Informacja dla Pana cenzora z Salonu24 – niniejszy felieton jest wytworem wyobraźni autora a wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest wyłącznie przypadkowe.
Ilekroć w niniejszym felietonie mowa jest o:
1) TSUE – należy przez to rozumieć Tuskowy System Uchwał Eliminujących;
2) Komisja Wendetska – należy przez to rozumieć Komisję popierająca słuszność mściwego działania Jego Królewskiej Mości Donaldusia Pierwszego;
3) RMiM+261IP - należy przez to rozumieć Radę Ministrów i Ministerek + 261 Innych Płci;
4) Król Donalduś Pierwszy – należy przez to rozumieć Jego Majestat Najjaśniejszy w RP;
5) PIS – należy przez to rozumieć Proputinowcy i Szubrawcy;
6) PKW – należy przez to rozumieć Pan Kalisz Wielki;
7) Debil – słowo nikomu nieuwłaczające, uznane przez sąd za wyraz oznaczający słuszne oburzenie obywatela na Urząd.
„Maciuś wstawał o godzinie 7-ej rano, sam się mył i ubierał, sam czyścił buty i słał łóżko.(…) Siedział Maciuś na tronie i szczękał z zimna zębami, a ministrowie mówili mu, co się dzieje w całym państwie. To było bardzo nieprzyjemne, bo jakoś wszystkie wiadomości były niewesołe. Minister spraw zagranicznych opowiadał, kto się gniewa i kto chce się przyjaźnić z ich państwem — i Maciuś nie rozumiał z tego nic prawie. Minister wojny wyliczał, ile fortec jest zepsutych, ile armat się zniszczyło, że wcale z nich strzelać nie można, i ilu żołnierzy jest chorych. Minister kolei tłumaczył, że trzeba kupić nowe lokomotywy. Minister oświaty skarżył się, że dzieci źle się uczą, spóźniają się do szkoły, że chłopcy palą po kryjomu papierosy i wydzierają stronice z kajetów. Dziewczynki obrażają się i kłócą, chłopcy się biją, kamieniami rzucają i tłuką szyby. A minister finansów ciągle się gniewał, że nie ma pieniędzy, że nie chce kupić ani nowych armat, ani nowych maszyn, bo to za drogo kosztuje. Potem Maciuś szedł do parku i godzinę mógł sobie biegać i bawić się. Ale sam jeden nie bardzo dobrze się bawił.” Źródło: Janusz Korczak Król Maciuś Pierwszy
A miało być tak pięknie.
Donald się wściekł.
Opinia Komisji Weneckiej – kicha. Komisja Wenecka znowu chyba zalana jakaś, bo odrzuciła podwaliny bodnarowej rozpierduchy w TK i w KRS. Trzeba będzie pogadać z Ursulą, żeby może im (znaczy tej Komisji) jakoś kasę ograniczyć i doprowadzić do otrzeźwienia.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej też jakoś tak rakiem wycofuje się z wcześniej zajmowanych stanowisk i już tak ochoczo nie rozpatruje pytań prejudycjalnych dotyczących wykluczania „neo-sędziów”, a nawet nie podejmuje wyzwań i wezwań bodnarowców do pomocy demokracji walczącej w zwalczaniu opozycji. Mało tego, coś tam przebąkuje o nieangażowaniu się w wewnętrzne sprawy i pozastawia je do samodzielnych rozstrzygnięć w zgodzie z zasadami obowiązującego prawa ustrojowego danego kraju. (Niegodziwcy).
Europejskie salony i medialni magnaci poduszczający Donalda do niczym nieskrępowanych działań, zaczynają też jakoś tak dziwnie odwracać głowy i przebąkiwać o zbyt mocnym, jak na demokratyczne standardy (choćby i tylko pozorne) zamordyzmie.
Rysiu się postarał i uciął dotowanie PIS przed kampanią wyborczą, ale znowu jakaś tam Izba w SN wywaliła kaliszowe starania do góry nogami. I znowu będzie Rysiek musiał robić z siebie debila.
Ten ich pieprzony, niezależny Karolek idzie w sondażach do góry, a ten pajac Rafałek (że też nie udało się przeforsować Radzia) tylko się uśmiecha tą swoją wypiękniałą gębą, a jak się odezwie, to aż kartofle w piwnicy gniją, takie wali lapsusy.
Gdzie się nie obrócisz - dupa zawsze z tyłu.
Donald nie mógł zasnąć. Wstał, zapalił cygaro, nalał sobie 24-letniej whiskey do szklaneczki i spojrzał na zdjęcie, na którym celuje w plecy temu drugiemu Donaldowi. To go uspokoiło. Włączył strategiczne myślenie. Nikomu tak nie ufał jak sobie. Nauczony własnym doświadczeniem wiedział, że każdy może zdradzić. Każdy może pójść w jego ślady. Wypił łyk mocnego trunku. Działanie alkoholu pobudziło mózg Donalda do działania. Uzmysłowił sobie, że zapisy Konstytucji o SN, o KRS, o TK, podobnie jak ten drugi Donald, stoją mu na drodze. Strzał w plecy, choćby i z wyimaginowanego pistoletu, temu drugiemu Donaldowi może nie ułatwia mu egzystencji, ale daje ogromną satysfakcję. Ale ten drugi Donald stoi na czele imperium, więc nie można go ot tak unicestwić. Za to tutaj, na tej poddańczej, polskiej ziemi, wiecznie okupowanej przez zewnętrznych ciemiężycieli, gdzie lud pokorny i głupi akceptuje wszystko co „prozachodnie i nowoczesne”, pole do popisu Donald pierwszy ma ogromne.
Rano 18 grudnia jak zwykle Donald wstał o 7-ej rano. Sam się umył i ubrał. Wezwał do siebie Ministra Sprawiedliwości, poszeptał mu do ucha kilka poleceń i zadowolony udał się na poranną kawę.
Nie będzie jakaś tam Komisja Wenecka czy inny Trybunał pluć nam w twarz. Powołamy się na opinie naszej Komisji Wendetskiej i naszego lokalnego TSUE. A lud pokorny i głupi to kupi.
Tegoż samego dnia zebrała się RMiM+261IP i bez głosu sprzeciwu uchwaliła uchwalenie uchwały uchwalającej unieważnienie ustanowienia ustaw konstytuujących ustrój państwa. A do wykonania tejże uchwały ustanowiła Jaśnie Panującego Donalda, czymże w zasadzie wywindowała Jego Majestat do poziomu Króla.
Uchwale nadano nr 162 i jako taka, po ogłoszeniu w Monitorze Polskim stała się obowiązującą, znosząc z obiegu prawnego RP takie instytucje jak TK, KRS, SN i większość sędziów sądów powszechnych oraz likwidując prerogatywy Prezydenta.
Król Donalduś Pierwszy wrócił do pałacu i rozsiadł się na tronie. Spojrzał w lustro i zapytał swojego odbicia: „lustereczko powiedz przecie, kto jest najmądrzejszy w świecie?”.
Donald się uśmiechnął.
Nie przeszkadzało mu nawet to, że w uchwale do zadań wykonawczych, dopisali mu Ministra Sprawiedliwości. Mało tego, nawet się ucieszył. No przecież na kogoś trzeba będzie potem zwalić to wszystko (w razie czego i w razie konieczności pozbycia się niewygodnych świadków).
Naród nie doczytał, bo z reguły nie czyta ogłaszanych aktów prawnych. Czyli wywalenie Konstytucji bez zmiany Konstytucji udało się bez potrzebnego kworum, a to oznacza, że władzy nie ograniczają już żadne zasady i kodeksy. Uchwalić można wszystko co się chce. Tuskowy System Uchwał Eliminujących rozpoczął działania z wysokiego „c” i zamierza śpiewać jeszcze wyżej.
Delegalizacja PIS – proszę bardzo – Uchwała nr….
Eliminacja pozostałej opozycji – a jakże – Uchwała nr…
Całkowita eliminacja religii katolickiej i Kościoła – Uchwała nr….
Wchłoniecie RP przez Unię – a co tam – Uchwała nr…
Ale na początek eliminacja Karolka. Służby już dostały polecenie szukania haków. Paragraf się dopasuje i uchwałę podejmie. Lepiej chuchać na zimne, niż potem leczyć oparzenia. Ciekawe, czy wysportowany Karolek przetrwa schylanie się po mydło w zakładzie penitencjarnym.
Potem powsadza się wierchuszkę PIS-u za kolaborację z Putinem.
W międzyczasie Szymka wycofa się uchwałą o niemożności startowania przez kandydatów skompromitowanych w aferze Collegium Humanum, a i na innych kandydatów jakąś uchwałę się uchwali, bo tak na sto procent, to na Rafałka nie można liczyć, że się nie zbłaźni do tego stopnia, że przegra z kretesem.
Następnie, jeszcze na początku roku, uchwali się uchwały, wyda dekrety i rozporządzenia eliminujące z życia publicznego niezależne od władzy telewizje i inne media. Pod pretekstem nieprzewidzianego ewentualnego wrogiego przejęcia, odetnie się im możliwości nadawcze i dopilnuje aby przypadkiem nie odrosły w tzw. podziemiu. Dlatego też sprzęt nadawczy ulegnie zabezpieczeniu przez służby wojskowe i zwrócony wtedy, kiedy zniknie całkowicie niebezpieczeństwo nieprzyjacielskiego przejęcia. A wszystko to w trosce o bezpieczeństwo państwa, zagrożone ewidentnie rosyjską dezinformacją, mającą wpływ na przebieg i zakłócenie demokratycznego procesu wyborczego. A do tego przecież dopuścić nie można.
A potem już z górki.
Donald się uśmiechnął.
A gdyby tak móc zostać królem i nosić piękne gronostaje
i gnębić lud swój wielkim bólem!
Tylko jak królem się zostaje?
Może wystarczy na łeb wcisnąć koronę ze szczerego złota?
A może tylko się zachłysnąć, władzą ?
Bo we mnie jest ochota
Być najjaśniejszym pośród jasnych, mieć taką władzę, że aż strach,
do kazamatów wsadzać ciasnych, albo i nawet wrzucać w piach.
Co mi tam jakaś Konstytucja, co mi tam zbiory jakichś praw,
gdy we mnie drzemie rewolucja nie trzeba już sądowych ław.
Ot przekonają się rodacy, że mi wystarczy uchwalenie
i podam im na złotej tacy skamuflowane zniewolenie.
Sądy, czy jakieś Trybunały , sędziowie – to wytwory zła.
Normy, kodeksy – to banały. Prawo stanowię dzisiaj JA!
Jam dla was jest najwybitniejszy, najsprawiedliwszy i najszczerszy.
Jam dla was jest najdostojniejszy. Jam jest wasz Król Donalduś Pierwszy.
A zatem Rado ukochana Ministrów oraz Ministerek
bierzcie się do roboty z rana. Niech Wam napisze komputerek
uchwałę unieważniającą wszystko co unieważnić trza
i jednocześnie tak wiążącą, bym królem został właśnie JA.
A! I dopiszcie w tej uchwale, kto w razie czego złoży łeb:
tej pale od sprawiedliwości przypiszcie wszystko. Bo to cep
I przygotujcie koronację. I już się uczcie nowych ról.
Od teraz JA mam zawsze rację. Donalduś Pierwszy. JA wasz król.
Donald się uśmiechnął.
