Nie wesoło w naszym skarbcu. Nawet ci, którzy ekonomią nie interesują się w ogóle czują, że jest kiepsko. Majstrowanie przy progu ostrożnościowym, (nie)popularny skok na OFE, czy chociażby podniesienie akcyzy na wysokoprocentowe trunki. Nie da się nie zauważyć, ciężkiej pracy rządu. Każdy rozsądny obywatel na pewno doceni te wysiłki. Rozumiem, że te pomysły, to głównie inicjatywa ministra Jana V. Rostowskiego. Dziwi mnie natomiast, że z pomocą nie idzie pan premier. W końcu magister historii. Myślę, że bez większych trudności mógłby skopiować rozwiązania równie wielkich przywódców z przeszłości.
Weźmy chociażby takiego Kaligulę. Facet w pół roku przehulał majątek po Tyberiuszu. To pozwoliło odkryć jego zmysł ekonomiczny. Zacznijmy od podatków, ciągle większych i praktycznie od wszystkiego. Tutaj jak widać przykład jest wprowadzany w życie, sukcesywnie. Biorąc jednak pod uwagę to, że mamy kryzys, same podatki nie wystarczą. Myślę, że dobrym rozwiązaniem byłoby, tak, jak w starożytnym Rzymie tropić zdrady, wytaczać procesy i konfiskować majątki. Dobrym wskaźnikiem może być tutaj Stefan Niesiołowski, który zna się na tych, co Polskę chcą podpalić i ciągle z nimi walczy. Nie mam na myśli tylko PiSu, ale całe zastępy zwolenników tego wichrzycielskiego ugrupowania. Jak sądzę majątki nie byłyby zbyt duże, ale wierząc sondażom byłoby ich całkiem sporo. A wiadomo – ziarnko do ziarnka i .... Finalnym pomysłem może być burdel według pomysłu Kaliguli, gdzie atrakcją były żony i córki senatorów. Jak pisze Rafał A. Ziemkiewicz, stosunek klasy politycznej do reszty społeczeństwa, to podział na dymających i dymanych. Może, gdyby społeczeństwo miało okazję, chociaż raz znaleźć się po tej drugiej stronie, to nie pożałowałoby grosza.
Inne tematy w dziale Rozmaitości