Zwolennicy seks edukacji chcą nie tylko przymuszać do obecności na seks lekcjach, ale nawet wymuszać zajmowanie się teoretycznym seksem po nich. Czy w ramach przygotowania do egzaminu konieczne będzie poszkolne wkuwanie adresów klinik aborcyjnych i nazw środków antykoncepcyjnych? Dlaczego dzieci muszą być zainteresowane seksem? Muszą mieć wszystko w tej materii wpojone? Dlaczego muszą się tą wiedzą wykazać? I dlaczego miałyby być z niej egzaminowane?
Miliony młodych ludzi przymusowo indoktrynowanych seks edukacją mogą zostać zainfekowane pewnego rodzaju seks ideologią. Oczywiście „dla dobra młodzieży”, ale też dla dobra państwa i kilku innych środowisk. Oni sięgają po wasze dzieci. SEX JUGEND nadchodzi?
„Promocja zdrowia seksualnego” dzieci i młodzieży, uczenie ich „o wszystkich aspektach seksualności”, takimi terminami operują tzw. standardy edukacji seksualnej, przygotowane przez Biuro Regionalne Światowej Organizacji Zdrowia dla Europy i Federalne Biuro ds. Edukacji Zdrowotnej w Kolonii, mające uzasadnić wprowadzenie seks edukacji do szkół.
Czy aby nie chodzi tu z jednej strony o seks formatowanie i seks uniformizację, a z drugiej o promowanie fizycznych aspektów prokreacji, kultu zdrowego ciała potomków? Oby rodziły się tylko zdrowe dzieci- taka idea przyświeca niektórym polskim aborterom. Nienarodzone dzieci z zespołem Downa, deformacjami mózgowymi czeka „terminacja”, czyli śmierć w aborcji eugenicznej. Dodatkowo zostaną pokazane na propagandowych obrazach jako „potworki”.
Chyba nieprzypadkowo w przygotowaniu tych matryc, „naukowych podstaw” do wprowadzenia tzw. zalecanych standardów edukacji seksualnych brali udział eksperci z Niemiec, a dokładniej z państwowego instytutu o nazwie Federalne Biuro ds. Edukacji Zdrowotnej: BZgA. W niemieckich przedszkolach dzieci są obecnie zachęcane do wzajemnego oglądania i dotykania narządów płciowych w „przytulnych kącikach”. Wygląda na to, że niemieccy eksperci chcą swoje doświadczenia zaszczepić u nas.
Twórcy standardów seks edukacji chwalą się, że w Niemczech wprowadzono ten przedmiot w 1968 roku. A co było potem? Na przykład demonstracje pełne całkowicie nagich ludzi. Dziś na gołe biusty Femen nikt nie zwraca uwagi. Rzeczywiście, niemieckie doświadczenia mogą być bardzo pouczające. Niestety chyba nie wszyscy je pamiętają. Doświadczenia poprzedzające drugą wojnę światową są jeszcze bardziej odległe.
W działającej w Niemczech organizacji Hitler Jugend członkostwo też było przymusowe i właściwie egzekwowane od 1939. W ten sposób Hitler Jugend stała się największą organizacją młodzieżową na świecie, młodzieżówkąNarodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników i grupą paramilitarną. Państwowa indoktrynacja systemowa objęła nawet sześciolatki. Dzieci zostały odpowiednio sformatowane, a potem wykorzystane w wojnie.
Walka z Kościołem
Co ciekawe, po 1937 r. w Niemczech nie mogły działać młodzieżowe organizacje katolickie. Warto o tym pamiętać w kontekście obecnego rugowania z przestrzeni publicznej katolickich organizacji patriotycznych czy w ogóle katolików z rozmaitych stanowisk (tak jak wiceministra sprawiedliwości i prof. Chazana).
Aborcja narzędziem państwowym
Czy po wyeliminowaniu wpływu Kościoła, będzie miało miejsce seks edukowanie z rządowego podręcznika według gender doktryny, okraszonej eugeniką, z promocją emancypacji kobiet, antykoncepcji i aborcji? To przecież niezbędne elementy polityki państwowej, która przy pomocy takich narzędzi pozbywa się zbyt kosztownych programów. Pomagają zaoszczędzić na kosztach związanych z leczeniem dzieci chorych, czy zasiłkami dla samotnych matek. Aborcja szybko te problemy rozwiąże. Z drugiej zaś strony władza, traktując kobiety jako siłę roboczą, którą można opodatkować, zyskuje dodatkowe wpływy budżetowe. Wychowanie zdrowej Seks Jugend mogłoby być dla państwa finansowo korzystne.
Początkowo głównym celem propagandowym Hitler Jugend była promocja socjalizmu (idea: władza/państwo rozwiąże ludzkie problemy). Z czasem systemowa indoktrynacja zrodziła inne owoce, nie tylko nienawiść wobec Żydów, ale donoszenie na rodziców, szpiegowanie w kościołach czy ataki młodych ludzi na katolickie świątynie.
Socjaliści, demokraci, różnej maści lewicowcy i lewacy dziś promują przymusową seks edukację. Seks edukatorki już dały się poznać zniechęci do Kościoła Katolickiego, szyderstw i wyśmiewania katechetek i księży. Choć formalnie nie działają w ramach jednej i tej samej organizacji, działają w ramach tej samej ideologii i czerpią z podobnych źródeł finansowych.
Zmusić i wyegzekwować
„W celu wzbudzenia wystarczającego zainteresowania istotne jest, aby nauczanie tego przedmiotu kończyło się egzaminem”- czytamy w omawianych standardachdotyczących seks edukacji. Wpajanie dzieciom wszelkich aspektów seksualnych ma wymusić nawet przygotowywanie się do egzaminu. Czy do tego nie przydałaby się wycieczka do Centrum Nauki Kopernik w Warszawie, w którym niegdyś dzieci miały możliwości ćwiczenia się w znajomości punktów erogennych w specjalnie przygotowanej do tego celu seks machinie? Machinę tę konsultowali zwolennicy seks edukacji. A centrum jest promowane przez MEN i inne instytucje rządowe.
Wygląda na to, że zwolennicy seks edukacji chcą nie tylko przymuszać do obecności na seks lekcjach, ale nawet wymuszać zajmowanie się teoretycznym seksem po nich. Czy w ramach przygotowania do egzaminu konieczne będzie poszkolne wkuwanie adresów klinik aborcyjnych i nazw środków antykoncepcyjnych? Dlaczego dzieci muszą być zainteresowane seksem? Muszą mieć wszystko w tej materii wpojone? Dlaczego muszą się tą wiedzą wykazać? I dlaczego miałyby być z niej egzaminowane?
Dla najzdolniejszych adeptów przygotowano nawet Olimpiadę Wiedzy o Seksualności Człowieka, której coroczną organizację proponował projekt ustawy zwolenników seks edukacji. Czy będą nagrody? Może pieniężne?
Przemysł antykoncepcyjny
Z tym nie powinno być problemu. Tzw. standardy seks edukacji firmowane przez Biuro Regionalne Światowej Organizacji Zdrowia dla Europy i Federalne Biuro ds. Edukacji Zdrowotnej w Kolonii przygotowały również osoby działające wInternational Planned Parenthood Federation (IPPF), czyli Międzynarodowej Federacji Planowanego Rodzicielstwa. To sieć organizacji zajmująca się dystrybucją antykoncepcji. Nie ma się co dziwić, że angażują się w działania lobbingowe na rzecz seks edukacji. Dzięki temu mogą liczyć na to, żeposzerzą pulę klientów przemysłu antykoncepcyjno-aborcyjnego. Warto dodać, że wuzasadnieniu projektu ustawodawczego mającego wprowadzić przymusową seks edukację cytowano również badania sfinansowane przez farmaceutycznego giganta. Przemysłowi antykoncepcyjnemu i aborcyjnemu pieniędzy nie brakuje.
Podobnie jak producentom pornografii. Nie zamierzam walczyć z pornografią- takie słowa wypowiedziała jedna z najgorliwszych zwolenniczek przymusowej edukacji seksualnej od przedszkola. Czy producenci i zwolennicy pornografii, podobnie jak pedofile, nie mogliby mieć lepszych rzeczników czy reprezentantów występujących w mediach pod płaszczykiem walki o dobro dzieci, chcących wymusić u nich zainteresowanie seksem?
Nawet dziś niektórzy Niemcy przekonują, że ich działalność w Hitler Jugend nie była niczym złym. Niektórzy dobrze się w niej bawili. Jednak niektórzy z nich zrozumieli po latach znaczenie tego, w czym uczestniczyli. Deprawować i zniewalać młode umysły można na różne sposoby. Mniej lub bardziej subtelnie.
Dzieci własnością państwa?
Dziś w Niemczech nadal obowiązują hitlerowskie prawa. Rodziców nieposyłających swoich dzieci na lekcje seks edukacji wsadza się do więzienia. Nauczanie domowe jest zabronione. Czyżby państwo niemieckie rościło sobie prawo własności do wszystkich niemieckich dzieci?
Do czego dziś roszczą sobie prawo polscy politycy, czy MEN rozważające wprowadzenie przymusowej edukacji seksualnej? Czego domaga się to samo Ministerstwo Edukacji, które zatrudniło jako konsultantkę nauczycielkę kilka miesięcy temu oskarżoną o gwałt na 15-latce? Czy po czymś takim można ufać, że państwo chce chronić dzieci przed pedofilią? A może raczej można wyciągnąć wniosek, że z instytucjami państwowymi współpracują ludzie stanowiący zagrożenie dla młodzieży? Warto pamiętać, że takie zagrożenie istnieje w przypadku seks edukacji.
Hitler pisał w „Mein Kampf”, że jego wyznawcy muszą być przekonani o absolutnej wyższości wobec innych. Dziś taką filozofią operują seks edukatorki i seks eksperci, którzy przymusowo oświecą i wyszkolą polskie dzieci i młodzież, bo ich rodzice (czy przeciwnicy seks edukacji w ogóle) są zbyt głupi, zakompleksieni lub nieśmiali. Rodzice o seks edukację nie walczą, bo nie chcą deprawacji własnych dzieci. Walczą za nich za to osoby współpracujące z przemysłem antykoncepcyjnym.
Wolność seksualna dla dzieci?
Budowanie tego nowego wspaniałego świata wolności seksualnej dla dzieci może zahamować projekt ustawodawczy komitetu Stop pedofilii. Tak jak w latach 40-tych XX w. niewielu mogło przewidzieć zbrodnie Hitler Jugend, dziś są tacy, którzy wątpią w siłę rażenia seks edukacji. Zniszczyć normalny model rodziny, niewinność, dzieciństwo, zatruć umysł...w imię poznania wszelkich aspektów seksualnych. Dla wielu dorosłych to nie problem. A co z faktem, że coraz więcej przestępstw seksualnych popełniają dzieci na dzieciach?
Politycy będą mieli niedługo okazję głosować nad projektem mówiącym, że „Kto publicznie propaguje lub pochwala zachowania o charakterze pedofilskim, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Tej samej karze podlega, kto publicznie propaguje lub pochwala podejmowanie przez małoletnich poniżej lat 15, zachowań seksualnych, lub dostarcza im środków ułatwiających podejmowanie takich zachowań”(tylko drugie zdanie przepisu jest nowe). Kto przy zdrowych zmysłach byłby temu zapisowi przeciwny?
Oby znalazła się wystarczająca liczba tych, którzy zahamują rozwój ruchu, którego przedstawiciele mogliby pozdrawiać się zwrotem SEX HEIL.
Natalia Dueholm
Co ciekawe, pod koniec opisu standardów znajdujemy informację: „Użyte w tekście nazwy i prezentowane materiały nie wyrażają opinii Biura Regionalnego Światowej Organizacji Zdrowia dla Europy (WHO), Federalnego Biura ds. Edukacji Zdrowotnej (BZgA) ani Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP)dotyczących prawnych regulacji związanych z jakimkolwiek państwem, obszarem, miastem i jego władzami czy odnoszącej się do kształtu granic. Występujące w tekście nazwy instytucji, firm, marek i określonych produktów nie świadczą o tym, że Biuro Regionalne Światowej Organizacji Zdrowia dla Europy (WHO) lub Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) w jakikolwiek sposób je popiera czy rekomenduje na niekorzyść innych instytucji, firm, marek czy produktów. WHO, BZgA i UNDP nie ponoszą odpowiedzialności za szkody powstałe w wyniku wykorzystania tych informacji. Poglądy wyrażone w publikacji należą do autorów i autorek i niekoniecznie reprezentują oficjalne stanowisko Biura Regionalnego Światowej Organizacji Zdrowia dla Europy (WHO), Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP), ich zarządów ani krajów członkowskich Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Inne tematy w dziale Polityka