poetapamięta poetapamięta
190
BLOG

Bajka o małym głuptasku i dużym głuptusku.

poetapamięta poetapamięta Polityka Obserwuj notkę 5

Kim Dzong Un rozkazał rozstrzelać kilkudziesięciu „złych” urzędników, bo nie zadziałali tak jak oczekiwał tego wódz i nie poradzili sobie ze skutkami powodzi. Podległe wodzowi służby rozkaz wykonały. Informacja ta obiegła cały świat. I co? I nic. Kim Dzong Un ma takie prawo. To on rządzi w swoim kraju i to on podejmuje tam decyzje. A jak to się komuś nie podoba… to może mu się nie podobać. W końcu w większości krajów na świecie, ponoć, panuje demokracja, a to oznacza, że faktycznie, decyzja Kima może się ludziom żyjącym w demokracji nie podobać. Mają do tego prawo.

Don Dzwon Tusk nakazał rozliczyć „złych” sędziów, bo nie pasują do wizji prawa, tak jak je rozumie wódz. Podlegle wodzowi służby polecenie wykonały. Po naradzie z „dobrymi” sędziami, wymyślono instytucję „czynnego żalu” i cofnięcia konsekwencji „złych” ustaw w sadownictwie, aby zadowolić wodza i sprostać jego rozumieniu prawa. Nikogo nie stracono (jeszcze). Cały świat przygląda się „demokratycznej Norymberdze”. I co? I nic. Don Dzwon Tusk dostał pozwolenie na „praworządne” metody przywracania swojego kraju do stanu odpowiadającego wizji Europy wymyślonej przez eurokratów. A jak to się komuś nie podoba… to może mu się nie podobać. W końcu mamy, ponoć, demokrację.

We Francji Macron najpierw przetestował pałowanie protestujących „żółtych kamizelek”, potem przetestował przeczekanie protestów, potem przetestował rozwiązanie parlamentu, a teraz testuje wyznaczanie premiera wbrew większości parlamentarnej, za to tak, jak on rozumie swoje prawo do tegoż wyznaczania. A jak to się komuś nie podoba… itd.

W Niemczech Scholz, w Hiszpani Sanchez, w Europie von der Leyen i Michel, itp… narzucają prawo i wizje rozwoju tak, jak oni je rozumieją. A jak to się komuś nie podoba… itd.

A ludzie? Podstawą każdego narodu jest obywatel. To ludzie w swojej zbiorowości tworzą wspólnotę narodową. W demokracji, spośród tej wspólnoty, w wolnych wyborach, wyłania się przedstawicieli, których zadaniem jest zarządzanie całą zbiorowością. Demokratyczne zarządzanie, zgodnie z ustalonymi regułami prawnymi i z zasadą równości każdego obywatela względem tychże reguł. A co potem robią wybrani przedstawiciele? Zarządzają wg zasady własnego rozumienia prawa, praworządności i równości, podporządkowanego własnej wizji i własnemu ego.

Don Dzwon Tusk jest człowiekiem chorym. Chorym z nienawiści, z zawiści, z zazdrości i z ambicji. Chciałby móc mieć takie możliwości jak ma Kim. Chciałby być WODZEM. Ostatnie jego wypowiedzi, porównujące poprzednią władzę w Polsce do zbrodniarzy hitlerowskich czy jugosłowiańskich, nie pozostawiają wątpliwości co do stanu chorobowego umysłu Don Dzwona. Jego makiaweliczna wielkość pozwala mu nawet, wbrew konstytucji, odwołać nieodwoływalne, czyli własną kontrasygnatę. Może i inni nie mogą tego robić, ale WÓDZ może. A jeśli się to komuś nie podoba… itd. A stąd niedaleko już do muru i plutonu egzekucyjnego. Może inni i nie mogą wydawać takich poleceń, ale WÓDZ…? Tym bardziej, że europejskie elity milczą, ba, nawet popierają przywracanie praworządności w sposób tuskowy, bo przecież gdzieś trzeba testować wytrzymałość demokracji.

Mały rudy głuptasek, którego marzeniem było coś w życiu osiągnąć, wyrósł na dużego, fałszywego głuptuska i rżnie głupa, myśląc, że mu wszystko wolno, przy przychylności sporej części jemu podobnych szczerb umysłowych i ku uciesze uśmiechniętej gawiedzi. Głuptuskom wydaje się (jak wielu tego typu dyktatorkom w historii), że będą już rządzić na wieki wieków i że w związku z tym wszystko im wolno. I jak do tej pory, czego by nie zrobili, uchodzi im to na sucho. To czemu mają nie wierzyć w swoje głuptuskowe szczęście? Każdy normalnie myślący człowiek wie, z doświadczeń historycznych, że żadna władza nie trwa wiecznie, ale głuptusek wierzy, że jest wielki i jego to nie dotyczy.

W normalnej demokracji, wybrani w wyborach przedstawiciele głosują nad ustawami i tymi aktami prawnymi normują współżycie społeczne narodu. A aparat prawny pilnuje przestrzegania tych norm. W państwie głuptusków ustawowe normy, jeżeli nie pasują do wizji Don Dzwona, nie mają żadnego znaczenia. Jak do tej pory, obserwujemy przekraczanie ustawowych norm prawnych przy przejmowaniu mediów publicznych, przy łapankach i osadzeniach opozycji, ale też, co już samo w sobie jest bardzo niebezpieczne, przy upolitycznianiu sądownictwa. Systemowo niszczona jest niezależność i apolityczność sędziów, a stanowiska w wymiarze sprawiedliwości obsadzane są z klucza politycznego i uległościowego. Liczy się posłuszeństwo wobec władzy, służalcze oddanie i wyrażanie nienawiści wobec przedstawicieli innego myślenia. A władza odwdzięcza się odpowiednimi mianowaniami, tytułami i apanażami. Nieposłusznych stawia się pod pręgierzem, łamie się im kręgosłupy moralne, a mających zatwardziałe poglądy - pozbawia prawa do wykonywania zawodu. Opozycję polityczną zamyka się do więzień, a partie przeciwne delegalizuje.

Wracając do odniesień historycznych, w podobny sposób do autorytarnej władzy dochodził Mussolini, Hitler czy Stalin. Oni też stosowali prawo tak, jak je rozumieli. Oni też bezwzględnie chcieli być wodzami, oni też wierzyli, że będą rządzić wiecznie, oni też zamykali ludzi do więzień, oni też niszczyli każdy objaw opozycji. Ale co w tej opowieści najważniejsze: konsekwencje wynikające z ich stanów umysłowych, ponieśli zwykli obywatele. Oczywiście wszystko dopiero przed nami. Konsekwencje poniosą i ci dzisiaj uśmiechnięci, i ci mniej zadowoleni, i ci całkowicie nie rozumiejący wizji wodza. A Don Dzwon Tusk? A duży głuptusek Don Dzwon Tusk dopiero się rozkręca…

Najlepiej wykształcony naród w przedwojennej Europie, dał się uwieść krasomówczemu malarzowi aż tak, że przedstawiciele elity tego narodu z uśmiechem na ustach mordowali inne nacje, czując się panami ich życia i śmierci. W państwie Don Dzwona elity równie skwapliwie podjęły retorykę wodza, poczuły zew krwi i czują się panami życia i wolności swoich adwersarzy. Na razie skupiają się na eliminowaniu z życia publicznego przeciwników z tzw. „świecznika”, ale jak im zabraknie ofiar na ich poziomie, to zajmą się i „wyrywaniem chwastów” z niższej warstwy społecznej. Bo prawomyślność może być tylko po naszej stronie. A jak to się komuś nie podoba… itd.

Moralne i prawne autorytety za szybko wypowiedziały się w sprawie cofnięcia kontrasygnaty przez Dzwona. Nie poczekały na interpretację głuptuskowego przybocznego krzewiciela nowej myśli prawniczej (żeby było tak, jak rozumie prawo wódz), niejakiego Sancho Bodnarsa, który w trymiga wymyślił jak wytłumaczyć niewytłumaczalne. No i teraz tuzy prawnicze mają zagwozdkę, jak wybrnąć ze swoich pochopnych, nieprzemyślanych opinii. Ale coś wymyślą, a wódz w swej łaskawości im wybaczy. W końcu on też się tylko pomylił, więc … Chociaż niedościgniony Kim pewnie postąpiłby inaczej. Ale to jeszcze nie ten etap.

A… i jeszcze ten naród. A w planach wybory prezydenckie. No ci, co łykają wszystko, łykną i to. Gorzej z tymi co myślą i zaczynają analizować sytuację. Nie wszystkich da się podciągnąć pod zorganizowaną grupę przestępczą. I tu trochę żal, że to jeszcze nie ten etap co u Kima. Ale skoro ludziom nie przeszkadza droższa energia, wyższe ceny, większe bezrobocie, zaprzestanie rozwoju i niedotrzymywanie obietnic, itd., to już chyba nic wodzowi nie zaszkodzi. I tu apel do tych 7,5 mln ludzi co zagłosowali na PIS: ponieważ głuptuski nie uznają izby sądu, która stwierdziła ważność wyborów, to można wzorem wodza wycofać swój głos na PIS, a potem wystarczy tylko złożyć samokrytykę i zapewnienie, że taki błąd się już nigdy nie powtórzy, a wódz wybaczy. A jak już Don Dzwon osiągnie pełnię władzy, to wszystko pójdzie sprawniej i szybciej i bardziej kimowo. (Ale dla pewności tych niepokornych sędziów trzeba by juz uciszyć i usunąć.)

Z ostatniej chwili: Don Dzwon oficjalnie zapowiedział, że to prawo i te ustawy, które mu nie leżą, to on ma w d….., a wierny Sancho Bodnarsa przyznał, że wódz odbyt ma dość pojemny. (Swoja drogą ciekawe, skąd Sancho to wie ?)

Bajka o małym głuptasku i dużym głuptusku nie ma optymistycznego zakończenia.

Bo chodzi przecież o to, aby nikt nie przeszkadzał głuptuskowym elitom w byciu elitami. I oczywiście o uśmiech na twarzy głuptuska. Tylko zwykłych ludzi żal. Och jak żal!


umiarkowany konserwatysta z obiektywnym spojrzeniem na rzeczywistość

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka