Telewizja od dawna jest przedmiotem politycznych podbojów. Dlatego ostatni zamach ludzi LPR i Samoobrony na zarząd TVP to nic innego jak kolejny etap w tym politycznym cyklu.
Pewnym novum jest tylko fakt, iż obecny zarząd, składający się z Piotra Farfała i Tomasza Rudomino, pełni swoją misję tymczasowo.
To moim zdaniem powinno powodować, że powinien być stosunkowo wstrzemięźliwy w podejmowaniu istotnych dla TVP decyzji. A już na pewno członkowie zarządu nie powinni kierować się przy ich podejmowaniu prywatą. Niestety wygląda na to, że to głównie prywatne względy stoją za ostatnimi personalnymi przetasowaniami autorstwa duetu Farfał-Rudomino.
Od czasu gdy telewizją kierował zarząd wywodzący się z PiS, Samoobrony i LPR, nie raz można jej było zarzucić polityczną stronniczość. Ale akurat ostatnio, pod kierownictwem Andrzeja Urbańskiego, trochę się pod tym względem poprawiło. Nawet sztandarowy program PiS-owskiej telewizji – „Misja specjalna” - robiony był bardziej profesjonalnie.
Dlatego sądzę, że nie było merytorycznych (takich jak np. spadek oglądalności) powodów odwołania szefowej Agencji Informacji Aleksandr Zawłockiej, szefowej TVP Info Beaty Jakoniuk-Wojcieszak, szefowej Jedynki Doroty Maciei, odebrania prowadzenia Forum Joannie Lichockiej czy nawet zdjęcia „Misji specjalnej”.
Trzeba natomiast pamiętać, że przecież to Piotr Farfał podczas kampanii wyborczej w 2007 roku miał bezpośredni zatarg z Joanną Lichocką, gdy ta nie chciała wpuścić do programu Janusza Korwin-Mikke. Zapewne jej tego nie zapomniał. To Tomasz Rudomino wraz z Anną Kwiatkowską pisali bardzo krytycznie o Aleksandrze Zawłockiej w książce „Kto się boi Art-B”. To Beatę Jakoniuk-Wojcieszak kojarzono na telewizyjnych korytarzach z zawieszonym wiceprezesem Sławomirem Siwkiem. To wszystko mogą prawdziwe powody decyzji personalnych. A jeśli tak jest, nie pozostaje nic innego jak skonstatować, że tym razem sytuacja w TVP rzeczywiście sięgnęła dna.
Inne tematy w dziale Polityka