Wizerunkowa koncepcja Ruchu Palikota czerpie z dwóch nurtów: antyreligijnego i rozrywkowego w stylu sex, drugs & alcohol. I z tych właśnie przyczyn jest tak wielbiona przez lewicowe media i używający życia materialistyczny salon. Rozwijanie takiego image’u najczęściej kończy się w ten sam sposób: przedawkowaniem i wylądowaniem na odwyku.
Świat salonowych „artystów” przyssanych jak pijawki do pieniędzy podatników mogą jeszcze długo bawić skandalizujące konferencje prasowe z gumowymi i plastikowymi rekwizytami czy projekty ustaw, które ostatecznie zeżrą niewdzięczne niszczarki do papieru. Zwyczajni ludzie, choć zahartowani telewizyjną propagandą, mogą nie poradzić sobie z nadmiarem pomysłów Ruchu Palikota, wziętych niczym z „Poradnika politycznego skandalisty”.
A że taki poradnik z alfabetycznie ułożonymi hasłami musi siedzieć w czyimś rękawie, to chyba nikt wątpliwości nie ma. Hasła wzięte z niego żywcem na literę „a”, już mieliśmy okazję zobaczyć. Obserwowaliśmy więc promocję antyklerykalizmu, apostazji i ateizmu. Walka z krzyżem przyjęła tak karykaturalną postać staurofobii (lęku przed krzyżami), że niedługo można spodziewać, iż Janusz Palikot demonstracyjnie i w świetle reflektorów odda Złoty Krzyż Zasługi, czyli odznaczenie w formie krzyża, którym obdarował go prezydent Kwaśniewski, zresztą podobno ateista.
Kolejne hasła to oczywiście aborcja i antykoncepcja, na cześć których członkowie partii zamienili się w panienki od promocji sklepowych, rozdając darmowe prezerwatywy na ulicach. Ta marketingowa technika tak im się musiała spodobać, że wprowadzili ją nawet do sejmu, uraczając kondomami nieletnich w Dzień Dziecka. Nota bene, ciekawe jakie jeszcze inne produkty będą mogły być w ten sposób promowane w sejmie, choć właściwie po kryptoreklamie zagranicznych klinik aborcyjnych w ramach tzw. wysłuchania w sprawie turystyki aborcyjnej, to można już się wszystkiego spodziewać. Pokazuje to oczywiście, jak probiznesowi są członkowie RP wspierając lobby aborcyjno-antykoncepcyjne. Ruch Palikota zapisze się w historii polityki z prezerwatyzacji i abortyzacji. Pozostaje tylko pogratulować.
Po literze „a”, kolej na „b”, czyli bimber, którego w 2011 r. legalną sprzedaż do 10 hektolitrów rocznie, ku rozczarowaniu działkowiczów i winiarzy domowych, obiecał tylko rolnikom. A potem naturalnie już musiało paść na palenie trawki. Wcale nie było tak, że Janusz z Biłgoraja wyskoczył z tym jak filip z konopi (czy jak niektórzy piszą: Filip z Konopi, mając na myśli legendarnego obśmianego posła). Tak naprawdę był to zapewne przemyślany ruch, aby uszczęśliwić „artystów”, którzy pracują w tak ciężkim stresie i bólu egzystencjalnym, że do legalnej marihuany po prostu mają prawo. A politykom przecież też należy się coś za to z opodatkowania „marihuanowych rolników” i bimbrowników, a także prostytutek, które państwowym ramieniem chce otoczyć Ruch Palikota. Zaewidencjonowane w Urzędzie Skarbowym pozwolą politykom na łatwe wygenerowanie krajowej listy prostytutek, co zapewne będzie miało wpływ na wzrost zadowolenia z życia u wielu Polaków. Przy okazji nasuwa się jednak pytanie: czy i one będą objęte obowiązkiem pracy do 67 lat?
Liter w alfabecie pozostało jeszcze dużo, ale jak już skoczyliśmy do „p”, to może należy się spodziewać, że jakiś odważny nowy mózg Ruchu Palikota niedługo zszokuje nas kolejnymi pomysłami, na przykład legalizacji poligamii. Nie ma przecież powodów żeby kogokolwiek dyskryminować jeśli chodzi o związki małżeńskie. Bądźmy nowocześni w nowoczesnym państwie! Po promocji związków pederastów, można jeszcze zalegalizować kilka innych rzeczy na „p” żeby nie być posądzonym o kołtuństwo. I wtedy program RP będzie rzeczywiście bardzo kompleksowy i spójny. A dla odświeżenia wizerunku, z pomarańczowego koloru będzie można przejść na różowy.
Tylko w chwili jasności umysłu, niech mózg RP, któremu poparcie spada na łeb, postawi sobie pytanie. Czy to się jednak naprawdę opłaci? Bo czy rozrywkowym wyborcom ceniącym sobie seks, picie i palenie nad wszystko inne, zechce się wyjść z domu w dniu wyborów, aby oddać właściwie swój głos? A może jednak lider RP powinien posłuchać przestrogi poety Władysława Syrokomli?:
„Chowaj zimną ostrożność i w czynie i w słowie,
Bo Filipem z Konopi każdy cię nazowie.”
Albo inaczej: Choć Janusz z Biłgoraja chciał poważnym politykiem być, po przeholowaniu z wygłupami pozostaje mu tylko o tym śnić.
Natalia Dueholm
Inne tematy w dziale Polityka