Sposób przejęcia mediów publicznych przez Platformę pokazuje, że partia ta może nie mieć skrupułów w partyjnym zawłaszczaniu państwa.
Przez lata politycy PO posługiwali się frazesami o obronie instytucji państwa przed upartyjnieniem. Krytykowali, i słusznie, koalicję PiS-Samoobrona-LPR za zamach na media publiczne z 2005 roku. Jednak to co zrobili dziś razem z SLD i PSL jest znacznie gorsze, niż tamta akcja PiS.
Platforma miała szanse wprowadzić nowe standardy w relacjach polityki i mediów publicznych. Był przecież projekt ustawy medialnej przygotowany przez twórców. Nie skorzystała z niego. Ale nawet nie przeprowadzając rewolucji ustrojowej w mediach można było wszystko inaczej rozegrać.
Dotychczasowa Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji oczywiście nie była szczytem marzeń i została odwołana zgodnie z prawem. Ale już do nowej KRRiT można było wybrać przedstawicieli wszystkich sił politycznych – PO, SLD, PSL i PiS. Wówczas liderzy Platformy, a było to w ich gestii, przynajmniej na zewnątrz pokazaliby, że zależy im na elementarnych demokratycznych standardach. Nawet jeśli w ostatecznym rachunku doszłoby do jakichś porozumień, eliminujących z władz Polskiego Radia i TVP jedno z ugrupowań, wszystko miałoby inny wymiar.
Dzisiejsze głosowanie oznacza jednak, że PO zawarła po prostu koalicję z SLD, by wspólnie dokonać skoku na media. Identyczną koalicję, jak układ PiS z SLD, który Platforma tak piętnowała. Koalicja ta oznacza, że Platforma co najmniej pozwoli Sojuszowi utrzymać to, co ten uzyskał w mediach od PiS. Sama natomiast wejdzie zapewne w buty PiS, czyli przejmie na przykład telewizyjną jedynkę.
Dziwię się tylko klubowi PSL, że poparł dzisiaj w Sejmie dwóch kandydatów Sojuszu do KRRiT. Bo to oznacza zapewne, że ludowcy zostaną wykluczeni z podziału medialnego tortu. PO i SLD maja wspólnie czterech ludzi w KRRiT, mogą więc przegłosować wszystko bez oglądania się na przedstawiciela ludowców.
Najgorzej należy ocenić przegłosowanie tzw. małej nowelizacji ustawy medialnej, co SLD poparło w zamian za powołanie dwóch swoich ludzi do Krajowej Rady. Przyjęcie tej nowelizacji umożliwia wybranie rad nadzorczych mediów publicznych już teraz, choć kadencja dotychczasowych rad kończy się za dwa lata. Na taką kpinę z prawa nie pozwoliła sobie nawet koalicja PiS-Samoobrona-LPR, która, robiąc w 2005 roku zamach na media, uszanowała przynajmniej kadencyjność rad nadzorczych.
W sumie medialny deal Platformy z Sojuszem przypomina układ dwóch przestępców, w ramach którego jeden pomaga drugiemu w morderstwie w zamian za odstąpienie części zrabowanych pieniędzy. Mam jedynie nadzieję, że sprawiedliwość kiedyś ich dosięgnie.
Inne tematy w dziale Polityka