W sobotę 6 lipca generał Wojciech Jaruzelski dochodził 90-te urodziny. W luksusowym hotelu Hyatt w Warszawie było uroczyście, dostojnie i ekskluzywnie jakby celebrowano urodziny męża stanu albo gwiazdy filmowej. Tymczasem gen. W. Jaruzelski to komunistyczny dyktator i donosiciel o pseudonimie „Wolski”. Brał udział w antysemickich czystkach w Ludowym Wojsku Polskim, inwazji państw Układu Warszawskiego na Czechosłowację w 1968 r., masakrze na Wybrzeżu w 1970 r., wypowiedział wojnę własnemu narodowi 13 grudnia 1981 r. W obliczu rozkładu komunizmu i rozpadu ZSRR zdecydował się przy „okrągłym stole” w 1989 r. oddać część władzy ugodowej opozycji skupionej wokół Lecha Wałęsy. Później poświęcił się wybielaniu swojej biografii w licznych publikacjach. W III Rzeczypospolitej pozostał bezkarny.
Zbyt chory by stawiać się w sądzie znalazł teraz dość siły, aby mimo sędziwego wieku uczestniczyć w urodzinowej imprezie i spełniać toasty. Przemawiał 40 minut. Z wyraźnym zadowoleniem słuchał braw i składanych życzeń. Obecność postkomunistycznej wierchuszki z byłym prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim na czele nie dziwi, wszak gen. W. Jaruzelski to jej patron i chlebodawca sprzed lat. Gratulacje Putina oraz uściski rosyjskiego ambasadora też nie - imperium nie zapomina o swoich wiernych namiestnikach i agentach. Przykrym zaskoczeniem była natomiast obecność Jozefa Piniora, legendy „Solidarności” z Wrocławia. J. Pinior, co w pluralistycznym, otwartym społeczeństwie nie dziwi, miał i ma poglądy lewicowe. Ale żeby oddawać hołdy komunistycznemu dyktatorowi?! Piszę o tym bom smutny, bo zaszczytem było dla mnie w czasach solidarnościowego podziemia poznać tego dzielnego działacza „Solidarności”, który wsławił się brawurową akcją ukrycia 80 milionów związkowych złotych tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego przez wojskową juntę z gen. W. Jaruzelskim na czele. Bo myślę o ofiarach stanu wojennego. Bo nie mogę oczom uwierzyć, że niegdysiejszy przywódca dolnośląskiej „Solidarności” biesiaduje razem z człowiekiem za stan wojenny odpowiedzialnym i jego pomocnikami w rodzaju Jerzego Urbana. Bo krew się we mnie gotuje! Bo przychodzi mi do głowy herbertowska „sprawa smaku”…
W 1972 r. Marian Brandys wydał pierwszy tom książki „ Koniec świata szwoleżerów”. W tej ciekawej i solidnie podbudowanej źródłowo pozycji opisał losy szwoleżerów, którzy dzielnie bili się u boku Napoleona Bonaparte, ale na stare lata osiedli w swoich majątkach w Królestwie Kongresowym utworzonym pod berłem Rosji. Bohaterowie wojen o wolność smakowali życie i pili na rautach z rosyjskimi generałami. J. Pinior, bohater „Solidarności” z lat 80-tych z tramwaju „Solidarność” wysiadł na przystanku zrozumienie i serdeczności dla stetryczałego genseka. Historia lubi się czasem powtarzać, zdarza się, że ludzie porzucają dawne ideały, ale naprawdę bardzo przykro na to patrzeć. Józek, psiakrew, czemu się tak stoczyłeś?
Prawo i Sprawiedliwość zmierza do osiągnięcia poprzez udział w życiu publicznym następujących celów: 1) umocnienia niepodległego bytu Rzeczypospolitej Polskiej i międzynarodowej pozycji Naszego Kraju, 2) umocnienia siły i bezpieczeństwa Państwa Polskiego, a w szczególności jego zdolności do podejmowania wielkich przedsięwzięć inwestycyjnych i społecznych w interesie Obywateli i Narodu, 3) umocnienia demokracji, praworządności i wolności obywatelskich, 4) szerzenia postaw patriotycznych oraz wzmacniania solidarności społecznej i narodowej Polaków, 5) umacniania roli rodziny jako podstawowej komórki społecznej i wspieranie jej życzliwą polityką państwa, 6) szybkiego rozwoju gospodarczego Polski i działań, które pozwolą na zwiększenie uczestnictwa obywateli w korzystaniu z jego owoców, w szczególności zmniejszenia i eliminacji różnic między miastem a wsią i między różnymi regionami Polski, 7) rozwoju kultury, nauki i powszechnego dostępu do oświaty wszystkich szczebli, 8) zniesienia wszelkich barier ograniczających możliwości awansu społecznego i wszechstronnej aktywności zawodowej, kulturalnej oraz naukowej Polaków.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka