poetapamięta poetapamięta
30
BLOG

Co nas czeka po wierze w człowieka?

poetapamięta poetapamięta Polityka Obserwuj notkę 1

Z socjologicznego punktu widzenia zadziwiająca jest uległość społeczeństwa wobec władzy. Niby żyjemy w demokracji, czyli każdy z nas ma coś do powiedzenia i jego zdanie powinno być ważne, nie tylko zauważone przez innych, ale i coś znaczące, a jednak to co myśli, mówi, czasem nawet krzyczy jednostka, traci całkowicie swoją wartość po wyborach do instytucji przedstawicielskich, takich jak sejm, senat, rady miast, czy nawet rady nadzorcze w firmach, spółdzielniach, itp., czy też po wyborach prezydenckich. Zwykły Kowalski jest jak najbardziej potrzebny i hołubiony w okresie bezpośrednio poprzedzającym zdarzenia wyborcze, ale totalnie zbędny po tychże wydarzeniach. Po prostu przeszkadza. No, bo zwykły Kowalski coś chce. Mało tego, on chce realizacji wyborczych obietnic przez kandydata, na którego głosował, kandydata, któremu zaufał, kandydata, który przekonywująco wygłaszał tezy o tym, że będzie walczył za Kowalskiego w instytucji, do której zostanie głosem tego Kowalskiego wybrany. Będzie walczył jak lew, będzie gryzł, będzie upuszczał krew, będzie niezłomny dopóty, dopóki nie zrealizuje tego, co Kowalskiemu obiecał, na co Kowalski go namawiał, mając całkowitą rację w swoim dążeniu. I pewnie wybrany przedstawiciel Kowalskiego próbowałby nawet zaspokoić oczekiwania swego wyborcy, gdyby nie ta cholerna rzeczywistość, tak różna od obiecanej wizji i tak trudna, a nawet niemożliwa do zmienienia. I nawet refleksja, że Kowalski miał rację w swoich postulatach, nie jest w stanie niczego zmienić, bo przecież przedstawiciel Kowalskiego jest tylko jednym, małym trybikiem w otaczającej nas maszynerii, powodującej ruch rzeczywisty, ruch jakże odmienny od utopijnych wyobrażeń Kowalskiego. I ci wybrani jeszcze wyżej, też chcieliby przychylić nieba każdemu przedstawicielowi, każdego Kowalskiego, ale mamy to co mamy, to co zastaliśmy po nieudacznikach z poprzednich wyborów. Zanim zatem dojdziemy do stanu, w którym moglibyśmy zacząć snuć plany nad możliwościami realizacji potrzeb zgłaszanych przez Kowalskiego, musimy stawić czoła szarej, zaniedbanej rzeczywistości. Kowalski jako światły obywatel, członek naszej społeczności, musi to zrozumieć i poczekać, i nie przeszkadzać. I Kowalski ulega. No bo jak obiecali, to pewnie słowa dotrzymają, a że nie od razu? Cóż, taki mamy klimat. I mimo niespełnionych obietnic, daje „swojej” władzy kredyt zaufania, byleby tylko w następnych wyborach nie wygrali „tamci”. I tak w kółko.

A władza? A władza ma Kowalskiego, z jego postulatami, głęboko gdzieś i realizuje swój plan i swoje wizje, zaspokajające aspiracje ludzi tęże władzę sprawujących. A plany władza ma naprawdę ambitne i dalekosiężne, związane głównie ze stanowiskami, apanażami, żądzą sukcesu i uwielbienia, ale i z żądzą zemsty, odwetu i z wszystkimi innymi możliwościami jakie dają tak zwane wysokie stołki.

A Kowalski czeka, aż władza się nachapie i zachłyśnie. I jak już jej się znudzi nadmiar możliwości, to może i coś dla Kowalskiego skapnie z pańskiego stołu. W końcu przedstawiciel Kowalskiego mu to obiecał.

Z socjologicznego punktu widzenia, akceptacja władzy przez szerokie rzesze społeczeństwa wynika z tego, że władza stworzyła normy zwane prawem i narzuciła ich przestrzeganie pod groźbą kary, a społeczeństwo uznało te normy i uznało ludzi, którzy mają ich strzec. Niczym to się nie różni od czasów cesarzy, królów i uzurpatorów. Psychologowie kryminalni nazywają taki stan syndromem sztokholmskim.

I tak to było, tak jest i tak pewnie będzie. Tyle, że dawniejsi tyrani byli potomkami poprzedników, a obecnie ludzie sami sobie ich wybierają w demokratycznym procesie i sami na własną prośbę, przybierają i akceptują swoją postawę niewolniczą. Ot, chichot historii.

A w Polsce, oprócz władzy ustawodawczej, postępowaniem ludzi kieruje zwykła ludzka zawiść, dodatkowo podsycana przez nieodpowiedzialnych polityków, wykorzystujących ten nasz narodowy niechlubny temperament.

Żółć – to typowe polskie słowo jak i charakter narodowy.
Żółć – to się bardzo trudno pisze i to zalewa polskie głowy.Żółć – zmora uczniów i pożywka dla wszelkiej maści polityków.Żółć – wydzielina wątrobowa zalewającą zawistników.

Zemsta – rozkoszą bywa bogów ale i głupców zaspokaja.
Zemsta – mentalność nikczemników, która codziennie ich nastraja.Zemsta – to mściwe uniesienie, by własne żądze móc ukoić.Zemsta – wendeta polityków, by przeciwników swoich zgnoić.

Polska zalana żółcią zemsty – ojczyzna w której żyć nam przyszło.
Polska zalana żółcią zemsty – co niegdyś dobre - dawno skisło.Polska zalana żółcią zemsty – kraj w drodze prosto do upadku.Polska zalana żółcią zemsty – tu jedni drugich mają w zadku.

Naród co walczył w wielkich zrywach przeciw najeźdźcom z stron wszelakich;
Naród co kala własne gniazdo wyznając bożków byle jakich;Naród co pewnie nie zrozumie, że lepiej żyć jest we wspólnocie;Naród co durnym politykom zaprzeda dusze w swej głupocie.

Oto ojczyzna nasza mila zżerana rakiem polityki,
w niej lud naiwny, pogubiony i prowadzony wprost we wnyki.Bóg tutaj łączył niegdyś ludzi, honor im dawał moc i siłę,dzisiaj zaś naród pokłócony zmienia Kasztankę na kobyłę.

Perspektywa „dopięcia systemu”, suflowana przez 13-grudniowców swoim wyznawcom jako remedium na wszelkie problemy egzystencjonalne, dla umiejących czytać prawdziwe intencje zawarte miedzy wierszami, dla zwykłego Kowalskiego nie oznacza nic innego jak coraz większą biedę, wynikającą z dopasowania polskiej gospodarki do wymogów unijnych; jak coraz większy zamordyzm, widoczny już w stosowaniu prawa tak jak je rozumie Tusk z Bodnarem; jak coraz mniejszą niepodległość, zastępowaną „zaleceniami” wprost z Brukseli; jak uniknięcie odpowiedzialności przez „uśmiechniętą” koalicję za obietnice bez pokrycia, od których musiała odstąpić „w imię wyższej konieczności społeczno-gospodarczej i prowadzenie realistycznej polityki dla dobra obywateli”.

W nadchodzących kolejnych wyborach, tym razem prezydenckich, Kowalski znowu ma szansę uwierzyć politykom, ale ma też szansę spojrzenia na prawdomówność polityków po zmianie władzy, ma szansę na weryfikację tych wszystkich obietnic wysypywanych z rogu obfitości i ma szansę na zahamowanie kontynuacji zemsty, zwijania gospodarki, powstrzymania unijnej uległości i lewackiego genderowania.

Pozostaje tylko pytanie: czy Kowalski chce myśleć, czy Kowalski chce wierzyć w kolejne obietnice? A myślenie, niestety, czasami boli…


umiarkowany konserwatysta z obiektywnym spojrzeniem na rzeczywistość

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka