Przez własne lenistwo spóźniłem się z tym tekstem. Miał być próbą dyskusji z dziennikarzami, publicystami, których określano mianem „prawicowi”. Bardzo cenię analizy i komentarze polityczne redaktora Rafała Ziemkiewicza, Agatona Kozińskiego, Łukasza Warzechy, Rafała Otoka-Frąckiewicza itd., uważam jednak, że tym razem się mylą. Nie chodzi tylko o ww. chodzi o pewien sposób myślenia, pewne stanowisko wśród dziennikarzy, którzy, w mojej ocenie, nie biorą pod uwagę pewnego scenariusza.
Zacznijmy od przedwyborczych analiz. W każdej albo niemal każdej wypowiedzi (RAZ i spółka) nie pozostawili na ówczesnej opozycji suchej nitki. Prawdą jest, że dostrzegali niedoskonałość i coś na kształt dziadostwa w kampanii PiS, jednak według analiz sekciarskie zacięcie i toporność pewoskiego przekazu miały wystarczyć do trzeciej kadencji PiS. To, że konserwatywni dziennikarze nie mówili wtedy redaktorem Michnikiem (o zakonnicy na przejściu), spowodowane było tym, że prezes Kaczyński nie ma prawa jazdy.
W końcu nadszedł wieczór wyborczy i sondaż za sondażem, godzina za godziną wszystko wskazywało, że antypisowski blok przejmie władzę. RAZ sondaże skwitował papieskim nie lękajcie się.
Po wyborach niektórzy dziennikarze stwierdzili: myliłem się i tego nikt nie może mieć za złe. Na jutuberskie gwiazdorstwo marszałka Hołowni, na nominacje takich osób jak panowie Sikorski, Sienkiewicz itp., na pakt migracyjny i zapowiedzi porządków patrzyli jak na typowy peowski mental Kalego, i chaos polityczny świadczący o nieudolności tej formacji. Nawet mordowanie języka polskiego poprzez tworzenie słów takich jak „ministra” uznali za bełkot i nowomowę, na których miało się skończyć. Kiedy pani Emilia Wierzbicki poprosiła o polityczną prognozę red. Ziemkiewicza, usłyszała: daj krowie wrotki (do krowy jeszcze wrócimy).
Czas mija, a sytuacja staje się coraz ciekawsza. Minister Sienkiewicz z charakterystyczną dla siebie subtelnością przejmuje media - siedziba TVP nieco większa od budki strażniczej to i echo większe. Pan Bodnar minister i prokurator w jednym ma do niego zaufanie, zresztą to tylko Zbigniew Ziobro łączący te dwa stanowiska był symbolem tyrani i ucisku, do pana Bodnara nie ma zastrzeżeń. Pan Safian zasiadający w TSUE prawem kaduka, niczym prorok poucza aby formalizm prawny nie stanął na drodze postępu. Pan Sadurski konstytucje uważa za pisowską pułapkę na demokrację (podejrzewam, że dziś nikt już nie pamięta Lecha Wałęsy z koszulką OTUA). No, ale nie ma się co dziwić, skoro sam premier Tusk zapowiedział redefinicję prawa.
Sytuacja w mediach, sprawa panów Kamińskiego i Wąsika (dziś już będących więźniami), a przede wszystkim jasne deklaracje obecnie rządzących nie pozostawiają złudzenia, żarty się skończyły. W tym miejscu nie mogę się oprzeć pokusie i muszę nadmienić, że o tym co się dzieję - że tak będzie, wiedział każdy, choć odrobinę zorientowany. Ponad rok temu rozmawiałem z osobnikiem noszącym togę (kolor pominę) i usłyszałem: po wyborach będzie rzeź (nie takich znowu) niewiniątek, zobaczy pan, będą wyrywać z korzeniami, nie popełnią tego samego błędu, co w 2007 roku.
Grupa dziennikarzy z nurtu konserwatywnego zdaje się cały czas pozostawać dobrej myśli. Są przekonani, że obecna arogancja władzy ma jakieś granice, którymi może być zdrowy rozsądek albo strach przed rozliczeniem przez następną ekipę. Redaktor Ziemkiewicz zaryzykował stwierdzenie, że takie doświadczenie pomoże ostatecznie zaorać i odesłać na śmietnik historii magdalenkowy układ.
I w tym momencie muszę zawołać: Pan raczy żartować Panie Ziemkiewicz.
Pan, jak i cała społeczność konserwatywnych dziennikarzy nie bierzecie pod uwagę nieco innego scenariusza. Większość zakłada, że Tusk, liczy na stanowisko w strukturach UE (za spacyfikowanie Polski i wprowadzenie wszystkiego, co potrzeba). A jeśli się mylicie? Co, jeśli TD posiada wiedzę, której Wy nie posiadacie. Być może (teraz pora na mój scenariusz) Donald Tusk, jako wierny i oddany zwolennik tzw. sprawy europejskiej wie, że federalizacja Europy nabierze właściwego sobie rozmachu. Być może wie, że apele i pisma prezydenta Andrzeja Dudy spotkają się z głuchym milczeniem. Jak śpiewała Krystyna Janda: świat się dowiedział nic nie powiedział. I najważniejsze: a co jeśli rozwałka mediów publicznych, wsadzenie do więzienia ludzi ułaskawionych przez rezydenta, w końcu zajazd na siedzibę prezydenta RP (!), to zapowiedź tego, przed czym środowiska prawicowe ostrzegają, czyli przed zamianą III RP w Generalną Gubernię? Wierzę w to, że człowiek – polityk tak praktyczny ja D. Tusk, nie zaślepiłby się własną chęcią zemsty i nie łamałby prawa w sposób aż tak rażący, gdyby nie jakieś zapewnienia. A co może nimi być? Nie, nie synekury w UE. Według mnie, D. Tusk liczy na stanowisko UE, ale nie w Brukseli. Być może został postawiony przed faktem albo bierze stanowisko europejskiego ( czyt. niemieckiego) namiestnika w Polsce, albo figa makiem. Lepszy polski wróbel w garści niż europejski gołąb na brukselskim dachu.
Teraz, zgodnie z zapowiedzą wracamy do krowy red. Ziemkiewicza. Krową, Szanowny Panie, było PiS, a wrotkami władza, którą dał temu nieudolnemu ugrupowaniu naród. Jak można było widzieć sędziowski rokosz, który od początku zapowiadał, że prędzej Polskę podpali, niż pójdzie choćby na najmniejsze ustępstwo i nic z tym nie zrobić. Jak można było, będąc kopanym przez UE zawsze i wszędzie podpisywać dokumenty, które podpisał ówczesny premier Morawiecki? Jak? Tego PiSowi zapomnieć nie wolno.
A na zakończenie: zachęcam do zapoznania się z rozporządzeniem MON z dnia 7 grudnia 2023, ogłoszonym 29 grudnia 2023 (!?), a wchodzącym w życie w dniu 13 stycznia 2024 r. Zwykły dokument, a może kończą się Ukraińcy i potrzeba wytypować kolejny, mniej wartościowy, naród tubylczy?
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Jestem przekonany, że podobne rozporządzenie weszłoby w życie bez względu na to, kto wygrałby wybory. Cóż, takie jest życie w kartoflanej republice.
Inne tematy w dziale Polityka