poetapamięta poetapamięta
157
BLOG

Tyłem do przodu czyli demokracja dewiacyjna.

poetapamięta poetapamięta Polityka Obserwuj notkę 7

Wina, jak zawsze, leży po obu stronach. Tyle, że nikt nie czuje się winny. Ale widać wyraźnie jak następcy uczą się od poprzedników i przerastają tychże w dwój -, trój -, czy nawet czwórnasób. Strach pomyśleć, co będzie po następnej wymianie obrusów na stole. A wystarczy tylko mieć 50% + jeden głos i można kreować własną, zupełnie inną rzeczywistość. Wydawać by się mogło, że w dzisiejszym unormowanym, cywilizowanym świecie to jest niemożliwe. A jednak umysł ludzki potrafi zaskoczyć.

„Moja racja jest mojsza”. Pozostaje tylko pytanie: jak daleko są ostateczne, nieprzekraczalne granice? Bo te, które do tej pory wydawały się nienaruszalne, przeszły już do historii.

Prawo jest interpretowalne, co oznacza, że można górnolotne formuły, zapisane w kodeksach, wywracać na lewą stronę. Bo prawo nie jest dla obywateli, tylko dla prawników. A oni na interpretacjach robią pieniądze. I się kręci. Ale są też kanony i zasady stanowienia prawa. I aby trzymać to wszystko w jakichś odpowiedzialnych ryzach są sędziowie. Ale ci, jak się okazuje, mogą być „nasi” i „nie nasi”. Ale przecież są niezawiśli. No tak, ale niezawiśli są tylko ci „nasi”. A resztę najlepiej zawiesić.

Podobnie, mamy „nasze” i „nie nasze” autorytety prawnicze z tytułami naukowymi i z ogromnym doświadczeniem. Autorytety wydające opinie i wypowiadające się w mediach, a to po jednej, a to po drugiej stronie i utwierdzające obie strony w posiadaniu „mojszej” racji.

Mieliśmy już demokrację socjalistyczną, mieliśmy samą demokrację, a mamy teraz demokrację walcząca. Tyle, że ta ostatnia, w pamięci historycznej, nie jest miłą demokracją, a zwykłym zamordyzmem. I tu dochodzimy do jedynie słusznej konkluzji, że „mojsza’ racja jest po stronie tego, kto ma aktualnie pilota do sterowania, w postaci instytucji represji (policja, prokuratura, sądy, itp.) i przełącza nam wizję na swój ulubiony program, czy nam się to podoba czy nie. I do tego dąży wszelkimi dostępnymi środkami. I pewnie można by mu było tego pilota wytrącić, gdyby nie rzesza usłużnych popleczników, lizusów i fanatyków oraz sprzedawczyków i szubrawców, gotowych się zeszmacić dla osiągnięcia własnej korzyści (żeby nie było – taki sam korowód kreatur wkupiał się w łaski Prezesa).

A co z logiką? Logika demokracji jest w samej demokracji. Każda inna forma to już dewiacja. A przywołanie przez wodza sformułowania z Niemiec roku 1937, to wypięcie czterech liter na własne społeczeństwo. I nie są to litery T, U, S, K, chociaż ich znaczenie może być równoważne, bo obserwując działanie wodza, rzeczywiście grozi nam cofnięcie do swobód rodem z Trzeciej Rzeszy. I będzie D, U, P, A, a nie demokracja.

No, ale cóż : widziały gały co brały.


Ta satysfakcja z bycia mendą, świnią, łachudrą, szują, szmatą,

co osobowość „ubogaca”, nie licząc się z honoru stratą,

co ją objawia w zwojach mózgu ubytek, wyrwa nie za wąska,

to jest szubrawy stan umysłu, zwany naukowo: „szczerba jońska”


Ta satysfakcja z nienawiści, ta radość mściwa, odwet dziki,

co to kompleksy uspokaja, pogardy zastawiając wnyki,

co ją objawia w zwojach mózgu przyzwoitości norm zdziczenie,

to jest plugawy stan umysłu, zwany naukowo: „zgiertyczenie”


Ta satysfakcja nikczemnika, co prawomyślność dziś udawa,

co uzurpuje sobie prawo, łamiąc wszelakie normy prawa,

co ją objawia w zachowaniu nędzne moralne upodlenie,

to jest parszywy stan umysłu, zwany naukowo: „zbodnarczenie”


Ta wężowata satysfakcja, co to najlepsza w niej podnieta

bo niczym nieograniczona, rozkoszą królów, jest wendetta.

Jątrzenie podłe, nieustanne jednych na drugich napuszczanie,

to jest jednostka chorobowa, naukowo zwana: „tuskowanie”


Ta jakże dzika satysfakcja świń, co są dzisiaj przy korycie,

rozkoszne rżenie i kwiczenie tej menażerii co na szczycie,

że wreszcie mogą bez hamulców mścić się, zastraszać, łamać, gnoić:

to maniakalne zwyrodnienie, by żądzę zemsty zaspokoić.