Nic mu już nie popsuje humoru. Nawet to, że Rysiek dał dupy i dopuścił do przyjęcia sprawozdania PIS w PKW nie wyprowadziło Donalda z równowagi. Utworzył szyderczy wpis na X: „Pieniędzy nie ma i nie będzie. Na moje oko tyle wynika z uchwały PKW.”
Ale dlaczego ten wpis ma niby być szyderczy?
Donalduś Pierwszy podjął decyzję o zagłodzeniu opozycji, podobnie jak o zagłodzeniu TK, KRS i nielubianych Izb w SN, bo tak chciał. I co z tego, że Prezydent może zawetować ustawę budżetową jako nielegalną, w związku z wstrzymaniem finansowania pracy przedstawicieli konstytucyjnych organów władzy sądowniczej? Przecież te organy zgodnie z uchwalą 162 zostały unieważnione, a i prerogatywami Prezydenta można sobie cztery litery podetrzeć. A jak Prezydent zacznie podskakiwać, to i jego samego się uchwałą wykasuje z obiegu.
Donald zapalił cygaro, nalał sobie 24-letniej whiskey do szklaneczki i spojrzał na zdjęcie, na którym celuje w plecy temu drugiemu Donaldowi. Był spokojny. Już nikt i nic mu władzy nie odbierze. Kosztowało go to trochę zdrowia i czasu, ale cierpliwość popłaca. Osiągnął nawet więcej niż się spodziewał. A to dopiero początek jego samodzielnego panowania. Nikomu tak nie ufał jak sobie. Nauczony własnym doświadczeniem wiedział, że każdy może zdradzić. Każdy może pójść w jego ślady. Wobec powyższego, tak dla pewności, na finiszu kampanii zastąpi Rafałka, bo jego lojalności nie może być pewien na sto procent. Poza tym, będąc konstytucyjnym prezydentem, będzie zwierzchnikiem wojska i dzięki temu zabezpieczy się przed ewentualnym puczem. A dalej to już nawet ograniczona wyobraźnia nie będzie go ograniczała. A może, jak jego styl rządzenia zostanie dobrze oceniony przez brukselskie elity, to powróci na europejskie salony i zostanie wreszcie tym wymarzonym Królem Europy.
Może ten powyższy opis bieżącej rzeczywistości i ewentualnej przyszłości nie jest różowy, nie mniej jednak życzę Państwu szczęśliwego Nowego Roku!
…i dużo mądrości w życiowych (i nie tylko) wyborach.
PS
Szaleństwo i obłąkanie władcy pojawiało się wiele razy na kartach historii świata. Od Nerona po Stalina przypadłości choroby umysłowej osób na świeczniku występowały w mniejszym czy większym stopniu w dziejach ludzkości. Ich koniec jednak zawsze był podobny: a to trucizna, a to miecz, halabarda, stos, gilotyna, pluton egzekucyjny, kulka w łeb, w najlepszym przypadku ciemnica lub kaftan bezpieczeństwa. Mimo, że przy ogniu szalonego władcy grzali swoje tyłki co sprytniejsi tzw. politycy (bo każdy z nich miał zastępy swoich szczerb jońskich, skaliszowatych i zgiertyczałych bodnarowców, beriów, goebbelsów itp.), to każdy totalitaryzm, wcześniej czy później upadał, a władca oraz część jego świty kończyli tak jak kończyli. A początkiem ich końca zawsze było nagłe opamiętanie się kogoś z przydupasów, w obawie o swoją przyszłość w obliczu łamania prawa i odpowiedzialności za nie.
Co bardziej zapobiegliwi członkowie PKW pomyśleli o indywidualnej odpowiedzialności za skutki swoich działań, widząc potęgujące się bezprawie władzy.
Lawina zaczyna się od malutkich kamyczków oderwanych od litej wydawałoby się skały. A potem lecą z góry wielkie głazy i całe nawisy skalne. I nic już takiej lawiny nie jest w stanie powstrzymać.
… nadzieja umiera ostatnia…
Inne tematy w dziale Polityka