Teorii o legendarnym przecieku w aferze hazardowej jest kilka. Z hipotezy przedstawionej przez byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego wynika, że prawdopodobnym praźródłem przecieku było spotkanie Donalda Tuska, Grzegorza Schetyny i Mirosława Drzewieckiego 19 sierpnia 2009. To na tym spotkaniu Tusk prawdopodobnie zażądał od Drzewieckiego, by wstrzymał zatrudnienie Magdy Sobisiak w Totalizatorze Sportowym i być może przy okazji napomknął coś o CBA. Być może zresztą wszyscy trzej jeszcze przed wizytą Kamińskiego u Tuska 14 sierpnia wiedzieli, że CBA coś robi wokół hazardu. A 19 sierpnia tylko powiązali znane sobie fakty.
Tak czy inaczej, właśnie to spotkanie jest prawdopodobnym początkiem „łańcucha niedyskrecji”, którego następnymi ogniwami są spotkanie Marcina Rosoła z Magdą Sobisiak w Pędzącym Króliku oraz spotkanie Magdy Sobisiak z ojcem.
Scenariusz tego przecieku jest zadziwiająco zbieżny z legendarnym już przeciekiem w aferze gruntowej. I tu i tam podmiotami są członkowie tego samego rządu, choć nieco inaczej umiejscowieni na „przeciekowym” łańcuchu. Tam praźródłem przecieku był minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, pośrednikiem szef MSWiA Janusz Kaczmarek, a celem przecieku wicepremier Andrzej Lepper. Tu pierwsze trzy ogniwa łańcucha stanowią premier Donald Tusk, wicepremier Grzegorz Schetyna i minister sportu Mirosław Drzewiecki.
Można więc domniemywać, że jeżeli nie da się obronić tezy, iż przecieku nie było, stratedzy PO będą się starali pomniejszyć rolę Tuska w całym tym niefortunnym łańcuchu. Na przykład Tusk przyzna się, że powiedział tylko Grzegorzowi Schetynie i powoła się na casus Ziobry. Ten ostatni też przecież powiedział 5 lipca 2007 o akcji CBA wobec Andrzeja Leppera tylko Januszowi Kaczmarkowi. To jednak wystarczyło, by uruchomić łańcuch. Ziobro nie poniósł jednak żadnych konsekwencji, ani politycznych, ani prawnych. Tusk też nie powinien więc ich ponosić – mogą argumentować obrońcy premiera.
Przy okazji dodam, że dziwią mnie teorie, łączące z przeciekiem notatkę wiceministra finansów Jacka Kapicy z 27 sierpnia. Notatka jest dowodem tylko na to, że Chlebowski wiedział, iż Kapica się na niego poskarżył Tuskowi. Ale o ile premier nie miał prawa nikomu wspominać o roli CBA, o tyle mógł powiedzieć Chlebowskiemu, że Kapica się na niego skarży. Mariusz Kamiński wręcz mu coś takiego zalecał. Relacje Tusk-Chlebowski-Kapica nie mają więc nic wspólnego z przeciekiem.
A swoją drogą, Centralne Biuro Antykorupcyjne ma wyjątkowego pecha do tych przecieków…
Inne tematy w dziale Polityka