A tych na dole toczy bieda, droższa energia, gaz i woda.

A miało jakże być inaczej. Ale nie wyszło. Trochę szkoda.

Za to nienawiść - pierwsza klasa, zemsta - po prostu lizać palce.

Tak naród wybrał. My to naród. I zginiem w bratobójczej walce.


Podobnie jak w przypadku demokracji, tak i logika w odniesieniu do prawa, w wydaniu jednych czy drugich polityków, sprowadza się do niezawisłości, jeżeli dotyczy „tamtych” i do usłużnej kreatywnej korelacji, jeżeli dotyczy „naszych”.

Pisiory obrzydzały „nie swoich” sędziów nazywając ich „kastą” i wyszydzając na każdym kroku, na łamach mediów. Wyciągali jakieś brudy i walili jak w bęben, w całe sędziowskie środowisko. Po co? Ano po to, aby naród zrozumiał dlaczego potrzebna jest reforma wymiaru sprawiedliwości. Reforma oczywiście przeprowadzona tak, jak tego życzy sobie Prezes. Żeby niby słusznie, ale jednak tak trochę po naszemu. Reforma rzeczywiście była potrzebna, tylko czy, aby na pewno, taka, jak tego chcieli politycy większości? Krytyka opozycji i samych sędziów lała się strumieniami ze wszystkich stron. Ale nic to, większość przegłosowała ustawy i zmiany weszły w życie. Zgodnie z zasadami prawa. Tak jak należy. Tak jak to zakłada konstytucja. Może nie po myśli wszystkich, ale jednak uczciwie.

POpaprańcy i ich przystawki mają dziś większość potrzebną do zmiany ustaw, ale nie mają prezydenta, którego podpis jest niezbędny. I nie mają jeszcze czegoś – oporów w łamaniu zasad. Zasad prawnych, społecznych, moralnych, etycznych. No to ustawy nie są im do niczego potrzebne. Ale za to mają chęć zmiany wszystkiego po swojemu. I mają też „swoich” prokuratorów i sędziów. I mają też przeogromną żądzę zemsty. I mają też ludzi bezwzględnych i bezwzględnie podporządkowanych swojemu wodzowi. I podobnie jak poprzednicy, obrzydzają „nie swoich” sędziów, nazywając ich eufemistycznie „neo-sędziami”. I wszędzie: na wszelkich łamach i we wszelkich mediach. Ale obecnie rządzący poszli dalej niż poprzednicy. Prawo, dla nich, obowiązuje tylko takie, jakie im pasuje, uznają wyroki, tylko takie, jakie są po ich myśli. Poprzednikom i ich podwładnym, stawiają zarzuty karne w ilościach hurtowych, w każdej dyscyplinie działania państwa i nie tylko. Kumulacja działań „bodnarowców” dopiero przed nami, ale prokuratura pełna już jest usłużnych szubrawców, z przywarami, jak nie przymierzając, „ochrana” za cara, czy NKWD w Rosji. Stowarzyszenia sędziowskie miłujące obecną władzę, niczym Geheime Staatspolizei, chcą łamać tych, których uważają za nieposłusznych i zmuszać ich do publicznych upokorzeń i podporządkowania, de facto, władzy, obdzierając ich z niezależności. Dla zaspokojenia własnej zemsty i własnych tyrańskich ambicji.

- A co z niezawisłością?

- Z czym, przepraszam?

- Z sędziowska niezawisłością, gwarantowaną obywatelom w konstytucji?

- A, to! To się wytnie.


A pilota dzierży ten od czterech liter. A polecenia wykonuje i wykazuje się czasami własną inicjatywą „dzierżyński” Bodnar.

Wcześniej czy później, nastąpi zmiana obrusa. Następcy, nauczeni przez poprzedników, ze zwielokrotnioną energią, wezmą się do rozliczeń. I pewnie chrześcijańskie wybaczenie, zostanie zastąpione etyczną koniecznością zadośćuczynienia za winy. I niech tam. Byle tylko w granicach i z poszanowaniem zasada prawa.

Pozostaje tylko do wyjaśnienia kwestia – po co to wszystko? Jakie jest drugie dno, w tym polskim klozecie, zafundowanym nam przez gościa od czterech liter? Bo, że jest drugie dno, to już wszyscy chyba pojęli.

Konstytucja RP Art. 90.

1. Rzeczpospolita Polska może na podstawie umowy międzynarodowej przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach.

Oby to nie był cel tego gościa.


umiarkowany konserwatysta z obiektywnym spojrzeniem na rzeczywistość

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka