Przepraszam za opóźnienie tekstu
W poprzednim wpisie zakończyłem na życiu akademickim , więc teraz od tego zaczniemy.
Jak napisałem wcześniej w akademiku każdy ma swoje "błędy młodości" i jeśli to czyta jakiś rodzic , chłopak lub dziewczyna myśląc : "nie , z moim , moją itp. jest inaczej " to miejcie świadamość , że nie ma wyjątków :) , a człowiek jest tylko człowiekiem .
Wróćmy jednak do istoty sprawy - czyli schematów jakie panują w dzisiejszych związkach.
PIerwsze flirty , znajomości i podchody zaczynają się wraz z pierwszymi imprezami tzw, integracyjnymi. Bez względu na to gdzie takowe się odbywają (akademik , stancja itd.) to właśnie na nich zaczyna się to co później jest określane uczuciem (niekiedy wielkim) , przygodą , ciekawą akcją , błedem , zaliczeniem itd. itd.
Taka sytuacja trwa przez pierwszy semestr , mniej więcej w drugim semestrze (kwiecień , maj) następuje unormowanie sytuacji tj. podział według stylu zycia towarzyskiego na studiach.
Oto co zaobserwowałem:
1) Ludzie , którzy są zdania , że studia to czas zabawy i jeszcze raz zabawy , toteż nie mają zamiaru zanudzać się w związkach. Tu mamy do czynienia zarówno z facetami jak i kobietami . To nie kwestia płci , a raczej charakteru i uosobienia.
2) Ludzie lubiący imprezy , jednak nie wykluczający stałego związku i właśnie w poszukiwaniu kandydatki lub kandydata na taki związek uczęszczają na wszelkie imprezy. Śmiem twierdzić , że ta grupa jest najliczniejsza.
3) Pary , które przyszły na studia jako pary lub ludzie , którzy połączyli się w pary przez pierwszy semestr. Co o par powastałych przez pierwszy semestr częstą cechą jest deklaracja zamieszkania razem na kolejnym semestrze , co często sie zdarza (jeśli przetrwają wakacje).
Drugi rok studiów to raczej nic ciekawego jeśli weźniemy pod uwagę związki i relacje. Imprezowicze imrezują , szczęśliwe mniej lub bardziej pary żyją sobie i wszystko się toczy. Zawsze ktoś kogoś znajdzie , ktoś z kimś zerwie , ale generalnie nie przybiera to rozmiarów epidemii.
Trzeci rok to rok zanczący : wykruszają się imprezowicze , przybywa par. Słowem każdy inaczej myśli o życiu.
Czwarty rok to rok stabilizacji i kontynuacji tego , co się rozpoczęło na roku trzecim. Dlaczego rokiem stabilizacji nie jest rok piąty o tym za kilka linijek.
Właśnie sobie przypomniałem jak w wielkim skrócie scharakteryzował (po)życie akademickie mój znajomy dawno temu , ja byłem na 2 roku , on był rok po obronie i przyjechał na juwenalia (zaprosili go znajomi , którzy jeszcze byli w akademiku) taki typ kolesia , o którym mówi się przy piwie.
Pozwolę sobie przytoczyć opinię góry przepraszam za wyrazy niecenzuralne , ale to cytat:
"Na pierwszym roku żeby pozanać jakąś pannę to jesteś gotów biec na imprezę na koniec miasta. Jak ci się uda jakąś puknąc , to wydarzenie na cał semestr i całe piętro o tym mówi i przybija piątki. Na drugim roku już trochę spookjniej , ale jeszcze jest power na imprezy. Na trzecim to już norma każdy jakąś dupę ma jakoś to leci , nawet z akademika nie chce się wychodzić. A na piątym to już nawet za jebaniem nie chce się z pokoju wychodzić - niech jebanie lepiej do pokoju przyjdzie"
Z perspektywy czasu muszę stwierdzić: święte słowa :)
No i tym sposobem docieramy do piątego roku , który jest dla jednych szczęśliwy , a dla innych trochę mniej.
Istota piatego roku polega na tym , że za kilka miesięcy nastąpi koniec pewnego etapu i każdy ma świadomość , że o ile na studiach mozna było pozwolić sobię na odrobinę gówniarzerii , tak teraz wypadałoby zachwywać sie jak człowiek dorosły , co więcej wykształcony dorosły. Jeśli ktoś jest w związku to zaczyna się zastanawiać czy to jest aby to czego szukał(a). Wygodnie jest mieć kogoś na studiach : osoba towarzysząca na wszelkie imprezy(w przypadku dziewczyn) , pranie , prasowanie , gotowanie (w przypadku facetów) i nie ukrywajmy w miarę regularny seks (to dla obu płci:). No , ale cóż studia studiami , a tu trzeba życie na poważnie zacząć i pada pytanie , czy on, ona to ta osoba , z którą chciałbym związać się na całe życie?
NIe znam statystyk , ale jak się domyślacie , w części przypadków odpowiedź jest twierdząca i bajka kończy się ślubem , na którym znajomi z akademika bawią się do białego rana.
Gorzej , jeśli odpowiedź jest przecząca lub niejednoznaczana - co wtedy?
Pół biedy jeśli obie strony dojdą do takich wmniosków - wtedy , jesli są cywilizowani , to rozejdą się bez żalu za to z dobrymi wspomnieniami.
Niestety nie zawsze jest tak gładko.Dosyć często jest tak , że jedna ze stron już tego nie widzi , a druga żyje w błogiej nieświadomości i wymyśla imiona dla przyszłych potomków ;/ Po raz kolejny pragnę podkreślić , żę płeć nie jest tu żadnym wyznacznikiem , a scenariusze najczęsciej pisze samo życie.
I tak oto przeszlismy przez całysystem edukacyjny , któy nie tylko wzmocnił nas intelektualnie , ale także (a może przede wszystkim) emocjonalnie. Zarówno na płaszczyźnie rozumu jak i serca napotkalismy egzaminy , z których wystawino nam ocenę , lub sami wystawilismy komuś ocenę . Na u czelni policzyli nam średnią do dyplomu , a co do serca , to każdy sam musi sobie takową wystawić.
Inne tematy w dziale Kultura