W badaniu Interii z 30 maja, z oddanych 266 351 głosów poparcie dla Kaczyńskiego zadeklarowało 50 proc. uczestników, dla Komorowskiego – 25 proc. Podobne wyniki przynosi badanie Społecznej Inicjatywy Sondażowej, prof. Rafała Brody, przeprowadzone pomiędzy 12 a 26 maja na 1928 osobach. Tu Kaczyński otrzymuje 52, 7 proc., a Komorowski – 27, 3 proc. W sondzie na stronie internetowej dziennika „Fakt” trwającej od 4 maja przewaga Kaczyńskiego nad Komorowskim jest niezmiennie wyraźna. W szczytowym momencie kandydata PiS popierało nawet 71 proc., a Komorowskiego 29 proc., zaś 9 czerwca było to 58:42 na korzyść lidera PiS. Z kolei w esemesowej sondzie Telegazety TVP (sposób głosowania na str.888) Kaczyński cieszy się obecnie poparciem prawie 70 proc. uczestników, a Komorowski zaledwie ponad 12 proc.
Wszystkie te wyniki wskazują na prawdopodobieństwo rozstrzygnięcia wyborów w pierwszej turze na niekorzyść Komorowskiego. Być może dlatego nawet największe sondażownie zmieniają trend, by uwiarygodnić się w przypadku wzięcia puli przez Kaczyńskiego, i pokazują coraz częściej zadyszkę kandydata PO. O ile jeszcze kilka tygodni temu w większości z nich pan Bronek wygrywał w cuglach już w pierwszej turze, to teraz coraz częściej prezentowane wyniki wskazują na odrabianie strat przez Kaczyńskiego, określane – co symptomatyczne – jako „szalona pogoń”.
7 czerwca „Gazeta Wyborcza” ogłosiła wyniki sondażu przygotowanego dla niej przez PBS DGA. „GW” pisze - mimo utrzymującego się pięćdziesięcioprocentowego poparcia dla Komorowskiego – że to „Kaczyński rośnie w siłę” osiągając 38 punktów poparcia, to jest 5 proc. więcej niż w końcu maja. A przecież jeszcze w czasie żałoby narodowej ta sama „Wyborcza” przytaczała wyniki badań, w których Jarosław Kaczyński mógł liczyć w wyborach prezydenckich jedynie na 4 proc. głosów.
Konia z rzędem temu, kto wyjaśni dlaczego „GW” w komentarzu z 7 czerwca poświęca więcej uwagi kandydatowi PiS, a nie jego głównemu konkurentowi, który ma ponoć bezpieczną przewagę nad konkurentem i cieszy się poparciem połowy badanych. Dlaczego „GW zmienia ton i nie pisze, że Komorowski wraz z Tuskiem, Palikotem, Bartoszewskim, Wajdą, Niesiołowskim mogą już chłodzić rosyjskiego szampana. Być może dlatego, że jak wskazuje prof. Andrzej Rychard, Komorowski jest „przeszacowany”, a Kaczyński – „niedoszacowany”. Oznaczałoby to, że poparcie dla Kaczyńskiego może być znacznie większe niż pokazują to sondaże. A Palikot faktycznie puścił farbę u Paradowskiej.
Na spadek notowań Komorowskiego, oprócz tego że jest on zwyczajnie nudny i niestrawny dla wyborcy, może mieć kompletny brak pomysłu na kampanię, o czym świadczą np. ostatnie występy Janusza Palikota w Lublinie stylizowane na działania ORMO z roku 1968 (Mariusz Błaszczak).
Palikot, wracający coraz częściej do dawnych metod politycznej walki spod budki z piwem, bardziej szkodzi Komorowskiemu niż Kaczyńskiemu – wynika z sondażu Millward Brown SMG/KRC dla TVN24. Na pytanie, czy wg Pana(i) zachowania Janusza Palikota i wypowiedzi typu „jestem strasznie zaniepokojony stanem psychicznym Jarosława Kaczyńskiego” zaszkodzą w wyborach prezydenckich Bronisławowi Komorowskiemu, twierdząco odpowiedziało 42 procent badanych. W skuteczność takich metod w szkodzeniu prezesowi PiS wierzy 25 procent ankietowanych.
Partia miłości z mową nienawiści… Sztab Komorowskiego ze strachu przez przegraną traci panowanie nad kampanią?
Julia M. Jaskólska
Piotr Jakucki