Warszawski marsz Obudź się Polsko był podobny do Marszu Niepodległości 11 listopada ubiegłego roku. Podobieństwa, to podniosły charakter, liczba uczestników przekraczająca sto tysięcy osób, uczestnictwo środowisk patriotycznych, katolickich i prawicowych. Ale były też różnice.
Na Placu Trzech Krzyży, gdzie rozpoczął się marsz Obudź się Polsko, na całej trasie przemarszu oraz na Placu Zamkowym, gdzie nastąpiło zwieńczenie, a później zakończył się Marsz, nie było ani jednego umundurowanego policjanta. Podczas kilku godzin nie widziałem ani jednego policjanta, ani jednego policyjnego pojazdu, ani jednego funkcjonariusza Straży Miejskiej. Nieco inaczej, ale jednak podobnie było na trasie Marszu Niepodległości 11.11.11 – na ulicach Waryńskiego, Spacerowej i Belwederskiej maszerującym towarzyszył jedynie luźny szpaler policjantów idących za sobą co kilkanaście metrów.
W tych miejscach przemarsze 11.11.11 i 29.09.12 przebiegały spokojnie, bez jakichkolwiek incydentów i burd.
Inaczej było 11 listopada w miejscu rozpoczęcia Marszu Niepodległości, czyli na Placu Konstytucji, oraz tam, gdzie Marsz kończył się – na Placu Na Rozdrożu. W tych dwóch miejscach skoncentrowane były ogromne ilości wyposażonych w pałki, tarcze, hełmy, kajdanki i gaz policjantów. Były ich setki. W tych dwóch miejscach widać było różnego rodzaju policyjne pojazdy i inny policyjny sprzęt. W tych dwóch miejscach porządku pilnowali, miejsce zgromadzenia ograniczali, ruchem demonstracji kierowali, policjanci.
I w tych dwóch miejscach podczas Marszu Niepodległości 11 listopada 2011 roku doszło do incydentów, zakłóceń porządku i burd. Tam doszło do zamieszek, dewastowania telewizyjnych wozów transmisyjnych, niektórzy uczestnicy zostali zatrzymani, aresztowani i oskarżeni o łamanie prawa.
Czy przyczyną tej zdumiewającej koincydencji była chęć niektórych uczestników Marszu Niepodległości do wywoływania burd w miejscach… najlepiej chronionych przez służby mundurowe, czy zdolności profetyczne polskiej Policji?
A może przyczyna jest inna?
PS. Bezdech posła Protasiewicza pod koniec niedzielnej audycji Siódmy dzień tygodnia w Radiu ZET (konsternacja po pytaniu, w jakim charakterze była 10.04.2010 r. w Moskwie Ewa Kopacz) będzie miała swoje konsekwencje.
Były radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego, autor kilku scenariuszy filmowych i kilkuset artykułów, miłośnik kina, teatru i ogrodów botanicznych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka