Wyrok sądu sprzed kilku dni, który nakazał wydawnictwu Arcana przeprosić Lecha Wałęsę jest kuriozalny. Zgadzam się z opiniami, które uznają go za zagrożenie dla wolności słowa.
Chodzi o słynną biografię Lecha Wałęsy, autorstwa Pawła Zyzaka. Konkretnie o to, że Zyzak, informując o zarejestrowaniu Wałęsy jako TW Bolka w latach 1970-76 nie poinformował, że były prezydent został w 2000 roku oczyszczony przez sąd lustracyjny.
Na pozór wszystko jest w porządku. Informacja dotyczy drażliwej sprawy lustracyjnej, w której powinno się dochować szczególnej staranności w informowaniu o wszystkich faktach. A na pewno już o wyroku sądu lustracyjnego.
Ale już bliższe przyjrzenie się temu przypadkowi rodzi ogromne wątpliwości. Po pierwsze cała sprawa dotyczy zawartego w książce kalendarium. A ono kończy się na roku 1988, bo na tym roku kończy się biografia Wałęsy autorstwa Zyzaka. Po drugie w kalendarium zawarta jest tylko informacja o rejestracji legendarnego przywódcy „Solidarności”, co jest faktem obiektywnym, nie kwestionowanym przez nikogo, włącznie z sądem lustracyjnym.
Oczywiście można by uznać, że z uwagi na drażliwość sprawy Zyzak powinien w przypisie do kalendarium napisać o wyroku z 2000 roku. Wtedy jednak równie dobrze mógłby napisać o wszystkich wątpliwościach, dotyczących orzeczenia sądu lustracyjnego. W tym o nowych ustaleniach, obejmujących ten wstydliwy epizod w życiu Wałęsy, ujawnionych już po 2000 roku. Ale zapewne nie o to chodziło zarówno sądowi, jak i pozywającej wydawnictwo Arcana córce byłego prezydenta.
Nawet jeśli brak informacji o wyroku lustracyjnym jest jakimś uchybieniem, to na pewno nie zasługującym na orzeczenie tak poważnie uderzające finansowo w wydawnictwo, jakim jest nakaz zamieszczenia ogromnego ogłoszenia w wysokonakładowej prasie. Dlatego zgadzam się z szefem Arcanów Andrzejem Nowakiem, że wszyscy chcący bronić wolności słowa powinni przeciw temu wyrokowi zaprotestować.
Inne tematy w dziale Polityka