotowane, opracowane, dające natychmiastowe efekty. A tu kicha. Nie podjęliśmy odpowiednich działań w odpowiednim czasie i problem zamiast się rozwiązać, się powiększył. I wtedy następuje refleksja: „żebym ja to wiedział, to bym postąpił tak i tak, a teraz jest już tak , że… szkoda gadać…”

Jak ktoś dobrze obserwuje naszą scenę polityczną, to pewnie przyzwyczaił się już do tego, że koleś pt. „Niktmnieweuropienieogra” ( w skrócie: „Ogr”) nie podejmuje, w większości ważnych spraw, decyzji szybkich aczkolwiek przemyślanych, przygotowanych, opracowanych, dających natychmiastowe efekty. Ten koleś jest zwolennikiem przeczekania. Czasem mu się zdarzy chlapnąć coś na szybko, ale zazwyczaj ma to odwrotny skutek niż przez niego spodziewany. I wtedy Ogr się nie tyle wycofuje, co broniąc się od odpowiedzialności za własne słowa, zaczyna kłamać i obarczać winą innych. Ot taka sowiecka metoda wykorzystywana od lat w rosyjskiej dyplomacji. Czy skuteczna? To zależy na jaki grunt padnie ziarno.

Koleś chce być postrzegany jako ktoś wielki i mądry. On naprawdę chciałby taki być, chciałby być współczesnym królem Salomonem, obdzielającym swa mądrością lud mu poddany i otoczenie, reagującym rozsądnie i mądrze na napotkane sytuacje i problemy. Niestety Pan Bóg obdarzył Ogra sprytem, chytrością i mściwością. Salomonowej mądrości mu nie podarował. Ale ten spryt i ta chytrość wykształciły w nim zmysł kłamcy, dzięki któremu może udawać tego, kim tak naprawdę nie jest, ale i dzięki któremu jest dzisiaj tam gdzie jest. Jeżeli zdarzy mu się (a na zajmowanym stanowisku jest to dość powszechne) konieczność podjęcia decyzji nie związanej z wrodzoną mściwością, to spryt i chytrość każą mu zniknąć na chwilę, udawać chorobę, mieć w tym czasie tzw. „ważniejsze sprawy”, akurat w tym czasie wyjechać na ważne spotkanie dyplomatyczne, w ostateczności być na urlopie, itp. W tym czasie coś się wydarza, co układa jakoś sytuację, tudzież ktoś inny musi podjąć za niego tą pilną decyzję, lub sytuacja przestaje być istotna, itp. I wtedy pojawia się Ogr i przedstawia się jako mądry wódz, który, albo akceptuje wydarzenia i podjęte decyzje, przypisując sobie wszystkie dobre skutki i sukcesy, albo gani i krytykuje stan zastany i osoby za niego odpowiedzialne, a winą obarcza poprzedników „nieudaczników”. W przypadku gdy opinia publiczna miała okazję widzieć, że to sam Ogr odpowiada za błędy, wypiera się własnych słów w żywe oczy, nie mając żadnych oporów przy preparowaniu kolejnych kłamstw i opluwaniu opozycji.

Inaczej jest w odniesieniu do genu mściwości. Tu koleś sam podejmuje szybkie decyzje, wydaje rozkazy i pilnuje ich wykonania, tu nie czeka, tu wymaga natychmiastowej skuteczności i wścieka się gdy szybko nie osiąga celu. I stara się być skuteczny. Koleś stawia się w roli szeryfa na Dzikim Zachodzie: „Ja tu jestem prawem”. Zastrasza, angażuje aparat państwa, angażuje wymiar sprawiedliwości, stawia zarzuty, aresztuje. I tak od początku swych rządów. Czy takie traktowanie dotyczy tylko sejmowej opozycji? Niekoniecznie. Ktoś skrytykował kolegę w czerwonych portkach – policja wbija o 6-tej rano na chatę jak po terrorystę; ktoś pracował w instytucji wyznaczonej teraz do uwalenia posłów opozycji – antyterroryści wbijają o 6-tej na chatę i zabierają matkę nieuleczalnie choremu dziecku. To niestety nie jest anty terror, to jest początek terroru aparatu państwa wobec obywateli. Dlaczego przy takich dowodach „zbrodni”, wystawianych aresztowanym przez prokuraturę, nie ma procesów? Bo nie chodzi oto aby złapać króliczka, ale by dać igrzyska swoim ogłupiałym wyznawcom. „Ja jestem prawem i światłością”.

Więc on pomyślał, że już wszystko może, bo przecież ludzie jemu zaufali:

„Ty też mi możesz skoczyć Panie Boże, bo ja gram tak, jak inni w to nie grali.
Lud głupi kupi, że tak teraz trzeba. Banda przygłupów przy mnie w to uwierzy,
że tych co przeciw to należy jeb.ć, rozliczać, sądzić i osadzać w wieży.
Ja jestem prawem i literą prawa, ja jestem rządem wszystkich ciał oraz dusz.
I nie powstrzyma mnie już żadna wrzawa, bo jam jest od teraz tego prawa stróż.
Cierpiałem długo w swojej nienawiści, anioły zemsty czas mój wypełniały,
snułem swe wizje, że wreszcie się ziści, wielkiej wendety plan mój doskonały.
Друг mój spotkany na molo w Sopocie, słów kilka ważnych do tego kolegi,
wzmianka niewinna coś o samolocie, no i już nie ma jednego lebiegi.
Ten co mi sprzątnął moje stanowisko, już jest sprzątnięty, na stałe, w odwecie,
zaś drugi w ciupie będzie miał siedzisko, na którym spocznie tak przez kilkulecie.
Gdy żądza zemsty wnet zaspokojona, na europejskie czas wracać salony.”

Ta mściwa wizja jest mocno szalona, ale i mściciel jest mocno szalony.

A ty człowieku, który stoisz z boku, co płacisz płacząc, boś pokorne ciele,
pomnij, że stojąc ciągle tak w rozkroku, tracisz swą wolność, nie zyskując wiele.
I myślisz pewnie: „mnie to nie dotyczy, niech się na górze mordują za stołki,
bo przecież na mnie nikt z nich nie nakrzyczy, co ich obchodzą te moje tobołki.
Kto nas rozliczać zechce tu na dole, nikt nas nie ruszy bo i niby po co?”
Wierzysz, że ciebie nie dotkną kontrole, że nikt do ciebie nie zapuka nocą.
Lecz gdy komentarz niepochlebny wrzucisz, służby wyłapią twoje inne zdanie,
będzie za późno. Już się nie nauczysz. Z ręką w nocniku po prostu zostaniesz.

Zrób więc coś. Nie bądź ciągle taki mały. Zerwij łańcuchy tej swojej ułudy.
Neron w szaleństwie podpalił Rzym cały. Bo mógł, miał władzę. No i też był rudy.


Twoja wiara w to, że nic nie możesz, że jako jednostka lepiej się nie wychylać, że jesteś dla władzy niezauważalny, że tak twój ojciec przetrwał okres stalinizmu i cały socjalizm, nie wystarczy do obrony Twojej wolności.


„Żyjesz i jesteś meteorem
lata całe tętni ciepła krew
rytmy wystukuje maleńki w piersiach motorek
od mózgu do ręki biegnie drucik nie nerw

Jak na mechanizm przystało
myśli masz ryte z metalu
krążą po dziwnych kółkach
nigdy nie wyjdą z tych kółek
jesteś system mechanicznie doskonały
jesteś system mechanicznie doskonały
i nagle coś się zepsuło

Oto płaczesz
po kątach trudno znaleźć przeszły tydzień
linie proste falują - zamiast kwadratów romby
w każdym głosie słychać w całym bezwstydzie
Ostatecznego Dnia trąby.”

                                                        Źródło: Marek Grechuta „Motorek”


umiarkowany konserwatysta z obiektywnym spojrzeniem na rzeczywistość

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka