Jestem nieco zadziwiony upolitycznieniem i dopaleniem medialnym postępowania śledczo-naukowego IPNu. Wydawało mi się, że tak poważne dochodzenie trwać musi miesiącami i mieć bardzo chłodny charakter.
Obawiam się, że kolejny raz zaczynamy żyć w subiektywizmach na zlecenie subiektywnych ludzi.
Nie skreślam Lecha Wałęsy, nawet jeśli w pewnym momencie życia popełnił jakiś straszny błąd, ponieważ szanuję ten dorobek, który został wypracowany jako Walka, Dokonanie i Sprawa.
Obecne spojrzenie na Lecha Wałęsę i bieżący temat mocno zależy od założeń. Nawet jeśli Wałęsa dał ciała w pewnym momencie życia, nie należy wieszać na nim psów, szanując jego człowieczeństwo i prawa. Jeśli ktoś uważał go za ,,świętego'', obecnie, w czasie tej nagonki medialnej może poczuć się oszukany i rozczarowany.
Dla mnie Wałęsa nigdy człowiekiem świętym nie był, ponieważ po prostu w świętość zwykłych ludzi nie wierzę. Natomiast Lech był dla mnie symbolem odwagi, uporu i pewnego dorobku części środowisk Solidarności.
Być może ten mit, ta symbolika i wyrazistość tamtego zapału zostanie mocno naruszona, ale nie przestaję patrzeć na Lecha Wałęsę i tamten czas z dużą pokorą.
I zastanawiam się; czy ludzie, którzy rzucają wielkie słowa i bluzgi na prezydenta, potrafiliby przetrzymać 2 przesłuchania i stres - bez teorii, realnie?
1. Czy to jest prawdą - do tej pory żyłem w przeświadczeniu, iż winę w tym kraju należy udowodnić i to przed wydaniem publicznego wyroku.
2. Skąd mam wiedzieć, kto w jakich warunkach zachowuje się w określony sposób? - Może tak, może inaczej, może podobnie - błędy są rzeczami ludzkimi.
3. Póki co - wstępne pełne zaufanie w spoglądanie w ubeckie dokumenty to jak zaufanie gadaniu świadka koronnego, który dopiero co wcześniej był bandytą, a tu już nagle aspiruje do roli sędziego.
... - Na zakończenie - mam jeszcze pewną nadzieję, że Wałęsa okaże się niewinnym...