Informacja dla Pana cenzora z Salonu24 – niniejszy felieton jest wytworem wyobraźni autora a wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest wyłącznie przypadkowe
Czy dawanie do oklejonej serduszkami puszki jest złe? Nie, w żadnym wypadku nie! Wrzucając grosz, złotówkę, dyszkę, stówkę, czy inny nominał, do tejże skarbonki, mamy poczucie dobrze spełnionego obowiązku pomocy bardziej potrzebującym. I dobrze. Juras stworzył nie tyle fundację, co ruch społeczny, ruch ludzi dobrej woli i dobrych serc. W latach dziewięćdziesiątych, w których to się zaczęło, w Polsce brakowało pieniędzy na wszystko. Na państwowym uwłaszczyli się byli partyjni baronowie, biznesy kręcili ludzie z półświatka, lub z tymże półświatkiem dobrze współpracujący. Tylko nieliczni uczciwie budowali swoje większe i mniejsze firmy. Ale prawie nikt z nich nie chciał się dzielić swoim dorobkiem, a rządzący (tak jak i dziś) nie mieli pojęcia jak uzdrowić zapaść w służbie zdrowia. Jureczek włożył w to przedsięwzięcie kupę zapału, pracy, czasu, uruchomił swoją charyzmę, swój potencjał, swoje znajomości. Zainicjował coś niespotykanego, oryginalnego, wielkiego i pożytecznego. Mógł zebrać kasę i zniknąć, mógł oszukać wszystkich naiwnie oddających swój wdowi grosz, podobnie jak gościu od afery Amber Gold. Ale tego nie zrobił. Oczywiście, powołując fundację opracował też sobie plan na funkcjonowanie w niej i czerpanie własnych korzyści, ale nie sprzeniewierzył pięknej idei i doprowadził do końca założone społeczne i pomocowe cele.
Wrzucając pieniądz do puszki, jako indywidualny darczyńca, godzę się na zarządzanie tymi środkami przez kogoś innego, wierząc w ich dobre przeznaczenie. Okazuję zaufanie obcej mi osobie, zakładając, że tylko taki sposób zbiorowego wykorzystanie indywidualnej złotówki, od pragnących pomagać obywateli, daję szansę rzeczywiście coś zdziałać. Czy tak faktycznie jest? Ile z tych pieniędzy, zebranych teoretycznie tylko w szczytnym celu, przeznaczonych jest na zapłacenie całej otoczki organizacyjnej, medialnej, logistycznej, itp.? Ile z tych zebranych pieniędzy pochłania całoroczne utrzymywanie samej fundacji, osób w niej pracujących, biur, komputerów, aut, itp.? Ale takie są niestety koszty tak wielkiego przedsięwzięcia i każdy z nas, wrzucających do puszki, powinien o tym wiedzieć i każdy pewnie się z tym godzi. I dobrze. To są nasze indywidualne decyzje, datki, wyrzeczenia, potrzeby. Widząc potem, w placówkach służby zdrowia, sprzęt kupiony z tych naszych pieniędzy, widzimy namacalne dowody słuszności naszego postępowania. Czy Juras powinien się rozliczyć szczegółowo z każdej wydanej złotówki? Powinien. Ale czy jest to nam, styczniowym darczyńcom, koniecznie potrzebne po roku, czy innym okresie czasu od wrzutki do puszki, czy chcemy to wiedzieć? Pewnie już nie. Dałem, widzę efekt, więc nie zastanawiam się ile procent z mojego wkładu poszło na sam sprzęt, a ile na organizację? I spoko, zgodziłem się i nie wnikam. Gro kasy trafiło tam gdzie trafić miało.
Gorzej jeżeli na konto jurasowej fundacji trafiają pieniądze państwowe, wprost od Ministra Finansów lub ze Spółek Skarbu Państwa. Wtedy rozliczenie każdej złotówki jest konieczne. Państwo to nie tylko ci obywatele co popierają działanie jurkowej fundacji, ale i ci którzy uważają, że od tego jest rząd i instytucje państwa, żeby zapewnić odpowiednie warunki leczenia obywateli, bez udziału prywatnych fundacji, za to z wykorzystaniem bezpośrednich przepływów finansów pomiędzy Skarbem Państwa, a państwową służbą zdrowia. Oni też płacą podatki i nie muszą godzić się na utrzymywane z nich prywatnych fundacji kumpli Donalda, Rafałka, Władysława, Włodzimierza, Szymusia i innych, piekących kiełbaski w jurasowym ognisku. W wypadku przyjmowania państwowych datków do kasy swojej prywatnej fundacji Juras, niestety, powinien rozliczyć się oficjalnie i publicznie z każdego grosza. I dlatego nie można nad Jurasem roztaczać rządowego parasola ochronnego. Juras nie jest dobrem narodowym, złotym cielcem czy świętym Graalem. Juras znalazł świetny sposób na dostanie życie. Pewnie nie łatwe, ale zapewniające jemu i jego rodzinie dobrobyt materialny. I dobrze. Nie musi się bowiem martwić jak zdobyć pieniądze na przeżycie i może poświęcić się działalności. Ale Jureczek nie jest zbawcą i nie wyręcza całej służby zdrowia. Fajnie, że dosypuje do szpitali, ale nie zastąpi NFZ, SPZOZ, samorządów, czy wreszcie Ministerstwa. Rządowe wspieranie i lwia obrona jurasowej fundacji, to nie tyle pochwalanie fajnej oddolnej inicjatywy, co kamuflowanie nieudolności MZ i rządu. A robienie z Jurasa największego specjalisty od działania w sytuacjach kryzysowych (powódź), to już szczyt indolencji pana Donka i policzek wymierzony straży, wojsku i samorządom. Tyle, że polityczne długi trzeba spłacać. No to poszły do jaurasowej prywatnej kasy publiczne pieniądze, z których Juras nie ma zamiaru się szczegółowo rozliczyć. Tak samo jak nigdy nikt nie zobaczy z jakich to pieniędzy Jurasek opłacił bilbordy wyborcze o sepsie. No i „sie ma”. No i sie kręci. „Kto sprawdza Jurasa, ten kawał kut.sa”, „Kto nie daje do puszki, ten na pewno jest ruski”, „Prawicowe media to hołota wredna, co niszczy Jureczka grzebiąc w jego teczkach”, „Kto z Jurkiem hejtem wojuje, ten w wiezieniu wyląduje”!!!
Obajtka chcą ścigać za tzw. przedwyborczy „cud paliwowy”, czyli niepodnoszenie detalicznych cen paliwa na stacjach w okresie wyborczym, bo większość krajów w tym czasie podnosiła ceny, więc Obajtek wygenerował niższe zyski w Orlenie. To, że obywatele zapłacili mniej za paliwo, to była gra polityczna pisiorów, a obywatele powinni płacić więcej i być niezadowoleni, bo to by politycznie sprzyjało grupie Donka. Fąfara jedną złotówkę z każdej sprzedanej na Orlenie kawy daje juraskowej fundacji, czym nie przyczynia się do mniejszych zysków. Dlaczego? Bo nie i już. No i „sie ma”, a Orlen nie ma, ale Fąfara to kumpel Donka, a Donek stanowi prawo „na oko Donka”, więc taki standard jest ok., a tamten standard był przestępczy. No i sie kręci. A polityczne długi trzeba spłacać. A prawicowe telewizje trzeba pozbawić koncesji, bo pytają o takie sprawy, a pytać nie wolno. Dlaczego? Bo nie i już.
Juras zastanawia się z jaką zarazą będzie walczył przed wyborami w maju. Po głowie chodzi mu hasło. „Nawrot dżumy, nie jest powodem do dumy. Raz, dwa, trzy, cztery, nie dopuśćmy tej cholery!”
Wara, wara od Jurasa, od rozliczeń, od fundacji,
czysta jest Jurasa kasa. Nie stosuj dezinformacji!
Kto do puszki dziś nie wrzuca, z serduszkiem się nie obnosi,
sam się stawia w roli buca, o ostracyzm sam się prosi.
On najlepszym specjalistą w sytuacjach kryzysowych,
on mądrością oczywistą w pomocach popowodziowych
Juras cudem dla Polaków, Juras - taka poczciwina,
znacznie lepszy od strażaków, znacznie lepszy od Kierwina.
Przekaz od Donalda płynie: „Zbawcą Juras dla narodu!”
Krytykanci to są świnie. A my: „sie ma” i do przodu!
Dobry los nam zesłał Jurka, jak wierzącym Bóg Jezusa,
więc po co ta awanturka podżegana przez „konusa”
Jurek chce być męczennikiem, Jurek czuje zgorzenie,
Jurek reaguje krzykiem, Jurek pragnie paść na scenie.
Choć sam za hejt ma wyroki, uskarża się na krytykę.
A krytyka za wyskoki jest: Jurasa w politykę.
Poróżnionych ludzi wielu w kościołach, w domach i w pracy
Ot nawet przy szczytnym celu podzieleni są Polacy.
Z innej beczki:
Rafałek został fanem disco polo i znienawidził zielony ład. W studiu TVP w likwidacji nagrał z Zenkiem przepiękny kawałek zatytułowany: „Przez te łady, te łady zielone oszalałem…” Sławek i Roman przysięgają, że muzykę do owego wielkiego przeboju napisał wujek Rafałka, a nie jakiś tam Zenek. Rafałek zapisał się też na korepetycje z geografii, aby już więcej nie pomylić Podlasia z Podkarpaciem. No umknęła mu taka wiedza z Podstawówki.
Adaś za jedyne 24 tys. polskich złotych prześwietlił cebulki włosowe pracowników Ministerstwa Sprawiedliwości. Oczywiście to był tylko pretekst. Obowiązkowe badanie głów współpracowników miało na celu prześwietlenie ich umysłów i wyeliminowanie osobników nieprawodonaldomyślnych. Przesunięcia do odległych placówek, a w najgorszych przypadkach postępowania dyscyplinarne, już wkrótce.
Karolek znowu nie potępił hasła wykrzykiwanego przez jego zwolenników na wiecu, tym razem o nie baniu Tuska. Święte oburzenie wyrazili oczywiście wszyscy miłośnicy wodza i ich „niezależni” dziennikarze. Czym innym jest albowiem słuszne oburzenie na PIS, wyrażane w postaci ośmiu gwiazdek, a czym innym krzykliwe uderzanie bezpośrednio w samego prawo stanowiącego obrońcy demokracji. No po prostu tak nie można.
Ten drugi Donald się zaprzysiągł gdzieś tam za oceanem. Przy okazji wygłosił orędzie. Ten pierwszy Donald się wściekł. Ten drugi Donald zapowiedział bowiem powrót do korzeni prawdziwej demokracji, powrót do tylko dwóch płci, powrót do produkcji aut spalinowych, wywalenie zielonego ładu i inne „nieobyczajne” posunięcia. Prawica w Polsce chwyciła wiatr w żagle. Notowania 13-grudniowej koalicji spadają na łeb na szyje, a i ten ****** Rafałek pikuje w sondażach w dół, a zyskuje jeszcze bardziej ****** Karolek. I znowu Donald będzie musiał wziąć sprawy w swoje ręce. A przecież on tak nie lubi pracować.
Inne tematy w dziale Polityka