22 stycznia wieczorem we Wrocławiu odbył się marsz upamiętniający 150 rocznicę wybuchu Powstania Styczniowego. Marsz zorganizowany został przez część środowisk prawicowych, wśród których pierwsze skrzypce grało stowarzyszenie Solidarni’2010. Wobec forsowania przez organizatorów marszu hasła zerwania stosunków dyplomatycznych z Rosją wrocławskie Prawo i Sprawiedliwość odmówiło w nim udziału (poza tym PiS wraz z innymi organizacjami społecznymi zorganizował już 20 stycznia marsz upamiętniający Powstanie Styczniowe). Na marszu Solidarnych’ 2010 nie byli więc obecni ani parlamentarzyści, ani radni, ani działacze PiS. Nikt nie został oddelegowany do udziału w marszu ani upoważniony do reprezentowania Prawa i Sprawiedliwości. Nikt też w imieniu PiS nie zabierał głosu.
Brak działaczy PiS oraz symboliki organizacyjnej tej partii na marszu zainicjowanym przez Solidarnych’ 2010 nie przeszkodził „Wrocławskiej Gazecie Wyborczej” stwierdzić, że wśród uczestników znaleźli się „także przedstawiciele PiS” (dla porównania dziennikarze „Gazety Wrocławskiej” relacjonujący ten sam marsz nie dostrzegli żadnych „przedstawicieli PiS”). Na rzeczonym marszu żadnych „przedstawicieli PiS” nie było, za to w relacji dziennikarza Gazety Wyborczej ukrywającego się za inicjałami „MW” się znaleźli. Można nawet zaryzykować tezę, że im bardziej ich nie było, tym bardziej się znaleźli…
Dlaczego Wrocławska Gazeta Wyborcza okłamała swoich czytelników informując ich, jakoby „przedstawiciele PiS” w 150 rocznicę wybuchu Powstania Styczniowego maszerowali pod transparentem „Za Smoleńsk żądamy zerwania stosunków dyplomatycznych z Rosją” i uczestniczyli w marszu, którego prowadzący przekonywał, że „żyjmy w okupowanym kraju”? Ano dlatego, żeby członkom Prawa i Sprawiedliwości urobić gębę niebezpiecznych i oderwanych od rzeczywistości radykałów, aby wbić Polakom do głowy, że PiS to awanturująca się ekstrema, której trzeba się bać i na którą nie wolno głosować. Ten nieprawdziwy i karykaturalny obraz Prawa i Sprawiedliwości jest konsekwentnie kreowany przez „Gazetę Wyborczą”. Chodzi o zohydzenie Polakom partii Jarosława Kaczyńskiego.
Fałsz poszedł w świat, został powielony w tysiącach egzemplarzy, zapoznało się z nim wielu internautów. Można się zżymać, można machnąć ręką. Czy negliżowanie medialnych kłamstw ma sens, skoro rzetelna informacja i sprostowanie dotrze tylko do części - być może niewielkiej - czytelników i internautów? Owszem, ma. Chodzi bowiem o sprawy tak fundamentalne jak prawda i uczciwość w życiu publicznym. Bez nich normalnej Polski nie będzie.
Prawo i Sprawiedliwość zmierza do osiągnięcia poprzez udział w życiu publicznym następujących celów: 1) umocnienia niepodległego bytu Rzeczypospolitej Polskiej i międzynarodowej pozycji Naszego Kraju, 2) umocnienia siły i bezpieczeństwa Państwa Polskiego, a w szczególności jego zdolności do podejmowania wielkich przedsięwzięć inwestycyjnych i społecznych w interesie Obywateli i Narodu, 3) umocnienia demokracji, praworządności i wolności obywatelskich, 4) szerzenia postaw patriotycznych oraz wzmacniania solidarności społecznej i narodowej Polaków, 5) umacniania roli rodziny jako podstawowej komórki społecznej i wspieranie jej życzliwą polityką państwa, 6) szybkiego rozwoju gospodarczego Polski i działań, które pozwolą na zwiększenie uczestnictwa obywateli w korzystaniu z jego owoców, w szczególności zmniejszenia i eliminacji różnic między miastem a wsią i między różnymi regionami Polski, 7) rozwoju kultury, nauki i powszechnego dostępu do oświaty wszystkich szczebli, 8) zniesienia wszelkich barier ograniczających możliwości awansu społecznego i wszechstronnej aktywności zawodowej, kulturalnej oraz naukowej Polaków.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka